Dzien zabicia

41 1 12
                                    

Pov. Lena

Dżizys krajst dziś nadszedł dzień zabicia shit. Matylda, Daria, gwara (ma na imię Ola tez XD wiec niech będzie Ola), ola (będzie Aleksandra),Daria, julianna, maja i Zuzanna* się do nas przyłączyły. Julianna kiedyś już zabiła renate* so ona jest już pro gamer.

- trochę się boje not gonna lie- powiedziała tyldzia.

-Najwyżej trafimy do więzienia na dożywocie lub coś hehe- zasmialam się.

-dobra chodzmy dziwkary bo zaniedlugo będzie po ruchaniu i wszyscy zostaną żywi- zawiadomiła nas gwara, wiec poszłyśmy w miejsce, w którym miał odbyć się koncert. Maja i Ola zawzięcie o czymś rozmawiały.

-Nie sądzisz że do siebie pasują?- Matylda się do mnie odezwała, bo zobaczyła ze się im przyglądam.

-Kinda

Wiec jesteśmy se przed sala wuefowom i se stoimy. Jest jakaś scena która nie wyglada jak scena bo to jakis śmieszny kloc postawiony.

-co to za kloc- marycha i Aleksandra odezwały się w tym samym czasie.

-nie stać ich na scene to jebneli czarnego jak nword kloca- stwierdziła Zuzanna

-można tez, i tak- odezwała się julianna.

-dobra. Robimy tak ja, marycha, tyldzia Aleksandra i Daria wywalamy zabic swift. Julianna i Zuzanna lecą na czaty, a Ola i maja idą czymś zająć dyre. Wszystko jasne?

-jak twoja dupa!- odpowiedziały wszystkie.

-dobra lecimy, wy już lećcie na swoje pozycje- poleciłam, po czym zwróciłam się do dziewczyn.- ja, Daria i Ola idziemy wziąć swift od tylu, jak ustalilysmy. Potem marycha bierze tarkę i... A! Prawie sobie zapomniałam
Butelka po flakach kaczki dla Matyldy!
My bierzemy recepturki. Ja i Aleksandra bierzemy ja od tylu a Daria napierdala recepturkami. Marycha ją trze ,a Matylda po głowie ją wali. Ok szybko!

   Pobieglysmy szybko w stronę sceny, za która był bekstejdz. Minęliśmy Zuzannę i Juliannę.

   Tak jak myślałyśmy swift była już w garderobie.

-shhh- szepnęłam.-3... 2... 1... TERAZ!- wybieglysmy zza rogu jak najszybciej mogłyśmy. Ja i Aleksandra trzymałyśmy ją a Daria nawalała recepturkami.
     Marycha tarła jej nogi najostrzejszą stroną, a Matylda, walnęła ją 1 raz... butelka nie pękła. Drugi raz.... butelka znowu nie pękła, dopiero za 4 razem pękła. Taylor leżała nieżywa na ziemii. Spojrzałam na nią z triumfalnym uśmieszkiem.

-i co teraz suko?- Wykurwilam jej kopa w łeb. Ah jak dobrze ze jesteśmy mordercami, co byśmy zrobiły bez naszej tarki i butelki?

-SZMATY IDĄ!!!- krzykneły julianka i Zuzanna. Daria, Aleksandra i Matylda spierdolily szybko, za to ja i marycha...

————————————————————

Zuzanna- moothly

Laria hosibaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz