10.

1.1K 57 106
                                    

[t.i] pov.

Minęło pięć miesięcy i dalej spotykam się z Hisoką. Oczywiście mój doradca życiowy Kurapika mi pomaga z czego się bardzo cieszę. Gdyby nie on to oszalałabym. Aktualnie blondyn próbuje mi udowodnić, że go lubię bardziej niż mi się wydaje. Często o tym myślałam. Hisoka był dobrym materiałem na chłopaka. Dobrym to za mało powiedziane. Idealnym. Oprócz chodzenia do kina i restauracji przychodził czasem do mojego domu i miło razem spędzaliśmy czas. Może za bardzo zwlekam? Może powinnam mu powiedzieć to co czuje? Tylko czy to na pewno miłość? Jest tylko jeden sposób by to sprawdzić. Mój życiowy nauczyciel Kurapika kazał mi jak najszybciej wyznać moją miłość. Tylko, że... potrzebuję odwagi. Niestety ale momentami jestem strasznie nieśmiała i np. boje się podejść do kasjera w sklepie żeby się zapytać o daną rzecz. Nie raz ćwiczyłam wyznanie miłości na Kurusiu aczkolwiek jest różnica między ćwiczeniem a powiedzeniem tego wprost.

Był sobotni wieczór. Żółtooki postanowił do mnie dzisiaj przyjść. Leżałam wtulona w rudowłosego na sofie. Hisoka w jednej ręce trzymał książkę i drugą mnie głaskał a ja oglądałam [nazwa filmu/serialu/programu itp]. Było bardzo przyjemnie. Nie ma nikogo oprócz nas co też oznacza że nikt by nieprzeszkadzał. Zaczęłam się zastanawiać czy to jest ta chwila w której mu powiem te dwa magiczne słowa... Nie. To jeszcze nie ten moment. Nagle Hisoka odłożył książkę i odwrócił nas. Teraz leżałam pod nim. Dosyć dziwna pozycja. Tego się po nim nie spodziewałam. Z drugiej strony przerwał mi oglądanie filmu.

- H-Hisoka kun? Film mi leci. Nic nie widzę.

- Teraz na mnie patrzysz a nie na [aktor,prowadzący itp ]. To było zamierzone.

- Przesadzasz. 

- Możliwe.

- To... zejdziesz?

- Tylko zrobię jedną małą rzecz.

Przybliżył się do mojej twarzy po czym mnie pocałował. To jest mój pierwszy pocałunek. Był taki... wspaniały, delikatny, pełen uczuć. Nie mogliśmy się od siebie oderwać. Po kilku minutach zaczęło nam brakować powietrza więc musieliśmy przerwać. Czułam bardzo mocne pieczenie na policzkach. Hisoka tylko się uroczo uśmiechnął i mnie mocno przytulił. Teraz ja go głaskałam po włosach co mu się chyba spodobało. Było już tak późno że nie wytrzymałam i zasnęłam.

--time-skip--

Obudziłam się. Czułam jak ktoś mnie bardzo mocno przytula od tyłu. Odwróciłam się i jak łatwo można się domyślić ujrzałam rudowłosego. Teraz nasze nosy dzieliły dosłownie milimetry. Próbowałam wstać ale po kilku próbach stwierdziłam, że muszę poczekać, aż obudzi się Hisoka. Chciałam sobie przypomnieć co się wczoraj stało. Miła atmosfera, [nazwa filmu/serialu itp], Hisoka czyta książkę, nagle mnie całuje i zasypiam. Oh. Rzeczywiście on mnie wczoraj pocałował. Chce to powtórzyć. Kurapika będzie ze mnie dumny. Nagle na moich ustach poczułam usta rudowłosego. Czyli się obudził. Miła odmiana poranków. Zazwyczaj pierwsze co widzę to mój budzik albo Kurapika z kacem który szuka wody i tabletek. Po naszym "przywitaniu się" wstałam, wzięłam ubrania i poszłam do łazienki się ubrać. Kiedy z niej wyszłam poczułam zapach jedzenia. Od razu pobiegłam do kuchni. Czyżby naleśniki. Ok, to jest pewne. Kocham Hisusia.  Grzecznie patrzyłam ma jego biod- silne ręce które robią moje śniadanie. Po kilku minutach dostałam moje wyczekiwane naleśniki. Na przeciwko mnie rzecz jasna usiadł Hisoka ze swoją porcją. Zauważyłam że się oparzył w palec więc wstałam i zaczęłam szukać mojego zestawu na każdą katastrofę. Usiadłam koło niego i przerywając mu jego czynność jaką było jedzenie wzięłam jego ręke w moje dłonie i nakleiłam plasterek. Zauważyłam na jego twarzy delikatny rumieniec. Są momenty gdzie jest uroczy jak mały kotek i są momenty  w których jest jak duży tygrys. Cieszę się, że go poznałam. Jak mogłam go pomylić z psycho-. Moje przemyślenia przerwała ciemność. Zemdlałam.

--time-skip--

Nie wiem gdzie jestem. Mam jakąś szmatkę na oczach, związane ręce i nogi do podejrzewam krzesła na którym siedze. Nie panikuje. Nie mogę panikować i się bać. To tylko pogorszy sytuacje w jakiej się znajduję. Jeśli mam dokładnie na sobie to co miałam wcześniej to dobrze. Nawet bardzo dobrze. A nie mówiłam Kurapika, że przyszywanie scyzoryków do każdych spodni jest mądre. Próbowałam jakoś uwolnić swoje ręce. Niestety nie udało mi się. Inaczej. Zaczęłam energicznie machać głową w górę i dół, żeby ta szmatka z mojej twarzy spadła. HAHA. Udało się. Dobra. Nic mi to nie dało. W pokoju było bardzo ciemno. Nie było żadnych okien. Nic. Czyli zostało mi czekać na porywacza ktokolwiek nim jest. Tylko jak ja się tu znalazłam? Zemdlałam podczas naklejania Hisoce plasterka. Wszystko wskazuje na...niego. Nie to nie on. Jest zbyt kochany. Nie zrobiłby czegoś takiego. On... chce z nim być. Cały czas nikogo nie miałam. Omijając Kurapikę z którym chodzę co piątek do baru. Dzięki Hisoce moje życie nabrało barw. Stało się weselsze. Nie było nudne. Teraz mi się przewija każde wspomnienie z nim. Spotkanie go podczas drogi do pracy, wymienienie się numerami, pierwsza randka, jego rozpuszczone włosy, wspólne rozmowy które nie mają końca, jego uśmiech, pierwszy pocałunek, martwienie się kiedy nie odpisałam na jego wiadomość więcej niż po pięciu minutach. Jak tylko o nim myślę to mam rój ryjówek... znaczy motylków w brzuchu. 

Nagle drzwi się otworzyły. W tej ciemności trudno było powiedzieć kto to może być. Po chwili tajemnicza postać zaświeciła światło...

-H-His... Hisoka?!

- Oczywiście<33

Po moich policzkach zaczęły lecieć łzy. Nie dlatego, że się bałam. PRZEZ TEN CAŁY CZAS MIAŁAM RACJE, A KURAPIKA WZIĄŁ MOJE PIENIĄDZE BO "WYGRAŁ" ZAKŁAD. To były moje cenne zarobione pieniądze które miały iść w remont łazienki. Dobra... przyznaje się! Kilka łez poleciało bo nie mogłam uwierzyć, że moja miłość mnie porwała i chuj wie co się ze mną stanie. Popatrzyłam się na niego pustym wzrokiem. 

- AHH. Nie patrz się tak na mnie kochana. Więcej uśmiechu. Nie pamiętasz jak to się ładnie uśmiechałaś jak byłaś z rodzicami w parku co sobote. Jaka szkoda, że musieli umrzeć.

- Czyli ty zabiłeś moją matkę. Rozumiem.

- Co tak bez emocji? Za chwilę to poprawimy! 

Wziął nóż i ciął po rękach. Potem wyciągał inne dziwne narzędzia. Krzyczałam. Łzy też leciały. Nie z bólu tylko z smutku. Czy to dziwne, że nadal go kocham? Nie podoba mi się, że mnie tnie. To cholernie boli. Ale jego uśmiech nadal w jakimś stopniu mnie cieszy. Po tym wszystkim będę musiała iść do psychologa. Heh. Chyba w ten piątek Kurapika będzie pił sam.

Syndrom Sztokholmski | Hisoka x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz