Leżałaś tuż obok niego, plecami w jego stronę. On sam również odwrócony był tyłem, ignorując Cię. Również chciałaś go ignorować, ale widziane przez Ciebie rzeczy nie były w stanie Ci na to pozwolić.
Kim był Kabuto Yakushi? W końcu znalazłaś odpowiedź na to pytanie. Sierotą bez przeszłości, działaczem Korzenia, szpiegiem Sasoriego, bratem Lotusa, prawą ręką Orochimaru.
Znaleziony po bitwie nad przełęczą Kikyō przez Nōno Yakushi chłopiec nie pamiętał, co działo się przez ostatnie siedem lat. Nie wiedział, kim jest, co robi. Nie znał swojej tożsamości.
— Urushi, przypilnuj Lotusa. — Okularnica podała trzymane dziecko chłopcowi w czapce i pochyliła się nad rannym.
— Co z nim zrobimy? — spytał Urushi, trzymając za rękę dwulatka. Syn Nōno powiódł oczami za ruchami wykonywanymi przez matkę leczącą srebrnowłosego. Ten patrzył się przestraszony po zebranych.
Nie wiedział, skąd się wziął. Wydawało mu się, że przed chwilą dryfował po morzu czerni. Cokolwiek działo się wcześniej, nie miało teraz znaczenia.
— Kabuto.
Jego nowe imię. Znacznik, wyróżniający go od całej reszty. A potem okulary. Musiał odwdzięczyć się Nōno jak tylko mógł. Jak tylko mógł...
Co mogła zrobić siedmioletnia sierota bez przeszłości? Jedynie tworzyć nową przyszłość. Nie miał możliwości, by jakkolwiek się odwdzięczyć.
— Zaopiekuj się Lotusem. Matka nie ma teraz czasu.
Urushi wepchnął malutką dłoń Yakushiego w rękę Kabuto, po czym szybko się oddalił. Czterooki spojrzał na dziecko Nōno. To była okazja aby móc się jej odwdzięczyć.
Lotus uniósł główkę i spojrzał się ze łzami w Kabuto. Jego oczy przerażająco świeciły się pomarańczowym blaskiem.
— Dlaczego mnie nienawidzicie?
Kabuto spojrzał się na dwulatka zszokowany. Skąd mogło mu przyjść do głowy, że go nienawidzą? I wtedy dojrzał spojrzenia pozostałych mieszkańców sierocińca. Gościł w nich strach i przerażenie przed niespotykanym dōjutsu chłopca.
Nie wiedząc, co właściwie robi, Kabuto zamknął Yakushiego w mocnym uścisku. Chciał tak bardzo dodać mu otuchy. Tak bardzo chciał.
Czas jedynie umocnił więź między nimi. Trzy lata spędzone razem nadały ich relacji wspaniałą wartość. Był jednak ktoś, kto wszystko to psuł.
— Oh, zrobiłeś takie cudowne okulary! — zawołała [kolor włosów]-włosa dziewczyna, patrząc na dzieło czterookiego. — Matka na pewno się ucieszy!
Ty.
— Dzięki za pomoc, [imię]-san — powiedział, uśmiechając się promiennie.
Cofając się w czasie, doprowadziłaś do zaprzyjaźnienia się z nim. Obdarzył Cię zaufaniem, chociaż najmniej na nie zasługiwałaś.
Ale okulary nie mogły wystarczyć. Kabuto musiał zrobić coś jeszcze. Coś większego. Coś, co rzeczywiście oddałoby całą wdzięczność ciemnookiego. Za to wszystko, co mu dała. Imię. Okulary. Dom. Miłość. Nic nie było jej tego w stanie wynagrodzić.
I wtedy przybył Danzō. Przywódca Korzenia potrzebował powrotu Wędrującej Miko oraz jej dziecka. Chciał dziecka, które stałoby się szpiegiem. To była szansa.
¦~¦~¦~¦
— Przedstawił się jako Kabuto Yakushi. Korzeń nawet tego nie weryfikował, po prostu go zabrał, a on z nimi poszedł.
— Dlaczego?
— Danzō zagroził wstrzymaniem dofinansowania sierocińca, włamaniem czy porwaniem dzieci, jeśli Nōno nie spełni warunków umowy. Miała wraz z synem szpiegować Iwagakure. Oczywiście, Kabuto nie mógł pozwolić, by Lotus dostał się w łapska Korzenia, a także mógł w ten sposób odwdzięczyć się matce.
— I pomyśleć, że ten sadysta był takim dobrym dzieckiem...
Ignorujesz uwagę Itami.
— Właściwie, to nic nie poszło zgodnie z planem. Lotus nie mógł znieść samotności po stracie brata, a ja, głupia, pomogłam mu w ucieczce. Żeby odzyskać syna i Kabuto, Nōno przystała na propozycję Korzenia.
— Idiotka.
— Itami, to była złota kobieta! Nie powinnaś tak mówić o kimś, kto poświęca swoje życie dla dobra inny-
— Chodziło mi o ciebie — mówi z pokerową twarzą.
— Ah, tak, owszem.
¦~¦~¦~¦
Dostawali różne imiona. Nie potrafili z żadnym się utożsamić. Przez pięć lat szpiegowali Wielkie Wioski, nawet zdołali dotrzeć do kryjówki Brzasku, ale nie potrafili zapomnieć o tych nadanych im przez Nōno. Każde z nich służyło Korzeniu, maskując swoje uczucia, tłumiąc osobowości, zakładając maski, tworząc nowe tożsamości. Byli jeszcze dziećmi, a już zdążyli pogubić się w tym, kim byli.
Tamten feralny dzień jedynie pogorszył całą sprawę. Zaatakowani przez ninja z Iwagakure, musieli zaangażować się w walkę. Rzuciła się na nich kobieta. Tożsamość? Nōno Yakushi.
Nie była w stanie ich rozpoznać. Nic dla niej nie znaczyli. To wszystko, co ich z nią łączyło, zdawało się nigdy nie istnieć. Wszystko to, co dostali, już się nie liczyło.
Czy Lotus był naprawdę Lotusem?
Czy Kabuto naprawdę był Kabuto?
Odpowiedzi znał Orochimaru. Potrzebował medyka, a niezwykłe umiejętności Kabuto oraz wspaniałe dōjutsu Lotusa znalazły się na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło po nie sięgnąć. To było takie łatwe.
To była krótka rozmowa. Orochimaru dał im nowe tożsamości, obiecał wsparcie. Kabuto jedynie zażądał, by nic się nie stało Lotusowi. Umowa została zawarta i Sannin przyjął do siebie dzieci Nōno Yakushi.
— Ta będzie idealna.
Dziewczyna na duszę Izumi od razu przykuła jego uwagę. Wyglądała zupełnie jak jego przyjaciółka z dzieciństwa. Wydawało mu się, że nawet była nią. Kiedy jednak zaczynała bawić się przeszłością, poczuł się okłamany. To rzeczywiście była ona.
Udało mu się przekonać Orochimaru, by wszczepić [imię] Mūngana w miejsce Daragana, jednak gdy zabrał się do operacji, obawiał się, że wtedy straci ich relację; że straci to, co łączyło go z jego dawnym domem.
Czuł do Ciebie pogardę. Obrzydzał go sposób Twoich działań, Twój charakter, Twoje mieszanie się w przeszłość. Kiedy jednak zobaczył, jak bardzo błąkasz się w poszukiwaniu swojej tożsamości, zobaczył w Tobie siebie.
Ty próbowałaś znaleźć swoją tożsamość w nieznanej Ci przeszłości, on — tworzył ją na nowo. Włączał wszystko w swoje istnienie, aby go definiowało. Ty również miałaś go identyfikować.
Z czasem jednak zaczęłaś go pociągać. Nie tylko fizycznie, ale również pokochał Twój sposób bycia. Pragnął tylko Twojego szczęścia.
Czułaś się szczęśliwa, wiedząc, że tak mocno Cię kocha. Przerażało Cię jednak, do czego był zdolny zrobić z miłości. Zaproponował Shikaiowi znalezienie Tsunade tylko po to, abyś była bezpieczna.
Odwróciłaś się na drugi bok. Oddech Kabuto był równy, dlatego założyłaś, że już usnął. Jednocześnie chciałaś go przytulić, ale z drugiej strony miałaś mu za złe, że dopuścił się do morderstwa Duetu. Co chciał osiągnąć tą kłótnią? Naprawdę chciał, byś poznała jego przeszłość?
Ponownie odwróciłaś się do niego plecami. Teraz już wiedziałaś, kim jest Kabuto Yakushi.
¦°¦°¦°¦°¦
Kim ja bym była, gdybym nie wstawiła tego rozdziału w urodziny Kabuto? Wszystkiego najlepszego, raz na cztery lata!
CZYTASZ
Medyk ¦ Kabuto x Reader
Fanfiction"Gdybyś znała prawdę, już dawno by Cię tam nie było. Jedynie chęć poznania swojej tożsamości trzymała Cię w tych zatęchłych korytarzach. Potem nadeszła kolej na eksperymenty, treningi i zlecenia, aż w końcu zdałaś sobie sprawę, że nie opuściłaś Oroc...