Rozdział 6

12 1 0
                                    

Mrucia wyłoniła się z legowiska uczniów. Niebo było jeszcze ciemne ale nie chciało jej się spać. Jej rany się już w połowie zagoiły więc postanowiła wyjść. Wejścia do obozu pilnowała Śnieżka czyli szaro-biała kotka. Ale nie było z tym problemu. Obok legowiska wojowników była dziura przez którą mogła się przecisnąć. Wymknęła się z obozu i od razu pognała do Kwiatowej Polany.  Nie wyczuła żadnych zapachów Plemienia Błyskawicy. Nastraszyłam ich - pomyślała Mrucia. Już miała wracać do obozu kody usłyszała szelest w krzewach. Podskoczyła i syknęła:
- Jeszcze nie dowiodłam że Kwiatowa Polana należy do plemienia rzeki!?- starała się mówić stanowczo ale jej głos łamał się - jak chcesz jestem gotowa na walkę!
Nie było odpowiedzi a szelest w krzewach stawał się głośniejszy . Mrucia odsunęła się od granicy.
- Witaj - za krzaku jeżyn odezwał się głos nie brzmiał groźnie a bardziej jakby rozmawiał z swoimi pobratymcami z plemienia.
- Co chcesz? - Mrucia przyjrzała się krzakowi spodziewając się że zaraz wyskoczy na nią jakiś kot.
- eeee nic - za rośliną wypełznął brązowo-rudy kocur spojrzał na nią pytająco jakby spodziewał się kogoś innego.
Mrucia obejrzała się za niego. Nie było tam nic oprócz krzewów i drzew. Obejrzała się do około sprawdzając czy nie ma nikogo w pobliżu. Zanim znów spojrzała na kocura on wszedł pod krzaki. Mysi móżdżek - pomyślała Mrucia. Nie długo na odważyła się tą samotnością kocur znów się pojawił. W pysku trzymał zawiniątek z liści
- Przyda się wam - kocur popchnął zawiniątko w stronę Mruci. Rozwinęła zawiniątko w środku znajdowały się różne zioła.
- zioła - miłkneła cicho - po co mi to dajesz? Jesteśmy wrogimi plemieniami - Mrucia cofneła się od ziół - wasz medyk tego potrzebuje.
Kocur spojrzał na nią i rzekł :
- nasz medyk nie potrzebuje tych ziół - kocur pokazał łapą drobną roślinkę - to korzeń łopianu nie rośnie na waszym terytorium a to jes......
Przerwał z głębi lasu słychać było wołanie. Kocur machnął ogonem i popchnął zioła w kierunku Mruci
- weź - miałknoł stanowczo a potem popędził w stronę lasu.
Mrucia prychneła od woni ziół. Delikatnie usiadła i sprawdzała po kolei każde z ziół.
Były dobre.
Wstała i wzieła zioła a później podążyła do obozu. Przemycenie i odłożenie ziół  nie było trudne. Zmęczona położyła się do legowiska uczniów ale i tak nie mogła zasnąć bo uczniowie zaczęli po kolei wychodzić.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 08, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Przygoda Mruci Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz