Rozdział 3

815 17 0
                                    

Wiktor
 

Siedziałem przy małym, okrągłym stoliku z ciemnego drewna, w małej uroczej kawiarni na ulicy Parkowej. W prawej dłoni miałem wielki, piękny bukiet białych róż. Na dzisiejsze spotkanie postanowiłem założyć zielono - niebieską koszulę w kartkę i trochę znoszone, czarne jeansy. Spoglądając na złoty zegarek zauważyłem, że dochodzi już czternasta. Bałem się, że Anna nie przyjdzie. Ale cierpliwie czekałem, wciąż mając nadzieje.


Ania
 

Była trzynasta pięćdziesiąt, musiałam się pospieszyć, Wiktor pewnie już czekał. Założyłam białą, rozpinaną na guziki koszule oraz niebieskie jeansy. Do rzuciłam jeszcze czarną marynarkę, zaś włosy miałam związane w nie dbały kok. Zabrałam moją czarną torbę, której zawartości do końca nie znałam, i ruszyła w kierunku ulicy Parkowej. Przez kawiarnianą szybę zobaczyłam Wiktora. Szybko weszłam do środka.


- Cześć Wiktor, przepraszam za spóźnienie - uśmiechnęłam się do niego.

- Witaj Aniu... Nic się nie stało. Proszę, te kwiaty to dla ciebie. - mężczyzna wręczył mi bukiet białych róż.

- Dziękuje... - zarumieniłam się lekko.

- Zamówię Nam coś... Na co masz ochotę? - spytał, i wyciągnął portfel.

- Poproszę kawę. - odpowiedziałam serdecznie się śmiejąc.

- Dobrze pani doktor. Dorzucę jeszcze szarlotkę z lodami, pasuje? - spytał Wiktor.

- Jasne panie doktorze - zaczęliśmy się obaj śmiać. Po chwili on poszedł zamówić wcześniej ustalone ciasto i kawę. Patrzyłam na piękne róże, które od niego dostałam. Były naprawdę wielkie i urodziwe, widać było iż ten bukiet kosztował sporo pieniędzy. Bardzo doceniam takie zachowania u mężczyzn. Zaczynałam oraz bardziej go lubić.
 

Wiktor przyniósł zamówienie. Stawiając je na środku stolika. Podczas rozkoszowania się kawowym aromatem i wonią jabłek, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Z nikim nie rozmawiało mi się tak dobrze jak z nim.
  Czas leciał wyjątkowo szybko, zanim się spostrzegliśmy była już dwudziesta.


- Już późno, niestety muszę iść... - powiedziałam ze smutkiem. Wiktor wstał chcąc mnie pożegnać. Popatrzył mi w oczy, wtedy coś mnie podkusiło i go pocałowałam. Nasz pocałunek był wyjątkowo namiętny i czuły, czułam jak jego język delikatnie gilgocze mój. Był to zdecydowanie najlepszy pocałunek w moim życiu... Nagle oprzytomniałam, nie powinnam tego robić. Zakończyłam pocałunek.

- Przepraszam! - krzyknęłam i wybiegłam z kawiarni, nie myśląc nawet o rachunku. Słyszałam Wiktora.

- Aniu nie! Zostań ze mną! Nie zostawiaj mnie! Proszę...

(...)

Usiadłam na ławce w pobliskim parku. Księżyc rzucał delikatne światło na moją twarz. Dlaczego to zrobiłam! Nie powinnam, przecież mam męża, co prawda rozwodzimy się ale jednak... Z drugiej strony był to najlepszy pocałunek w moim życiu. I mimo, że było to całkiem szalone, miałam nadzieję, że kiedyś pocałujemy się jeszcze raz.

Wiktor
 

Wróciłem do domu przygnębiony. Nie miałem na nic ochoty. Cała energia uciekła ze mnie jak z dziurawego balonu. Usiadłem na mojej szarej kanapie i zacząłem rozmyślać. Zastanawiałem się dlaczego Ania zostawiła mnie tam samego. Tak dobrze nam się rozmawiało i potem ten pocałunek... Czy podczas niego zrobiłem coś źle, dla mnie był to najlepszy pocałunek w życiu. Gdy dotknęła moich warg swoimi, czułem się jak w niebie. Czas, jakby specjalnie dla nas, zatrzymał się na chwile. To było zbyt piękne,by trwało wiecznie.


- Cześć tato! - do pokoju weszła Zosia.

- Cześć córciu! Jak w szkole? - starałem się ukryć swój smutek i wesoło zacząć rozmowę, jednak moja córka jest bardzo dobrym obserwatorem i słuchaczem, wiec wychwyciła, że coś jest nie tak.

- No okej.... O co chodzi? Przecież widzę, że jesteś smutny... Proszę nie ukrywaj tego przede mną. - popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem.

- Masz mnie jestem smutny. Przepraszam, ale na razie nie mogę ci powiedzieć o co chodzi.

- Ale wszystko okej z naszym zdrowiem i tak dalej?- spytała.

- Tak jasne. - uśmiechnąłem się do Zosi.

- Idę do pokoju - powiedziała i też się uśmiechnęła. Zostałem sam na dolnym piętrze, w wielkim salonie. Zdałem sobie sprawę jak bardzo zależy mi na Ani. Co z tego, że znam ją krótko, bo zaledwie tydzień. Nigdy, nawet na znajomości z Elą, nie zależało mi tak bardzo. Wiedziałem, że będę walczyć o Anie... O moją zielonooką blondynkę.

______________________________

Witam, witam! Na początku chciałam przeprosić, za to, że rozdział pojawił się dopiero dzisiaj. W tym tygodniu pochłonęły mnie sprawy prywatne, ale od następnego tygodnia będę wrzucać regularnie, dwa razy w tygodniu, nowe części książki 😁 Co do rozdziału jestem z niego naprawdę dumna i strasznie mi się podoba 👍 Chciałam jeszcze podziękować za 30 odczytów 💛 Do zobaczenia, pozdrawiam! 😊

W Naszym Wspólnym Niebie - Anna i WiktorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz