21🐍

8.6K 1K 279
                                    

To jest trochę... NSFW i toksyczne, nie naśladujcie tego

~

Wkrótce Jenna znalazła się we Włoszech, gdzie znowu miała zobaczyć się z Martinem, a przynajmniej taki był plan, gdy wyjeżdżała. Zazwyczaj perspektywa spotkania z nim sprawiała, że czuła się podekscytowana, ale tym razem była po prostu... Przygnębiona. Brakowało jej czegoś, i to strasznie.

Mimo wszystko, tak jak zwykle, Jenna stanęła przed ukrytą przed mugolami ruderą w Bolonii. Zapukała w zabite deskami wejście, a kiedy ktoś zobaczył, kim była, otworzył jej.

- Jenna... - powiedział Sebastian, ten sam z współpracowników Martina, którego spotkała w Stanach, a który mocno ją zdenerwował.

- O proszę - syknęła Jenna, zakładając ręce i mierząc go wzrokiem. Sebastian przełknął ślinę.

- Szukasz Martina, prawda?

- Raczej nie ciebie. - Kobieta przewróciła oczami.

- Jest u siebie... Ale błagam, nie mów mu o tym, co było w Stanach, dobra?

Jenna nie potrafiła się nie uśmiechnąć. Członek grupy siejącej postrach w całym kraju właśnie błagał ją o coś jak bezbronne dziecko. Ślizgonka była z tego zadowolona, bo to oznaczało, że Martin nadal liczył się z nią najbardziej.

- Zobaczymy - odparła tylko i deportowała się do willi Szakala. Brama rozpoznała ją, dzięki czemu Jenna szybko i bezproblemowo dostała się do środka.

Martina zastała na jego tarasie, popijającego wino. Mężczyzna usłyszał, że ktoś się do niego zbliżał, ale nawet się nie podniósł - wiedział, że tylko kilka osób w ogóle mogło się tam dostać.

- Kto znowu? - burknął z tarasu, podczas gdy Jenna ustawiła się kilka metrów za nim na marmurowej posadzce.

- No, miłe powitanie, nie powiem.

Na jej głos Martin od razu zerwał się ze swojego siedzenia, odkładając wino na stół.

- Jenna - powiedział z radością, podchodząc do niej.

- We własnej osobie - odparła mu z założonymi rękoma.

- Jenna, na Merlina. Jesteś błogosławieństwem dla moich oczu - powiedział Martin, próbując pocałować ją w kącik ust, jak to miał w zwyczaju, ale Jenna mu na to nie pozwoliła. Ku jego zdziwieniu, odwróciła głowę tak, by jego usta wylądowały na jej policzku.

Kobieta sama nie wiedziała, czemu to zrobiła. Z jakiegoś powodu nie czuła się z tym już tak komfortowo, jak zawsze. Żeby odwrócić uwagę Martina od tego zdarzenia, zapytała prędko:

- Czekałeś na mnie?

- Zawsze czekam - odparł mężczyzna oczywistym tonem. - Ci idioci zaczynają doprowadzać mnie do szału - dodał wściekle, kładąc dłonie na jej biodrach i przysuwając ją do siebie

Jenna odchrząknęła. Znowu czuła się bardzo dziwnie, i na pewno nie przyjemnie, a przecież tak powinna. Nieznacznie odrzuciła włosy, które tamtego dnia wyjątkowo pozostawiła rozpuszczone, nic nie mówiąc. Ta zmiana nastroju nie umknęła uwadze Martina.

- Co jest z tobą? - zapytał, marszcząc brwi. - Coś się stało w tych Stanach?

- Znaczy, spotkałam starego znajomego, trochę nowych ludzi...

Martin doskonale znał drugie dno, które mogło ukrywać się za "starym znajomym", dlatego zapytał od razu:

- Coś ci grozi?

Wytresuj sobie węża • Newt ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz