One Shot

292 23 27
                                    

Załóżmy że Kakyoin jakimś cudem przeżył spotkanie z Dio w Egipcie i wrócił do normalnego życia, które jak się okazało całkiem się zmieniło. Stosunki rudzielca z rodzicami znacznie się poprawiły, zyskał nowych przyjaciół, a także kobietę, która na dobre zajęła miejsce w jego sercu.

           
                                                                 *               *              *

Tego dnia wstałem jeszcze wcześniej niż zwykle. Nie dlatego że musiałem czy też chciałem, byłem zbyt poruszony by spokojnie spać. Wszystko za sprawą dzisiejszej daty. Czternasty luty. Dzień na, który czekałem pół roku. Dokładnie sześć miesięcy temu zdecydowałem się na ten odważny plan. To właśnie dziś miałem wyznać panience Holly moje uczucia, które przez cały rok wciąż rozkwitały niczym nieskalane kwiaty wiśni. Denerwowałem się niezmiernie. Wahałem się niesamowicie, jednak nie było już odwrotu. Wiedziałem że te uczucia pewnie nie zostaną odwzajemnione. Panna Holly miała rodzinę, a ja byłem tylko zwykłym licealistą. Mimo to musiałem jej to powiedzieć. Przez moją przyjaźń z Jotaro widywaliśmy się prawie codziennie. Naprawdę dużo o niej wiedziałem....

                                                        *                      *                       *

Miałem wrażenie że godziny lekcyjne ciągnęły się w nieskończoność. Nie potrafiłem się nawet skupić na żadnym z przedmiotów, nawet na tych ulubionych. Myślałem tylko o jednej osobie... 

Wraz z Jotaro dostaliśmy naprawdę sporą ilość walentynek. Niektóre dziewczyny nawet same do nas podchodziły zapraszając na randkę. Zarówno Jotaro jak i ja, grzecznie odmawialiśmy. Znaczy... to ja grzecznie odmawiałem, natomiast ciemno włosy starał się spławić swoje fanki jakimiś wulgaryzmami na które reakcją był głośny pisk dziewcząt. Nie rozumiałem ani zachowania tych dziewczyn, ani jego.

Gdy w końcu moje modły zostały wysłuchane i piątkowe lekcje dobiegły końca z mojej twarzy nie mógł zejść uśmiech. Z tej radości nie poczekałem nawet na swojego przyjaciela tylko w podskokach pobiegłem do domu.

                                                            *                  *                *

W domu nie tknąłem nawet obiadu. Moja ekscytacja wzrastała z upływem czasu. Powiedziałem Holly że przyjdę by oddać jej książkę, którą mi pożyczyła. Oczywiście to był tylko pretekst, ale za to na tyle dobry by do niej przyjść. 

Od miesiąca miałem wszyściutko dokładnie zaplanowane. Mąż panny Kujo tydzień temu wyjechał w trasę koncertową i miał wrócić dopiero po trzech tygodniach, a Jotaro wkopałem w jakieś kursy morskie na które musiał jechać. Parę dni temu zapytałem też ukochanej osobiście czy ma coś w planach. Ta zaprzeczyła, więc nie musiałem opracowywać żadnego planu "B". Nie było też obcji żeby jakąś znajoma przyszła ją odwiedzić. W tym dniu większość par spędzała czas razem, więc Holly była skazana na samotność. Oczywiście, "była" gdyż miałem zamiar umilić jej czas, więc nie będzie musiała spędzać samotnego wieczora.

Ubrałem się w miarę eleganckie ciuchy, ułożyłem włosy, spryskałem delikatnie ładnymi perfumami i spuściłem swój dom. Po drodze pewnym krokiem wszedłem do kwiaciarni by wybrać najpiękniejsze kwiaty dla Holly.
Niby wszystkie były ładne, ale wyglądały sztucznie. W dodatku były strasznie wymyślne i złączone w kolorowy nie ład. Według mnie panienka Kujo zupełnie na coś takiego nie zasługiwała więc wziąłem tradycyjną czerwoną różę, która miała symbolizować moją miłość i uczucia.
Serce stukało nieregularnym rytmem a dłonie słabo się trzęsły. Z każdym krokiem miałem coraz więcej wątpliwości, lecz stojąc przed jej domem byłem świadom że to za daleko zaszło żeby teraz się poddać.
Wziąłem parę głębokich wdechów i próbowałem się uspokoić. Gdy nawet mi się udało, zasygnalizowałem swoje przybycie naciskając dzwonek od furtki.

|| Kakyoin Noriaki × Holly Kujo || Special Walentynkowy / Jojo'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz