- Czyli mamy nową parkę?- zapytał Śledzik.
Ja i Astrid spojrzeliśmy na siebie. To była dość ciekawa kwestia. No bo w końcu ona stwierdziła że wyglądam słodko i pocałowała mnie więcej niż raz. Czy to coś oznacza czy ja tylko to wszystko tak wyolbrzymiam?
- Ee dajcie nam chwilę- powiedziała Astrid odganiając ekipę ruchem ręki. Posłusznie wyszli z jaskini.
- To jak? Jesteśmy parą?- zapytałem nieco nieśmiało. Astrid tylko skinęła głową na tak. Nie jestem wstanie opisać tego co czułem w tamtej chwili. Radość. To jedyne co potrafiłem stwierdzić.Reszta była jedną wielką zagadką.Po chwili to jaskini wbili wszyscy i czekali w napięciu na to co powiemy.
- Tak.... Jesteśmy parą!-krzyknęliśmy. Wszyscy zaczęli nam gratulować. A potem wszystko się potoczyło w dziwnym i nieznanym mi dotąd kierunku.
NASTĘPNEGO DNIA
Otworzyłem oczy i poczułem ból głowy.Nie był jakoś mocny ale jednak. I oto jak się kończą imprezy z Smarkiem i jego " magicznymi wywarami". Jezu co się wczoraj działo. A no tak.
Retrospekcja
-Iiii wróciłem z magicznym wywarem!- wydarł się Sączysmark.
- O co to za czary poza murami Hogwartu?- zaśmiałem się- Ale tak na serio co tam masz?-. Po chwili chłopak wyciągnął zawartość magicznej torby z Biedronki.
-Skąd ty żeś to wziął?! To jest wódka! Jak ty to kupiłeś przecież nie masz 18 lat!-zacząłem krzyczeć.
- Wow spokojnie! Mam kilku pełnoletnich znajomych. Poprosiłem ich i mi kupili.- powiedział.
-Ale z jakiej okazji kupiłeś wódkę?- zapytałem.
- Po pierwsze nie kupiłem tylko wódki ale także piwo. A po drugie trzeba oblać wasz związek!- krzyknął uradowany kładąc alkohol na naszym stoliku. Potem wszystko się jakoś samo rozkręciło. Wszystkie magiczne wywary Smarka zniknęły, a co za tym szło wszystkie tematy zmieniły się na polityczne.Nie obeszło się bez sporów. Po polityce przyszedł czas na śpiewanie a następnie nieświadome zaśnięcie.
Koniec Retrospekcji
Dopiero po chwili zastanowienia i poprawnego przebudzenia zauważyłem że nikt nie śpi na swoim łóżku tylko na podłodze względnie w połowie na łóżku albo ścianie. Ja za to leżałem pod stołem razem z Astrid która zrobiła sobie ze mnie swoją osobistą poduszkę.Jakoś nie szczególnie miałem ochotę wstawać, więc cieszyłem się obecnością Astrid.Niestety nic co dobre nie może trwać wiecznie. Cała ekipa zaczęła się budzić przy okazji wydając z siebie dźwięki których nie pozazdrościłyby niektóre zwierzęta. Gdybym sam nie był na kacu miał bym z nich niezły ubaw. Smark zaczął coś bredzić o lamach. Mieczyk dopiero teraz ogarnął że spał praktycznie na głowie bo reszta jego ciała była na ścianie.Śledzik zaczął gadać do miotły, a Heathera próbowała wstać ale coś jej nie szło. Szpadka zaczęła obserwować butelkę wody jakby w obawie że ta ją zaatakuje. Niestety nie zauważyłem że byłem w samych bokserkach, a Astrid miała narysowane na twarzy tyłki lam. Oczywiście ja też byłem pomalowany ale nie tylko na twarzy ale na całym ciele. Fajnie.
- Ej ludziska niech no ktoś skoczy do apteki po coś na głowę- zawył Smark.
- A nie zauważyłeś że wszyscy najpewniej jesteśmy na kacu? Na szczęście moja matka jak i stary mieli mocne głowy inaczej teraz zwijałbym się z bólu- zaśmiałem się.Tylko mój wrodzony refleks pozwolił uchronić moją głowę przed nadlatującą butelką.
-Dobra które z nas jest najbardziej trzeźwe?- zapytała Astrid. Kiedy ona wstała?
