20.♡ Maraton.

1.3K 109 3
                                    

Jak będzie 50 gwiazdek pod tym rozdziałem to wstawię rozdział. Chcę przez to sprawdzić, czy będziecie czytać, czy mam już kończyć książkę.

Stałam przed otwartymi drzwiami jak idiotka, nie chcąc, a właściwie bojąc się wejścia do domu mojego brata. Ruszyłam dopiero, gdy Isaac lekko popchnął mnie do przodu. Posłałam mu zdenerwowane spojrzenie, a ten się tylko zaśmiał. Mnie nie było do śmiechu, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Rozebraliśmy się i weszliśmy do kuchni, gdzie siedział mój głupi brat, za którym tęskniłam.

– Hej Vicky – odezwał się pierwszy z lekkim uśmiechem i rozłożył ręce, a ja od razu wleciałam w jego ramiona. Zaciągnęłam się zapachem chłopaka, który był mi tak bardzo znany, chociaż teraz troszkę się różnił. Czuć było, że ma nowe życie i dziewczynę u boku, bo przesiąknął jej fiołkową wonią.

– Cześć bracie, a gdzie Cloe? – zapytałam zawstydzona, rozglądając się po pomieszczeniu.

– Jeszcze się szykuje, ale zaraz powinna przyjść. – Przytaknęłam, że rozumiem. – Siadajcie.

Usiadłam przy blacie na chokerze razem z Isaaciem, który złapał za moja dłoń, aby mnie pocieszyć i uspokić. Czułam, że robi mi się niedobrze ze stresu.

Myślałam o tym jak źle postapiłam, gdy urwałam kontakt z dziewczyną, bo przecież nic mi nie zrobiła. W sumie nikt z ekipy nic mi nie zrobił, bo za wszystkim stał Carol i jego głupie Red Dragon, ale przeszłość bolała, gdy widziałam któregoś z nich. Na poczatlu nawet towarzystwo Isaaca, choć tak bardzo przeze mnie chciane, sprawiało mi zły nastrój, bo moje myśli ciągle powracały do tych złych momentów w moim życiu. Miałam nadzieję, że tamte już nigdy nie powrócą i nie będę musiała znowu cierpieć. Ciemnooki obiecywał, że już niedługo się nimi zajmą, ale nie wiedziałam, czy chce wiedzieć co miał na myśli, wypowiadając te słowa. Nie wiedziałam też, kiedy będzie to jego "niedługo".

Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk skrzypiących schodów, a moje serce stanęło. Posłałam chłopakowi wystraszone na maksa spojrzenie i pokręciłam głową, bo naprawdę chciałam uciec.

– Będzie dobrze – szepnął, gdy wstawaliśmy, aby powitać dziewczynę.

– Nie będzie – jękłam cicho w odpowiedzi.

Wyciągnęłam więcej powietrza przez nos, gdy moim oczom ukazała się Cloe z olbrzymią kulką zamiast brzucha. Nic dziwnego przecież niedługo miał zbliżać się jej termin porodu, a ja dopiero pierwszy raz ujrzałam ją od tego czasu.

– Hej – powiedziała nieśmiało w moja stronę.

– He... Boże ile ty przytyłaś? – zapytałam zdziwiona, nie mogąc się powstrzymać.

– Victoria... – David chciał mnie skarcić, ale jego ciężarna dziewczyna mu to przerwała.

– Oj przestań kochanie. – Rzuciła mu karcące spojrzenie, a ten pokręcił głową, mówiąc, że wyjmie kurczaka z piekarnika, bo sprzęt właśnie dał o sobie znać. – Wiem, że wyglądam jak wielka piłka i uwierz, że nie mogę się doczekać, aż ten mały szkrab wyjdzie na świat. Uwierz, że od razu biegnę na siłownię, bo te dodatkowe kilogramy mi nie służą.

– Właśnie, że służą. – Mój brat obrócił się do niej i mruknął konspiracyjnie, ale razem z Isaaciem wiedzieliśmy o co mu chodzi.

– Cicho tam! Nie denerwuj ciężarnej kobiety, bo źle się to dla Ciebie skończy. – Zaśmiała się grożąc mu palcem. – Siadajcie, zaraz przyniesie jedzenie, a właśnie i kupiłam szampana, mam nadzieję, że się napijecie za mnie, bo ja jeszcze przez długi czas nie będę mogła.  – Popatrzyła zmarnowana raz na mnie raz na chłopaka.

– Ja bym odmówiła?

– Pewnie, ze nie jak mogłam zapomnieć... – Udawała zamyślenie. – A no tak, nie odzywałaś się miesiącami.

Czułam jak pęka mi serce, gdy do moich uszu dotarł jej smutny, połączony z wyrzutami głos. Wiedziałam, że ją zraniłam i było mi z tym cholernie głupio. Okres ciąży był czasem, w którym Cloe naprawdę potrzebowała kogoś kto zawsze przy niej będzie i ją wesprze, a w trudnych chwilach pocieszy. Była bardzo dobrą uczennicą, chciała dostać się na Harvard i naprawdę miała do tego dyspozycję, ale dziecko wszystko zniszczyło. Wiedziałam, że była tym załamana, przynajmniej w pierwszym trymestrze, bo jej największe marzenia szlag trafił i nawet nie byłam przy niej, gdy tego potrzebowała, a byłam jej jedyną przyjaciółką. Już nie wspomnę, że to mój brat ją zaciążył, chociaż ją przed nim ostrzegałam, ale nie mam zamiaru jej tego wypominać, na pewno nie teraz.

– Przepraszam wiem, że źle zrobiłam, ale naprawdę miałam wtedy ciężki okres. Ten filmik i ta cała sytuacja z Carolem, ona... – zacięłam się, mając ochotę rozryczeć się jak dziecko. Wszystko było do dupy.

♡☆♡☆

Wiem, że miał być maraton, ale będzie dopiero teraz.

Zakazany Chłopak Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz