"Obudź Się"

619 52 13
                                    

Tekst - sen/wspomnienie

Jin obserwował swojego znajomego marszcząc przy tym brwi. Widział już go niejednokrotnie przy pracy, ale teraz mężczyzna zachowywał się dziwnie. Machał rękami nad Taehyungiem, otaczając chłopca magią. Pot spływał mu z czoła. Co jakiś czas przerywał, z nadzieją patrząc na nastolatka. Magia jednak zamiast wchłaniać się i pobudzać chłopaka do życia, rozpływała się. W ogóle nie łączyła się z magią chłopaka, mimo, że powinna. A nawet gdy następowały momenty, gdy magia działała, trwało to zbyt krótko by przyniosło jakiekolwiek efekty. Jo Byunggook cieszył się mimo wszystko nawet z małych sukcesów. Oddychał z ulgą i uśmiechał się lekko za każdym razem, gdy coś się udawało. Zadowolony był równie z tego, że eliksiry i leki działały i jedyny problem był z zaklęciami. Może nie było to dużo, bo podawane substancje były słabsze bez pomocy magii, ale ważne było, że stan Taehyunga się nie pogarszał.
- Co z nim?
Spytał Jin, gdy Jo znów przerwał pracę. Mężczyzna oddychał szybko, ciężko. Był wyraźnie zmęczony.
- Jego stan jest stabilny, ale niewiele się zmienia. Coś go blokuje. Prawdopodobnie pozostałości po magii Upadłych.
Jo usiadł na krześle obok łóżka i jęknął. Czuł każdą komórkę swojego ciała. Dawno leczenie kogoś nie było tak trudne. Wiedział, że musi wyleczyć chłopaka. To już nie chodziło tylko o pomoc przyjacielowi i chęć pomocy. Chciał udowodnić, że potrafi. Że nadal jest użyteczny, nadal na tyle silny by leczyć, a nie tylko tego uczyć. Skupił się na szkoleniu nowych pokoleń, ale to nie znaczyło, że nie był w stanie działać.
- Co to znaczy?
Spytał Namjoon, przynosząc im herbatę. To był kolejny dzień, gdy medyk próbował dowiedzieć się jak pomóc ich przybranemu synowi. I pierwszy raz gdy powiedział coś więcej niż: "nadal szukam przyczyny", "jego stan się nie pogarsza", "będzie lepiej, na pewno", "nie martwcie się, rozgryze to". Namjoon był ciekawy do czego doszedł.
- Upadli mają całkowicie inną magię. Z tego co mówiliście, Taehyung był z nimi wystarczająco długo, by ich magia była kompatybilna z jego. To by też wyjaśniało dlaczego magia Upadłych nadal na niego wpływa, mimo, że minęło tyle czasu od kiedy go nią atakowali. Chociaż pierwszy raz się z tym spotykam.... Tak jakby magia upadłych łączyła się z magią Taehyunga. Jednocześnie są dla siebie wrogie i przyjazne... Muszę to jeszcze zbadać, ale to jak na razie jedyne wyjaśnienie dlaczego nic nie działa. Moja magia nie potrafi wyleczyć upadłych tak dobrze jak innych.. Oni leczą się sami, albo przyjmują ludzkie leki... Odrzucają obcą magię... Chyba, że ją znają.
Jo westchnął i spojrzał na bladego chłopca. Taehyung powoli odzyskiwał kolory. Na szczęście nie musieli martwić się o najpoważniejsze obrażenia, ale jego stan nadal martwił wszystkich.
- Muszę znaleźć połączenie między jego magią, a magia upadłych... Inaczej leczenie będzie trwać zbyt długo, nie wiadomo czy kiedykolwiek by się obudził jeśli nie uda mi się tego zrobić.

Yoongi zacisnął pięści i westchnął załamany. Słyszał rozmowę opiekunów z medykiem dzięki wyostrzonym zmysłom. Czytał o podobnych połączeniach i wiedział, że zerwanie ich jest trudne. A to oznaczało, że mógł stracić Tae. Nie dopuszczał do siebie tej myśli. To nie mogło się tak skończyć. Nie mógł stracić swojego przeznaczonego niedługo po tym jak go odnalazł. Bez Tae nie miał po co żyć. Chociaż pewnie starałby się dla rodziny, którą tutaj zyskał. Nadal jednak... Życie bez Taehyunga... To nie mogło nastąpić.
Powtórzył przybranym braciom to co usłyszał. Widział jak Jimin wzdryga się na samo wspomnienie upadłych. Widział, że kotołak boi się równie mocno jak on. Każdy z nich był przerażony.
Siedzieli razem do kolacji, udzielając sobie wsparcia. Po posiłku jednak Jimin i Hoseok poszli do pokoju czarodzieja żeby odpocząć we własnym towarzystwie. Yoongi to rozumiał. Też chętnie spędzałby czas sam na sam z Tae. I był im wdzięczny, że mimo to chętnie siedzą z nim żeby go pocieszyć. Nie mógł i nie chciał wymagać wiecej.
Leżał w łóżku patrząc w sufit, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Mruknął żeby wejść i patrzył jak drzwi otwierają się, a w progu pojawia się Jungkook z poduszką w dłoniach.
- Mogę spać dziś z tobą?
Yoongi usiadł i westchnął zmartwiony.
-Pewnie, Kookie. Stało się coś?
Odsunął kołdrę, tym samym zapraszając chłopaka do siebie. Jungkook usiadł obok dhampira niepewnie.
- Martwię się o TaeTae... I o ciebie. Nie powinieneś być sam... Wiem, że cierpisz.
Yoongi westchnął i pogładził Jungkooka po włosach. Wymusił uśmiech, chociaż przyszło mu to łatwiej niż sądził. Było mu miło, że wilk o nim pomyślał.
- Dobry z ciebie dzieciak, Kook.
Jungkook uśmiechnął się lekko i bez zastanowienia przytulił mocno do ciała Yoongiego. Starszy zesztywniał na moment. Nie był przyzwyczajony do czegoś takiego. W łóżku przytulał go tylko Tae... A wcześniej Hoseok. Musiał jednak przyznać, że przytulanie przyjaciela i brata jest całkiem przyjemne. Objął lekko młodszego. Po chwili z jego gardła wydobył się szept.
-Dziękuję.

Pomyłka [Taegi/Jihope] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz