Bard szedł za białym wilkiem krok w krok. Grał jak zwykle coś na swej lutni przy tym denerwując Riva. On natomiast nie zwracał szczególnie uwagi na chłopaka, a rozglądał się po okolicy. Szli lasem. Ściemniało się jak na burze. Wiatr wiał coraz mocniej, a drzewa kołysały się we wszystkie strony. Włosy białowłosego latały delikatnie pod wiatr jak liście. Riv był gotowy na wszystkie niespodzianki. Prawie wszystkie.
- um... Geralt? Daleko jeszcze? - zapytał chłopak niepokojąc się aktualną sytuacją. Riv natomiast nawet nie spojrzał na niego tylko ciągle przed siebie, lecz się odezwał.
- jeśli nie chcesz wąchać kwiatków od spodu to trzymaj się blisko mnie i nie zadawaj zbędnych pytań.
- uh... Jasne - odparł bard trzymając się blisko Płotki.
Szli ciągle przed siebie, a wiatr się nasilał jakby miało zaraz się coś stać. Nagle błyskawica strzeliła tuż przed klaczą przez co ona się spłoszyła. Wiedźmin starał się ją niezbędne uspokoić, ale nie wychodziło mu to. W końcu klacz strąciła Riva z siebie i pobiegła przed siebie. Białowłosy wylądował na ziemi przeklinając pod nosem i niezwłocznie ją wołać. Obolały wstał z ziemi i szedł w stronę gdzie pobiegła Płotka. Nagle zaczął padać deszcz. Umacniało się z każdym krokiem.
- Geralt.. Nie wiem czy to najlepszy pomysł, by tam iść. Tak właściwie nic ci nie jest? Musisz mieć niezłego pecha... - Bard ponownie zaczął Rivowi gadać za uchem stąpając jego śladami. Geralt w końcu wypuścił powietrze z płuc i odwrócił się do chłopaka.
- mógłbyś się w końcu przymknąć!? - Wykrzyczał Riv prosto w oczy barda. Chłopak się tylko patrzył nie odzywiając się. Zamilczał. Wiedźmin się odwrócił i ponownie przed siebie w ciszy szedł za śladami klaczy. Jaskier stał chwile z tyłu patrząc jak Geralt idzie. Krople deszczu spływały z włosów barda na jego policzki robiąc efekt płaczu. W końcu ruszył za wiedźminem robiąc odstęp od nich.
Ulewa się wzmacniała, a ziemia pod nogami się przetwarzała w błoto. Bard rozglądał się po okolicy lecz prawie niczego nie ujrzał przez mgłę, która się tworzyła wokół nich. Chłopak przyspieszył tempa, by iść równo z białowłosym i się nie zgubić. Julian się wciąż rozglądał i dostrzegł czarną róże wyrastająca z ziemi. Chłopaka to zaskoczyło i wzburzyło. Mimo, że wiedział, że się nie ma odzywać do Geralta to i tak, to zrobił.
- ej wiesz co? Mam rewelacyjny pomysł! Chodźmy stąd. - bard próbował namówić wiedźmina na powrót, ale na marne bo Riv przez cały czas go ignorował. - widziałem czarną róże. Nie mów mi nawet, że to normalne! Coś tu jest nie tak Geralt.
- po pierwsze - i tak nic ci nie mówię, a po drugie - jest tu coś nie tak bo zauważyłeś róże? - zakpił białowłosy z lutnika.
- no Geralt do jasnej matuli! - w końcu chłopak się wkurzył i krzyknął na niego. Riv się odwrócił do chłopaka i patrzył mu w oczy.
- Jaskier. Przyszliśmy tu by rozwiązać pewną sprawę, a to ze Płotka się spłoszyła to już nie moja wina. Bez niej nigdzie nie pójdę.
- ale nie wydaje ci się że coś tu jest nie tak!?
- wszystko na świecie jest nie tak, Jaskier. - odparł odwracając się idąc dalej. Jaskier był już dość mocno wkurzony, ale nic z tym nie robił tylko próbował zachować spokój.
Nagle biały wilk się zatrzymał łapiąc w dłoń swój potężny miecz. Rozgladał się oczyma po całym lesie. Chłopak z tyłu wpadł niechcący na wiedźmina, ale Riv nic sobie z tego nie robił.
- um... Geralt? Co się dzieje?
- usłyszałem czyjeś kroki.
- może to Płotka?
- umiem rozpoznać ruch Płotki od innego stworzenia, Jaskier. - Riv odpowiedział twardo wciąż skupiając się na tym na czym był skupiony.
Bard trochę się cofnął i sam zaczął się rozglądać. W końcu we mgle zauważył czarną postać.- G-Geralt...
- co? - zapytał oschle.
- bo... Tam coś jest. - odpowiedział chłopak nie spuszczając wzroku z dziwnej postaci. Gdy wiedźmin się odwrócił tajemnicza postać zniknęła z punktu widzenia.
- nic tu nie ma. Może za dużo czarnych róż się naoglądałeś.
- to tu było! Naprawdę!
- Jaskier! Kurwa! Mógłbyś mi przez moment nie zawracać dupy!? Coś się na nas czai, a ty zaczynasz wymylać jakieś bajeczki! Weź się w garść! - wykrzyczał białowłosy prosto w oczy barda. Nagle Riv się odwrócił i zaatakował potwora, który miał już się na nich rzucić. Wiedźmin zaczął pojedynkę z potworami, które się w końcu zjawiły.
- ale ja mówiłem poważnie! Czemu nigdy mi nie wierzysz!?
- bo się kurwa boje, że przez to cie zranie! - Geralt odwrócił sie do chłopaka wykrzykując to zdanie mu w oczy. Barda wryło w ziemię.
- Geralt... ja... - Jaskier patrzył w wiedźmina próbując coś powiedzieć, ale jednak nie do końca wyszło. - uważaj! - chłopak krzyknął, ale za późno. Riva zaatakowała tajemnicza postać wbijając mu sztylet prosto w jego serce. Bard zamarł zdążając złapać wiedźmina w ramiona, a następnie ze złości rzucił sztyletem Geralta, który był schowany na lewym biodrze w pochwie. Chłopak trafił w postać przez co upadła. Chłopak padł na kolana trzymając przy sobie Riva.
- Jaskier... Przepraszam... - ledwo wydusił białowłosy. Bard spuścił na niego wzrok ze łzami w oczcach.
- nie przepraszaj... To ja powinienem cię przeprosić... To z mojej winy... gdybym cię nie zagadywał to... - bard nie dokończył dusząc w sobie łzy.
- Jaskier... Przestań... To nie twoja wina i nie myśl tak nawet. To przez moją nieuwagę...
- Geralt...
- widzisz... jednak ja będę wąchał kwiatki od spodu... - Riv przerwał chłopakowi w wypowiedzi lekko uśmiechając się do niego.
Lutnikowi napływało więcej łez przez co szybciej spływały mu z oczu po policzkach.- ale my cię potrzebujemy... Ja cie potrzebuje... - bard podkreślił słowo, które świadczyło, że chodzi mu o niego. Wiedźmin z resztką sił podniósł rękę i położył wciąż ciepłą dłoń na policzku chłopaka i wytarł łzy spod jego oka.
- dlatego będę nad tobą czuwał bardzie... - wciąż się uśmiechał do barda. Jaskier położył swoją dłoń na jego. Dłoń Riva była coraz cięższa. Te słowa, które wypowiedział były jego ostatnimi. Jaskier wybuchnął głośnym płaczem tuląc wilka mocniej do siebie. Słone łzy mieszające się z zimnym deszczem spływały mu po wilgotnych policzkach kapiąc na zbroje wiedźmina. Chłopak schylił głowę do ucha wilka i zaczął mu wyszeptywać.
- Napisze o tobie najpiękniejszą balladę, która mogła istnieć... - chłopak przerwał na chwile swą wypowiedź po czym zaczął na nowo szeptać mu do lodowatego ucha. - kocham cie mój biały wilku... i strasznie żałuje tego, że nie miałem okazji ci wcześniej o tym powiedzieć... - chłopak wtulił się w niego, a następnie wyciągnął sztylet, który miał wbity w siebie Riv, po czym wyrzucił go ze złością i z rozpaczy gdzieś daleko od siebie i wilka.
CZYTASZ
Chcesz wąchać kwiatki od spodu? |Geralt x Jaskier| One Shot
FanfictionPodróże w lesie miewają czasem przerażające nie? Więc ta opowieść może być przerażająca oraz przykra. Tak jak w tytule - One Shot o Geralcie i Jaskrze