41

75 11 4
                                    

Pov Andy

Minął kolejny tydzień. Te siedem dni było niezapomniane. Rye przez cały czas zapewnia mi rozrywkę. Dzisiaj będzie nowy rok. Niestety pierwszy i ostatni, który spędzimy razem. Czuję się coraz gorzej. Dokuczają mi koszmarne bóle głowy. Coraz częściej jest mi słabo a moje dotychczasowe leki przestały działać. Staram się jednak tego nie pokazywać zbyt mocno aby nie martwić bruneta.

Jest wieczór. Coraz bliżej północy. Dzień spędziliśmy na spacerze i odwiedzinach u naszych przyjaciół. Aktualnie leżymy na łóżku i oglądamy telewizję. - Zaśpiewasz mi coś? - pyta nagle Rye. - Ale... - Proszę - zrobił oczka szczeniaczka i już nie miałem wyjścia. Zacząłem niepewnie śpiewać jednak gdy i on dołączył swój głos całkowicie się rozluźniłem. Nasze dwa głosy połączyły się ze sobą tworząc harmonijną jedność.

Ubraliśmy się i wyszliśmy na most niedaleko naszego domu. Widok z niego był cudowny. Byliśmy tu tylko my. Strumień pod nami odbijał światła fajerwerek wystrzelonych zbyt wcześnie. Usiedliśmy na poręczy i trzymając się za ręce wpatrywaliśmy się w niebo. Było chłodno jednak nadal ani śladu śniegu. W tym wcieleniu chyba go nie zobaczę.

- 10 - zaczął Rye i spojrzał prosto w moje oczy. - 9 - uśmiecham się choć nie przychodzi mi to łatwo. - 8 - on odwzajemnia gest -7 - nasze twarze są coraz bliżej siebie - 6 - mówi i powoli zsuwa się z poręczy stając na drewnianej desce - 5 - robię dokładnie to samo co on przed chwilą - 4 - Rye kładzie dłonie na moje policzki - 3 - spoglądam w niebo jednak niemal odrazu wzrokiem wracam do twarzy bruneta - 2 - nasze usta dzielą milimetry - 1 - mówię rozpoczynając namiętny pocałunek. - Szczęśliwego nowego roku! - mówimy w tym samym czasie przez co zaczynamy się śmiać. Dookoła rozlegają się huki a po chwili  niebo pełne jest kolorowych iskierek.

Wspomnienia całego roku przelatują mi przed oczami, które są już pełne łez. W głowie pojawia mi się pytanie "czy napewno dobrze wykorzystałem ten czas?" Pomimo tego, że przeżyłem piekło to ten rok jest najpiękniejszym w moim życiu. Zapytacie pewnie dlaczego. Otóż poznałem Ryana. Ten chłopak odmienił wszystko. Mógłbym teraz siedzieć sam w pokoju albo z matką odliczającą godziny do mojej śmierci, jednak jestem tutaj. Na moście razem z osobą, którą kocham najbardziej ze wszystkich. Ten nowy rok rozpocznie kolejny nowy rozdział w moim życiu i choć może nie nie będzie mi dane pozostać długo na ziemii ja wykorzystam każdą sekundę póki jeszcze mogę to zrobić.

Wyznaczyłem sobie cel, cel który spełnię po odejściu ze świata żywych. Mianowicie będę chronił Ryana. Nie pozwolę aby cokolwiek mu się stało i będę patrzył na jego szczęście nawet jeżeli tym szczęściem będzie inny chłopak... Pogodzę się z tym. Ja nie mogę mu dać szczęścia na zawsze. I choćby nie wiadomo jak miałoby mnie to boleć będę się cieszył razem z nim. A wszystko to dlatego, że go kocham...

Pov Rye

Mój mały blondynek zamyślił się nad czymś. Stoimy w w ciszy przez chwilę po czym znowu razem spoglądamy w rozświetlone niebo. Zrobiło się niewyobrażalnie zimno. Widzę, że Andy zaczyna się trząść. Przytulam go i powoli wracamy do domu. Po dotarciu na miejsce otwieramy szampana. Po upiciu kilku łyków przenosimy się do sypialni...

Hej kochani❤️

Jak miną dzionek?

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał i że zobaczymy się jutro w małym maratoniku.

Dziękuję za uwagę 💕

Do jutra!

Zdążyć przed końcem |Randy| ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz