Such a shame

57 6 2
                                    

Ja tylko chcę powiedzieć (jednak z powodu ograniczeń Wattpada muszę to napisać), że dzisiaj jest 25 lutego 2020 oraz że dokładnie rok temu zmarł Mark Hollis, czyli taki pan, którego bardzo szanuję.

Był to człowiek wyjątkowy- trochę wrażliwy poeta, trochę ancymon i urwisek (oj, lubił on dowcipkować), a trochę taki jakby normalny facet. Bardzo cenił sobie prywatność, to trzeba mu przyznać, a tworzył ewidentnie nie dla pieniążków, tylko dla sztuki. Tak, tworzył, ponieważ Mark był muzykiem, a konkretnie to grał na pianinie, perkusji i gitarze, na której świetnie udawał, że umie grać. Można go kojarzyć z zespołu Talk Talk, którego był wokalistą.

Ja nawet nie wiem na co on zmarł. Nikt nie wie. Serio, możecie przeszukać cały Internet i nic o tym nie znajdziecie. Fajnie, nie? 

Zresztą, jeżeli chodzi o sferę muzyczną to Mark był martwy od jakichś 20 lat. Po prostu pewnego dnia stwierdził, że on pierdzieli te wszystkie koncerty jak on tygodniami nie widuje się ze swoją rodziną, bo jest w trasie. Nienormalne! A więc w 1998 roku Mark rzucił w cholerę swoją całą dotychczasową karierę, zaszył się w swoim domu w Londynie i już się nigdy nie odezwał. Nic, 0 szopek pożegnalnych, 0 występów wspominkowych, żadnej reaktywacji Talk Talk. I właśnie za to ogromnie cenię Marka, nie bał się powiedzieć "dość". Pewnie dlatego całe życie miał jedną (!) żonę i cieszył się brakiem dramatów rodzinnych (jak mniemam).

Warto wspomnieć, że ów muzyk miał bardzo osobliwą urodę, a mianowicie był on najbrzydszym najpiękniejszym człowiekiem na świecie. Niby nos trochę jak kartofel, odstające uszy, w ogóle taki niespecjalny z twarzy, ale jednak gdy się uśmiechnie to od razu się rozpromieniasz. Wystarczy obejrzeć wideo, które jest w mediach (proszę się nie zrazić wyglądem teledysku, musicie brać poprawkę na to, że to są jednak lata 80.). Japa się sama śmieje, mówię wam.

Pod spodem próbka humoru Marka. Ten teledysk to jeden wielki żart. Ja się prawie udusiłam, jak zobaczyłam basistę grającego główny riff gitarowy językiem, po prostu genialne!

Szkoda, że nie ma tego więcej, z chęcią bym się popłakała ze śmiechu po raz drugi!

Kurczę, długo się robi. To jeszcze tylko podsumowanie:

Powiem tak, nie będę po Marku rozpaczać, bo go jednak, kurczę, nie znałam i nawet nie byłam na żadnym jego koncercie. Jednak czuję do niego ogromny szacunek i nie ukrywam, iż jest mi delikatnie smutno, że już go nie ma na tym świecie. Wiele razy miałam sytuacje, gdy odkrywałam jakiegoś niesamowitego wokalistę, patrzę, a tu: nie żyje od 2001 r, zmarł w 1991 r, zapił się na śmierć w 1980 r... Ale tym razem było tak blisko! Parę miesięcy wstecz odkąd znalazłam Talk Talk Mark jeszcze żył! Nie wiem, co to niby zmienia czy nieaktywny muzycznie artysta żyje, czy nie, ale rozumiecie ten ból, nie? 


Chyba w tym jednym rozdziale jest więcej tekstu, niż w całej książce o Ciechowskim, więc kończę. Pożegnam się bardzo głębokim cytatem Marka:

 Pożegnam się bardzo głębokim cytatem Marka:

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.



ŚmierćWhere stories live. Discover now