To jest trochę... NSFW i toksyczne, nie naśladujcie tego
~
Wkrótce Jenna znalazła się we Włoszech, gdzie znowu miała zobaczyć się z Martinem, a przynajmniej taki był plan, gdy wyjeżdżała. Zazwyczaj perspektywa spotkania z nim sprawiała, że czuła się podekscytowana, ale tym razem była po prostu... Przygnębiona. Brakowało jej czegoś, i to strasznie.
Mimo wszystko, tak jak zwykle, Jenna stanęła przed ukrytą przed mugolami ruderą w Bolonii. Zapukała w zabite deskami wejście, a kiedy ktoś zobaczył, kim była, otworzył jej.
- Jenna... - powiedział Sebastian, ten sam z współpracowników Martina, którego spotkała w Stanach, a który mocno ją zdenerwował.
- O proszę - syknęła Jenna, zakładając ręce i mierząc go wzrokiem. Sebastian przełknął ślinę.
- Szukasz Martina, prawda?
- Raczej nie ciebie. - Kobieta przewróciła oczami.
- Jest u siebie... Ale błagam, nie mów mu o tym, co było w Stanach, dobra?
Jenna nie potrafiła się nie uśmiechnąć. Członek grupy siejącej postrach w całym kraju właśnie błagał ją o coś jak bezbronne dziecko. Ślizgonka była z tego zadowolona, bo to oznaczało, że Martin nadal liczył się z nią najbardziej.
- Zobaczymy - odparła tylko i deportowała się do willi Szakala. Brama rozpoznała ją, dzięki czemu Jenna szybko i bezproblemowo dostała się do środka.
Martina zastała na jego tarasie, popijającego wino. Mężczyzna usłyszał, że ktoś się do niego zbliżał, ale nawet się nie podniósł - wiedział, że tylko kilka osób w ogóle mogło się tam dostać.
- Kto znowu? - burknął z tarasu, podczas gdy Jenna ustawiła się kilka metrów za nim na marmurowej posadzce.
- No, miłe powitanie, nie powiem.
Na jej głos Martin od razu zerwał się ze swojego siedzenia, odkładając wino na stół.
- Jenna - powiedział z radością, podchodząc do niej.
- We własnej osobie - odparła mu z założonymi rękoma.
- Jenna, na Merlina. Jesteś błogosławieństwem dla moich oczu - powiedział Martin, próbując pocałować ją w kącik ust, jak to miał w zwyczaju, ale Jenna mu na to nie pozwoliła. Ku jego zdziwieniu, odwróciła głowę tak, by jego usta wylądowały na jej policzku.
Kobieta sama nie wiedziała, czemu to zrobiła. Z jakiegoś powodu nie czuła się z tym już tak komfortowo, jak zawsze. Żeby odwrócić uwagę Martina od tego zdarzenia, zapytała prędko:
- Czekałeś na mnie?
- Zawsze czekam - odparł mężczyzna oczywistym tonem. - Ci idioci zaczynają doprowadzać mnie do szału - dodał wściekle, kładąc dłonie na jej biodrach i przysuwając ją do siebie
Jenna odchrząknęła. Znowu czuła się bardzo dziwnie, i na pewno nie przyjemnie, a przecież tak powinna. Nieznacznie odrzuciła włosy, które tamtego dnia wyjątkowo pozostawiła rozpuszczone, nic nie mówiąc. Ta zmiana nastroju nie umknęła uwadze Martina.
- Co jest z tobą? - zapytał, marszcząc brwi. - Coś się stało w tych Stanach?
- Znaczy, spotkałam starego znajomego, trochę nowych ludzi...
Martin doskonale znał drugie dno, które mogło ukrywać się za "starym znajomym", dlatego zapytał od razu:
- Coś ci grozi?
CZYTASZ
Wytresuj sobie węża • Newt Scamander
Fanfiction🐍 Jenna Wharflock nie jest w stu procentach sympatyczną osobą z krystalicznie uczciwą przeszłością. Jednak jeśli już komuś pomaga - a jako magizoolog pomaga najczęściej zwierzętom - robi to dobrze. Jako Ślizgonka jest zdeterminowana osiągnąć każdy...