- Mam pomysł jak to sprawdzić. Każdy z nas przejdzie dystans od stołu do mojego łóżka. Temu co pójdzie najmniej się kołysząc przypadnie honor pójścia do apteki po coś na kaca- powiedziałem- Jakieś ale albo macie lepsze pomysły?-Nic. Cisza w pizdu. Tak jak powiedziałem tak też zrobiliśmy. Niestety honor przejścia się do apteki trafił do mnie. Dostałem pięć dych i z buta do apteki. Reszta zaczęła funkcjonować na swój inny sposób. No nic no to idziemy do apteki.
NIGDY WIĘCEJ. NIGDY PRZENIGDY. Nie stawajcie w kolejce do apteki przed starszymi paniami. Ja nic nie zrobiłem. Po prostu poprosiłem o coś na głowę po udanej imprezie. Oczywiście nie powiedziałem że ja byłem jednym z uczestników. A jakaś babcia za mną zaczęła mi prawić kazanie o tym jak to młodzież jest zepsuta, a kiedy jej odpowiedziałem niezbyt grzecznie dostałem torebką nie tylko od niej ale także jej koleżanki.Więc wyszedłem z galerii z lekiem i kilkoma siniakami zadanymi właśnie tajną bronią babć - torebką i laską.
Kiedy wróciłem zobaczyłem coś czego nigdy się nie spodziewałem się po ekipie. Cała jaskinia była posprzątana. A worki z puszkami i butelkami zostały wyniesione.
-Uwaga przyszedł wasz zbawiciel mam tabletki na kaca i jeszcze trzy dychy w kieszeni-zawołałem zadowolony ze swojej zdobyczy. Wszyscy momentalnie rzucili się w moją stronę po tabletki. Każdemu dałem po dwie a następnie wszyscy zgodnie je połknęliśmy. Najpewniej zapytacie co się stało z moją nogą, bo przecież była złamana. Proste. Astrid mi ją usztywniła. A zanim zaczęła się impreza poszliśmy jeszcze do lekarza który wsadził mi tą nogę w coś co przypominało ogromną skarpetę. Powiedział także że mogę chodzić bez kul tylko mam się oszczędzać. Więc mogę chodzić gdzie chce i kiedy chce bez utrudnień.
Kilka godzin zajęło nam na zmywaniu z siebie obrazków których ja miałem najwięcej. A potem wcieliłem w życie moje plany dotyczące leżaków. Oczywiście ja nic nie robiłem bo nie mogę się przemęczać więc wykorzystałem ekipę żeby to zrobili. Zrobili cztery leżaki ale niestety żaden nie był wykonany poprawnie. W sumie czego ja się spodziewałem po bandzie podpitych znajomych, którym prawie nic nie pomogły leki? Astrid cały czas się do mnie przytulała i w sumie mi to nie przeszkadzało ale bardziej pomogłaby gdyby też próbowała zrobić te leżaki. Już powoli się ściemniało więc zabrałem całą hałastrę do jaskini. Rozpaliłem mini ognisko i zrobiłem nam jajecznicę z kiełbasą którą ostatnio kupiliśmy. Zjedliśmy i poszliśmy spać a ten mały rzep zwany Astrid nie chciał mnie puścić nawet na chwilę z wyjątkiem kiedy musiałem się przebrać i pójść za potrzebą. Potem poszliśmy spać a ja ponownie robiłem za osobistą poduszkę Astrid.
Witam wszystkich tutaj zgromadzonych. Bardzo wam dziękuję za przeczytanie tego rozdziału i bardzo dużej cierpliwości. Uwielbiam być polsatem. Jak widzicie dzisiaj jest dłuższy a to dlatego że czuję się źle z tym że zostawiłam was na taki czas bez rozdziału. Oczywiście zdaje sobie sprawę że na Wattpadzie są osoby które piszą rozdziały po 2 tysiące słów na rozdział ot tak. Ale wy chyba wiecie że nie należę do tego grona. I tak w mojej pierwszej książce rozdziały miały MAX 350 słów. Teraz standard to minimum 550.Ale teraz postaram się pisać częściej aby rozdziały pojawiały się raz w tygodni. Góra dwa. Gwiazdkujcie i komentujcie to bardzo motywuje.
CZYTASZ
Czkawka x Astrid- Razem Najlepiej
FanfictionKiedy grupa naszych bohaterów spóźnia się o jeden raz za dużo do szkoły zostają z niej wywaleni. Nie mają dokąd pójść jedyną opcją jest ucieczka, ale gdzie?Jak potoczą się dalsze losy naszych bohaterów? Co zrobią dalej aby zachować się przy życiu? J...