Dziewczyny siedziały przy naszym stoliku przeglądając menu.
Pospiesznie zajęłam miejsce obok Natalki. Wieszając torbę ze swetrem chłopaka. Postanowiłam po spotkaniu z dziewczynami zadzwonić do niego i oddać mu sweter.Dziewczyny rozmawiały i śmiały się, przekrzykując się nawzajem. Standardowo... No prawie... Z jednym małym szczegółem. Ja byłam jakby gdzieś za szybą, która uniemożliwiała rozmowę z przyjaciółkami.
Rozmyślałam ciągle o tym co się wydarzyło z nocy w klubie i zaraz po tym... Nie byłam pewna co dalej, co z tym wszystkim zrobić.
Muszę się odwiesić. Starając się skupić na tym o czym dziewczyny rozmawiają. Otworzyłam usta i zapytałam
- Justyn... Jak tam z Twoimi rodzicami? - wszystkie spojrzały na mnie ze zdziwieniem. -... No co...? - spytałam zażenowana zamawiając obiad u kelnerki. Dziewczyny również zamówiły dla siebie zestawy, kelnerka zabrała od nas karty. I poszła w stronę kuchni.
- Martyna co się dzisiaj z Tobą dzieje - zapytała Natalia. Po czym teatralnie wywróciła oczami. - Justynka mnam dopiero mówiła jaka to nie jest szczęśliwa bo jej rodzice zawieszają rozwód na jakiś czas. - zrobiło mi się głupio że byłam myślami nie tam gdzie powinnam ~ czyli z dziewczynami...
Od tego momentu starałam się być przez całe spotkanie duchowo i cielesnie z nimi.- Nie wiem czy wiecie kochane - odezwała się za jakiś czas Ola - Nasza Martynka miała przygodę w klubie - Mówiła podekscytowana. Prawie piszcząc kontynuowała, nie czekając nawet na to by dziewczyny zakodowały co ona właśnie mówi. - No więc byłyśmy w piątek po szkole na imprezie w klubie, i nasza Martynka zalazła za skórę jakiepus mięśniakowi, ale mówię wam nieprzyjemny typ. Wyglądał jakby był conajmniej naćpany i naprany. Ale słuchajcie dalej.. - powiedziała widząc przerażone spojrzenia dziewczyn- nie wiem czym Martyna mu się naraziła, ale złapał ją za szyję i normalnie zaczął ją dusić.... - wprowadziła dramatyczny to-.... Aż tu nagle z tłumu wyłonił się jakiś przystojniak, i uratował naszą Martynke. Z rąk mięśniaka, ale najlepsze w tym wszystkim było to ze ten ciemnowłosy chłopak był 2 razy chudszy od tego kafarka.... A tak mu przydzwonił pieścią w nos, że ten wielki zgiął się w pół i zalał farbą.. - opowiedziała wszystko co wiedziała - dziewczyny zdumione patrzały na mnie, czułam się jak ofiarą losu zucona na pożarcie lwom.
Ja tylko kiwnela głową że ola nie ściemnia.
- Ale jak to się stało... - wyjechała Justyna
- Właśnie stałam przy barze żeby zamówić sok pomarańczowy, aż tu nagle ktoś mnie zaczął obmacywac i nie przyjemnie przy tym sapać... Raz zwróciłam uwagę i jeszcze raz a gdy krzyknęłam ze ma mnie nie dotykać, się zirytował i.... A resztę już znacie z opowiadania Oli... - powiedziałam ucinając temat, wyprzedzając nieme pytanie dziewczyn powiedziałam--wszystko jest ok. Na co Natalia spytala
- A co z tym chłopakiem? Z tym co uratował Martynę? - Miałam nadzieję że to pytanie nie padnie. Olka się wtrąciła
- Szukałam go później wzrokiem po całym klubie ale zniknął nie wiem gdzie....- Jedno szczęście, że Ola nie wie, że on wtedy mnie odwiózł do domu.. Zjadłyśmy po czym dziewczyny chciały iść jeszcze do kina ja się wykręciłam że obiecałam rodzicom że pojadę z nimi do rodziny gdy skończą pracę. Więc się pożegnałyśmy. I ja poszłam w stronę domu żeby nie wzbudzać ich podejrzeń.Idąc tak wybrałam nr z którego dostałam wcześniej smsa, i wcisnęłam zielona słuchawkę, jakże się zdziwiłam gdy odrazu odezwała się poczta głosowa. Więc napisałam krótko :
"mam Twój sweter, jeśli chcesz go odzyskać to się odezwij. Martyna" podpisałam się i wysłałam. Czekalam z niecierpliwością aż dostanę powiadomienie o wysłanej wiadomości. Ale nic takiego nie przyszło.
Moze ma wyłączony telefon, albo poprostu nie chce się ze mną kontaktować... Mogłam iść z dziewczynami do tego kina, oderwalabym trochę myśli od wszystkiego.
Weszłam do domu pokierowałam się do swojego pokoju gdzie wylegiwał się pod oknem Rocky. Pogłaskałam go i przeszłam do garderoby.. Zdjęłam kiecke wrzuciłam ją do kosza na pranie, po czym poszłam się wykąpać. Po szybkim prysznicu stwierdziłam że wezmę mojego psiaka na spacer do lasku jakieś pół godziny drogi od naszej posesji.
Wyjęłam Legginsy, koszulkę i bluzę. Ubrałam się wzielam smycz mojego pupila, przypięłam go i chowając klucze do zapinanej kieszeni przy bluzie, wyszliśmy pobiegać.Po dwuch godzinach biegania i zabaw z moim pupilem byłam wykończona. Rocky niestety nie miał dość i szczękał wesoło biegając wokół mnie, przeszłam się jeszcze kawałek przez las i dotarliśmy na piękną malowniczą łąkę. Widząc jeszcze większe pokłady energii i radości psiaka postanowiłam spuścić go ze smyczy by pobiegał jeszcze trochę zanim wrócimy się do domu.
Usiadłam pod drzewem i tak oglądałam zachodzące słońce... Pożałowałam, że nie wzięłam telefonu żeby zrobić zdjęcie Rockyemu na tle zachodzącego słońca. Niebo miało piękne kolory, aż chciało się żyć.
Zaczęłam rozmyślać co z tym chłopakiem...
Mega przystojny, w moim typie... Tylko mega dziwny... I tajemniczy... Gadal dziwne rzeczy, bez ładu i składu... Zaczęłam się zastanawiać czy z jego głową wszystko wporzadku ... Zaraz, zaraz.... Przecież on chyba mieszka niedaleko mnie.... Tylko czy przypomnę sobie jakieś szczegóły.... Nie... Niestety nie... Nawet nie zauważyłam że już było szaro... Zawołałam mojego psiaka, zapiełam go na smycz i ruszyłam w ciemny las...
Szlismy długo... Nie sądziłam że aż tak daleko zaszliśmy. Robiło się już naprawdę ciemno, i chciałam jak najszybciej trafić na oświetloną ulicę.
Rocky jeszcze po drodze wysikał się i przeszliśmy w końcu do oświetlonej drogi, skąd była już prosta droga do domu. Ruszyliśmy nią.Gdy tylko przekroczyliśmy bramę poczułam się raźniej. Zamknęłam ją na klucz. Przeszliśmy przez wydeptana drozke do drzwi domu.
Zapaliłam światła w przedpokoju dziwiąc się że rodziców jeszcze nie ma w domu, spojrzałam na zegar wiszący w kuchni było już grubo po 21.
Powędrowałam po schodach do swojego pokoju, by zadzwonić do mamy i zapytać o której wrócą do domu. Zapaliłam światło i weszłam do pomieszczenia mój przyjaciel odrazu poleciał na swoje posłanie. I zapadł w sen. Uśmiechnęłam się, do niego, poczym wzielam telefon. Było na nim mnustwo nieodebranych połączeń kilka od mamy i parę od Olci.Postanowiłam wziasc szybki prysznic, bo całą się kleiłam od potu.
Będąc w łazience odkręciłam kurek z zimą wodą która orzeźwiła mnie na gąbkę nalalam swój ulubiony truskawkowy żel i pozwoliłam sobie cieszyć się chwilą. Po prysznicu usiadłam na łóżku biorąc do jednej ręki telefon i do drugiej pilota z tv.
Sprawdziłam szybko skrzynkę SMS ale była pusta, sprawdziłam również czy wiadomość doszła do ciemnowłosego chłopaka. Ale też nic z tego.
Wybrałam więc nr do mamy.
- Halo? Mama? - zapytałam się gdzie są i o której mają zamiar przyjechać do domu. Dowiedziałam się że są u jakiejś ciotki i ze wracają dopiero dnia następnego, wiedząc to pożegnałam mamę i zadzwoniłam do Aleksandry
Pogadałyśmy chwilę, o tym że ona poznała jakiegoś ekstra chłopaka, ochrzaniła mnie że nie dawałam znaków życia przez cały dzień, o filmie na który się wybrały, i że mam żałować ze mnie z nimi nie było, ale byłam mocno zmęczona więc się rozłączyłam. I nie wiedząc kiedy odpłynęłam w obięcia Morfeusza.
CZYTASZ
Skazani Na Siebie
Mistério / SuspenseTa historia opowiada o miłości z różnych światów... O przyjaźni silnej jak bokser na ringu stający do walki z przeciwnikiem... Wielu chwilach grozy, ale także chwilach szczęśliwych.... O namiętności rodem z książki 50 twarzy greya... Miłości przerad...