Weszła do komnaty, gdy krew na jej tunice jeszcze nie zaschła. W środku nie ujrzała królowej, jak się spodziewała. Jej oczom ukazał się za to dość sporych rozmiarów biały parawan.
-Pani?
-Tutaj jestem.- usłyszała głos zza materiału- Przebieram się, Cath.
Kobieta wbiła wzrok w miejsce w którym, jak podejrzewała, stała właśnie królowa. Nie mając co zrobić z dłońmi sięgnęła do warkocza i zaczęła go sobie rozplątywać, pozostawiając po nim brązowe loki.
-Wykonałam swoje zadanie, moja pani.- powiedziała w końcu
-Oczywiście. Wiem, w przeciwnym razie byś tu nie przyszła.
Spuściła wzrok. Regina nie brzmiała wcale, jakby "Wykonałam zadanie" oznaczało to samo, co "Zabiłam kogoś. Dla ciebie. Znowu." Za każdym razem było dokładnie tak samo. Możliwe, że był to sposób, by czuć się mniej winnym. Na Catherine to nie działało, w końcu to ona patrzyła w oczy wszystkim tym zadaniom, zanim poderżnęła im gardła lub odebrała życie w inny, bardziej niekonwencjonalny sposób. Ona jednak za każdym razem to znosiła, przynajmniej tak sobie wmawiała. Wszystko dla Jej Wysokości.
-Więc teraz moja część umowy- powiedziała królowa, wychodząc zza kotary.
Catherine wyprostowała się i spojrzała w orzechowe królewskie oczy, jednak ciężko było utrzymać jej kontakt wzrokowy. Bardzo rozpraszał ją fakt, że jedynym, co zasłaniało kobietę były złote włosy, opadające na piersi. Gdy zrobiła kilka kroków w jej stronę, Cath, chcąc nie chcąc, prześlizgnęła spojrzeniem po jej sylwetce. Przywodziła na myśl rzeźbę z marmuru, jakimi chwalili się artyści z dalekich krain na wschodzie, wykonaną z największą dokładnością. Ona była jednak jeszcze bardziej doskonała, jakby wykuta ręką któregoś z bogów, który z pewnością miał pojęcie o pięknie. Może jest na to wytłumaczenie, może jest tylko ziemskim uosobieniem jakiejś nieznanej bogini piękna, przemknęło Cath przez myśl. Ciepło rozlało się w jej ciele, jakby było cieczą, którą ktoś wylał jej na głowę. Królewska nagość wciąż ją onieśmielała, choć w takiej postaci widziała ją już nie raz, o wiele częściej, niż przeciętny sługa widzi swojego pana w całej okazałości.
-Moja pani...
Powiedziała cicho, gdy delikatna dłoń spoczęła na zarumienionym policzku i uniosła jej brodę delikatnie wyżej, by kobieta spojrzała znowu w oczy bogini piękna, która nad nią górowała. Regina uśmiechnęła się delikatnie. Lubiła jej niepewność. Odgarnęła brązowe loki za ucho, odsłaniając szyję kobiety. Pocałowała ją tam i po dłoni która spoczęła na jej brzuchu wiedziała już, że doprowadziła ją do szaleństwa.
Dziecinnie proste.
Catherine zamknęła oczy, skupiając całą swoją uwagę na królowej. To pomagało. Zamiast myśleć o tamtym mężczyźnie, skupiała się na lodowatych dłoniach wsuwających się pod jej tunikę, żeby się jej pozbyć. Kiedy wylądowała na podłodze myślała tylko o ustach Jej Wysokości, smakujących jej marzeniami, które chociaż na chwilę mogły sprawić, że nie pamiętała, jaką zapłaciła za nie cenę. Wplotła dłoń w złote włosy, obejmując królową.
Tej nocy znowu tańczyły.
Orzechowe oczy przenikające zielone, dwa ciała splecione były w jedno. Obracały się, trzymając za dłonie. Nie, to świat wirował wokół nich, a one były w centrum, jaśniejące niczym słońce. Muzyka dochodziła z któregoś miejsca, ale zdawało się, że tańczą bardziej w rytm, które wybijały ich serca. Zagłuszał ją właściwie perlisty śmiech Reginy.
-Czuję się, jakbym latała.- światło, które padało na jej twarz sprawiało, że wyglądem trochę przypominała anioła, opcja latania nie wydawała się przez to aż tak dziwna