Razem z mamą zrobiłyśmy zakupy i postanowiłyśmy, że jak będziemy już w domu to zrobimy ciasto. Lubiłam z mamą gotować, zawsze włączałyśmy muzykę w tle lub jakiś podcast. Zdałam sobie sprawę jak przez podwójne studia i pracę mało spędzałam czasu z nią i ostatni raz tak razem gotowałyśmy jak byłam w liceum.
-A tak w ogóle to o to się ciebie jeszcze nie pytałam...- Oderwałam wzrok od krojonych owoców i spojrzałam na mówiącą mamę.- Poznałaś w końcu kogoś może?- Mama spojrzała na mnie znacząco ukradkiem.
-Mamo...- westchnęłam. -Nie, nikogo i nic na jakiś większy związek się nie zapowiada.- Spojrzałam na mamę dając jej do zrozumienia, że to koniec tego tematu. Co prawda poznałam wielu nowych ludzi, kilkoro facetów nawet do mnie podbijało, były nawet i kobiety. Ale po ostatnim dwuletnim związku w czasie studiów nie jestem chętna do jakiś romansów.
-Nie no tak nie może być- Zaprotestowała i trzepnęła miską mama kiedy już myślałam, że odpuści.- Przepraszam cię kochanie jeżeli cię tym zranię ale nie możesz sobie niszczyć przyszłości i szans na związek przez doświadczenia z Filipem. I za nim cokolwiek powiesz, że się po nim dawno pozbierałaś to wiedź iż wiem, że wcale tak nie jest bo jakby tak było to byś już dawno sobie kogoś znalazła.- Rodzicielka patrzyła na mnie z pełną powagą. Czułam się zmieszana. Nie spodziewałam się takiego wybuchu po mojej mamie.
-Nie po prostu nikt się nie trafił, kto trafił by mi w mój gust... Akurat w tych sprawach jestem wybredna.- Posłałam starszej lekki uśmiech żeby trochę rozluźnić atmosfere.- Spokojnie w końcu kogoś sobie znajdę, a kiedy to się stanie obiecuje, że dowiesz się od razu.- Zapewniłam matkę. Nie do końca usatysfakcjonowana z mojej odpowiedzi wróciła to mieszania ciasta.
Ale nie powiem po części racje miała. To właśnie także przez Filipa teraz byłam uprzedzona co do związków. Jakby dwuletni związek w którym facet zaczął manipulować dziewczyną i zdradzał co później wyszło na jaw zostawia piętno na człowieku prawda. Tym bardziej, że byłam w stanie poświęcić dla niego wiele. Prawie rzuciłam studia i zerwałam kontakt z rodziną. Co prawda szybko zdałam sobie sprawę z tego co się dzieje i chciałam to wyjaśnić to jadąc do Filipa wraz z przyjacielem ale akurat zabawiał się z kochanką co dobiło gwóźdź do trumny. Sporo się tam wydarzyło i chyba nie chcę ponownie wystawiona i zdradzona. Ale chyba powinnam się już ogarnąć w końcu minęły 4 lata a ja mam 25 lat.
Po skończeniu ciasta i wstawianiu go do lodówki przełożonego masą, zrobiliśmy na szybko makaron z szpinakiem i kurczakiem, który mam miała przygotowany już wcześniej. W tym czasie do kuchni przybył również tata, który zajmował się czymś w garażu.
-Wiecie co ja chyba pójdę w końcu rozruszać te moje autko bo się zasiedzi w tym garażu.- Powiedziałam wstając od stołu i wkładając talerz do zmywarki.
-Tylko nie szarżuj za bardzo- Pouczył mnie tata i wyciągnął z szuflady kluczyki do mojego chevroleta camaro. Tak chevroleta camaro z 2006 roku. Wywaliłam na niego kupę kasy .co prawda nie tylko ja bo i tatko się dołożył ale jednak. Kupiłam go niecały rok temu i naprawdę po tych 6 miesiącach mam już ochotę wsiąść za to kółko.
-Jasne będę uważać- Naciągnęłam adidasy na nogi i ruszyłam do garażu. Stanęłam przed autem i mimowolnie wielki banan wstąpił na moją twarz. W końcu. Szybko wsiadłam do samochodu i przejechałam ręką po kierownicy po czym odpaliłam auto. Cichy pomruk silnika rozległa się po samochodzie po czym powoli wyjechałam z podwórka na ulicę. Po zrobieniu kilku kółek wokół parku patrząc jak grupka dzieciaków ekscytuje się przy każdym warknięciu silnika wyjechałam na boczną prostą drogę żeby trochę dodać gazu i rozruszać moje maleństwo.
*MICHAŁ*
Po oznajmieniu przez ojca kto przekonał mamę, zorientowałem się z kim rozmawiałem rano i kto znajduję się na przeciw mojego balkonu. Nie powiedziałam tacie kto ma taki niezwykły wpływ na Mamę ale w sumie jestem zdziwiony, że jeszcze tego nie skojarzył. Chociaż nie wiem jak często dziewczyna przebywała w domu rodzinnym podczas studiów i tak dalej bo po rozpoczęciu swojej wielkiej kariery rzadko sam bywał w domu ich kontakt się po prostu urwał. Więc i jego Ojciec mógł długo nie widzieć owej Kasi. Ale to można przyznać od dziecka miała ona niebywały dar zdobywania sympatii mojej mamy, czym zawsze ratowała nas z jakiś wybryków albo negocjowała dłuższą zabawę na podwórku chociaż była najmłodsza.
-Mamo?- Zwróciłem się do niej kiedy już nasz tata wybył na jakieś sprawy związane z klubem.
-Tak?=
-Czym cię tym razem przekonała Kasia, ona to zawsze znajdzie jakiś pomysł- Zapytałam zaczepnie mamy.
-Oho widzę, że ty już rozgryzłeś zagadkę kim jest Kasia.-Zachichotała.- No słuchaj ona jest rozsądna, dojrzała i jej ufam, że nie wymyśli czegoś głupiego.-
-Ja też jestem rozsądny i dojrzały i jakoś nigdy nie mogłem cię przekonać do swoich racji.-
-Ale jesteś głupi- Rzuciła moja mama nonszalancko mieszając zupę.
-Aha- Zrobiłem naburmuszoną minę.
-Oj no już się nie obrażaj, po prostu ma dobre argument- Rzuciła. Już nic nie powiedziałem. Wiedziałem, że nic to nie da. A to z tymi argumentami to też ściema. Często mieliśmy te same argumenty, a jej zawsze mama i tak ulegała.
Wyszedłem z domu bo stwierdziłem, że bezczynnie też nie mogę spędzić tego czasu w końcu jestem przed zgrupowaniem, muszę być w formie. Wybrałem się do parku. Jedne z lepszych miejsc do ćwiczeń w tym mieście. Oczywiście oprócz siłowni ale mieliśmy niedzielę więc wątpię aby były otwarte. No i nie mam karnetu. Pobiegałem, rozciągnąłem się, zrobiłem ćwiczenia wszystko czego dusza zapragnie. W czasie truchtu dostrzegłem czerwonego Chevroleta Camaro, który przejechał kilka razy. No nie powiem ktoś ma się czy pochwalić.
*KASIA*
Po miłej przejażdżce moim autkiem wróciłam do domu. Była około 15 więc ponad godzinkę jeździłam. W tym czasie odwiedziłam stację ponieważ za dużo paliwa to nie było.
Od razu ruszyłam do wejścia domu ale na chodniku zobaczyłam Michała wracającego z biegania co sugerował jego strój. Mężczyzna szedł zamyślony patrząc na chodnik i aż mnie kusiło by jakoś go z tego transu wyciągnąć. Spojrzałam na ławkę przy domu i szybko wyczaiłam piłkę od zestawu do tenisa taty. Szybkim ruchem ją złapałam i rzuciłam w tors chłopaka.
-ORIENT!- Krzyknęłam kiedy Kubiak zdezorientowany dostał piłeczką w ramię. Spojrzał na mnie z niezrozumieniem na twarzy i lekkim rozbawieniem. Ja mu tylko pomachałam ręką i szybko czmychnęłam do domu. Czułam się jak dziecko, którym w zasadzie byłam bo nigdy nie uważałam się za osobę dorosłą. Ale takie przekomarzanie się sprawiało mi radość i dawało taką beztroskość po 6 miesiącach pracy i zajmowaniem się problemami innych.
*MICHAŁ*
-ORIENT!-Usłyszałam krzyk i po chwili dostałem czymś w ramię. Spojrzałem zaskoczony na podwórko z którego nadleciał obiekt latający i dostrzegłem zadowoloną z siebie ciemną blondynkę. Posłałem jej niezrozumiałe spojrzenie, a ona mi na to tylko pomachała ręką i zniknęła w brązowym budynku. Pokręciłem ze śmiechem głową i spojrzałem na rzecz, która była bronią Kasi. Piłeczka tenisowa. Wziąłem ją i schowałem do bluzy, którą miałem powieszoną na drugim ramieniu. Odwdzięczę się jej potem za to.
##########################################################################
Po dwóch latach w końcu zebrałam się by wrócić do tej książki. Oby na dobre i z finalnym skutkiem.
Jest tu ktoś jeszcze w ogóle?
Mam nadzieję, że jeśli ktoś tu jeszcze jest to wybaczy i to.
Oczywiście przepraszam za wszystkie błędy, które się pojawiły.
<3
CZYTASZ
W żołędziach // Michał Kubiak
FanfictionHistoria związana z kapitanem naszej reprezentacji.