Dom Chanyeola & SMS - 55 dzień

994 109 132
                                    

     – Ciągnij

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

     – Ciągnij. –

     – Nie, teraz ty ciągniesz – przypomniał mu Chanyeol, trzymając w rękach niezgrabnie ułożone karty, kiedy zaś Baekhyun miał w dłoni idealny wachlarzyk.

Nawet nie zauważyli, kiedy dochodziła prawie trzecia w nocy. Dopiero Chanyeol zwrócił na to uwagę, sądząc po ilości pustych butelek, które odnosił do kuchni. O dziwo, nie czuł jeszcze zmęczenia w przeciwieństwie do Baekhyuna. Gdy wrócił do salonu z pustymi rękami, ten akurat ziewał.

– Chyba wypadałoby się położyć. Jutro Haelin zabije nas swoją energią. –

Byun spojrzał na niego ledwo otwartymi oczami, po chwili wyciągając w górę ręce. Starszy uśmiechnął się, kręcąc głową i zgarnął pudełko od kart.

– Nie będę cię nosić. Nie dałbym rady w takim stanie wejść po schodach. –

– Ahh, cienias z ciebie. – Byun osunął się na kanapie i przełożył jedną z poduszek na tors, by się do niej przytulić. – Co robiłeś kiedyś ze znajomymi na domówkach? Wiesz, jak już większość spała. Chyba, że należałeś do tych, co odpadali wcześnie i nie wiesz jak to jest. –

– Brzmisz jakbyś ty wiedział. Myślałem, że nie bywasz na imprezach. –

– Człowieku, jakie imprezy? Dyskoteka na świetlicy szkolnej? Ja mam piętnaście lat! –

     Chanyeol spojrzał na niego z pożałowaniem, odłożył karty na półkę pod stołem i opadł w fotel. – I siedzisz u trzydziestolatka w salonie o trzeciej w nocy – dodał, wspierając skroń na palcach.

– Tak, i obaj jesteśmy pijani. – Baekhyun uśmiechał się leniwie, wpatrując w niewyraźny, lekko wirujący obraz Chanyeola, który wziął głęboki wdech, będąc rozczarowany samym sobą. – I oboje o sobie fantazjujemy. Jakim cudem jeszcze się nie bzykamy? –

– Baekhyun... – Mężczyzna zacmokał zirytowany i odchylił głowę, zamykając oczy. – Nie zaczynaj nawet. Idę wziąć prysznic, skoro nie masz zamiaru się ruszyć. –

– Staryyy. – Baekhyun rzucił poduszką w Chanyeola, gdy tylko ten się podniósł, sprawiając, że niebezpiecznie się zachwiał. – Ale z ciebie gospodarz. Goście pierwsi idą się myć, nie wiesz o tym? Nie? No to już wiesz. – Podniósł się i wyminął go, by samemu udać się najpierw do plecaka po swoje rzeczy, a następnie do łazienki na piętrze.

– Z ciebie za to beznadziejny gość. Kanapa to kopalnia okruchów! – zawołał za nim starszy, strzepując z siedzeń resztki ciastek, jakie głównie Baekhyun tracił, zupełnie ignorując istnienie talerzyka.

Pracoholikk: || Chanbaek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz