ROZDZIAŁ 5

11.5K 465 74
                                    

Zabolał mnie widok Jordana z tamtą dziewczyną. Bardziej, niż sądziłam, że to w ogóle możliwe. W końcu ledwie go znałam. Stracił w moich oczach, kiedy dopiero co zdołał w nich zyskać. Byłam jednak zła najbardziej na siebie za to, że dałam mu szansę i tak się co do niego pomyliłam. Nie spodziewałam się, że mój humor dzisiaj sięgnie dna. W końcu zapowiadał się miły dzień. Nawet moje ulubione pancakes z syropem malinowym nie zdołały mi go poprawić. Towarzystwo Kim też nie zrobiło żadnej różnicy. Mimo że nieustannie próbowała mnie rozbawić. Miałam ochotę wrócić do domu i resztę wolnego czasu przeleżeć w łóżku, użalając się nad sobą. Moja naiwność, z której nieco zbyt późno zdałam sobie sprawę, doprowadzała mnie do białej gorączki. Głupia. Głupia. Ja.

— Jeżeli moje liczne upadki poprawią ci nastrój, to jestem gotowa się poświęcić i wejść na ten lód.

Wyrwała mnie tym ze swoich pogmatwanych myśli.

— Nie musisz... choć chciałabym to zobaczyć. — Posłałam jej słaby uśmiech, wbijając ponownie wzrok w swoje traperki.

— Wiem, że jest ci przykro. Mnie też, ale w końcu zrozumiesz, że nie był ciebie wart. Szkoda, żebyś marnowała teraz na to czas i energię.

W pełni się z nią zgadzałam.

— Masz rację. Najlepiej będzie zapomnieć i iść dalej. — Wysilałam się, naprawdę mocno, by odrzucić Jordana na tył głowy. Próbowałam skupić się na chwilach spędzonych z przyjaciółmi. Oni przynajmniej byli ze mną szczerzy.

— Może być ci ciężko — dodała już nieco łagodniej. — Pamiętaj, że życie nie będzie stawać się łatwiejsze, tylko ty będziesz robić się silniejsza.

Oczy nieprzyjemnie mnie zapiekły, ale tym razem nie okazałam słabości.

— Dziękuję — wysiliłam się na słaby uśmiech, opierając czoło o ramię przyjaciółki. Potarła moje plecy, a mnie zrobiło się jakoś lepiej.

Telefon rozbrzmiał krótkim dźwiękiem, na co westchnęłam, odsuwając się od Kimberly. Miałam nadzieję, że wiadomość, którą otrzymałam, była od Davida. Chwilę zajęło mi wydostanie smartfonu z otchłani wszystkiego zwanej torebką. Odblokowałam ekran, który zdążył dawno wygasnąć, zauważając powiadomienie od osoby, która jak na złość musiała o sobie przypomnieć. Jakie to popieprzone. Mina musiała mi zrzednąć, zdradzając tym nadawcę, bo Kim od razu zainterweniowała.

— Jeśli to od Jordana, to nawet tego nie czytaj — poleciła, zerkając na wyświetlacz mojego lekko pokiereszowanego smartfonu. — Usuń tę wiadomość i zablokuj kontakt.

— Sprawdzę tylko — odparłam smętnie, wchodząc w SMS-a, by ukazać jego zawartość. Kim zaczęła mamrotać niezadowolona pod nosem, odsuwając się na krok.

Cześć, piękna. Jak mija Ci dzień?

Wpatrywałam się w ekran dłużej, niż to było konieczne. W pierwszej chwili zapominając o całej tej sprawie ze zdjęciem, ucieszyłam się na określenie, jakim mnie nazwał. Jednak zaraz potem poczułam do niego jeszcze większy wstręt. Kobieciarz...

— Zgaduję, że ci słodzi? — spytała z grymasem.

— Tak — mruknęłam ponuro.

— Może nawet lepiej nie usuwaj tych wiadomości. Będziesz miała na niego haka.

Posłuchałam jej, choć byłam pewna, że nie wykorzystam ich przeciwko niemu. Prędzej czy później jego partnerka przyłapie go na kłamstwie, tyle że ja nie będę w tym uczestniczyć.

Luksus Miłości - W KSIĘGARNIACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz