– Dobra stary, to już zachodzi za daleko. Podaj mi swój adres – Odparł Hubert poważnym tonem zamykając swoją twarz w dłoniach
– Czy ty chcesz zdradzać ze mną Jacksona? – Zapytał Karol podejrzliwym tonem unosząc brew
– Nie? Znaczy.. przestań w końcu! Nie mam żadnego chłopaka, a tym bardziej żadnego o imieniu Jackson! – uniósł się blondyn
– Ale pewnie chciałbyś mieć – zamyślił się brunet
– Cisza! – krzyknął Hubert. Nieznajomy nieświadomie poruszał bardzo niewygodny dla niego temat – dawaj ten adres w tej chwili – uparł się
– To powiedz po co ci – Karol nie dawał za wygraną
– Zamówię ci taryfę, bo jest z tobą gorzej niż ze mną – odpadł Hubert coraz bardziej zrezygnowany
– Nie pamiętam. Jestem pijany – wyznał brunet wzruszając ramionami
– No nie wierzę. Nie masz gdzieś zapisane w telefonie? – Zapytał blondyn tracąc nadzieję na wyciągnięcie od kompana jakichkolwiek informacji. Nie mógł przecież go tak po prostu zostawić. Poza tym nawet gdyby chciał, to chłopak w okularach z pewnością nie dał by mu spokoju
– Mam, ale nie pamiętam hasła – odparł krótko
– Tsa, mogłem się spodziewać – odrzekł łapiąc się za skroń jasnowłosy. W tym wypadku widział tylko jeden sposób na wyjście z sytuacji. Zapewne widziałby ich więcej, gdyby nie był pod wpływem procentów. Chwycił bruneta za rękę, żeby mieć pewność, że chłopak się nie wywróci, bo sam czuł, jakby nabrał trzeźwości i pociągnął go za sobą oznajmiając – w takim razie idziemy do mnie, bo jak tu sam zostaniesz, to nie skończy się to najlepiej
Pomimo, że Hubert nie mieszkał szczególnie daleko od miejsca, gdzie obecnie przebywali, ich podróż zapowiadała się trwać dłużej, niż powinna. Wynikało to z stanu, w którym oboje się znajdowali. Hubert nie trzymał zbyt szybkiego tempa nie tylko ze względu na swojego towarzysza. Oboje szli tak, jakby grunt, po którym się poruszali był gorzej, niż niestabilny. Z perspektywy osoby trzeciej musiało wyglądać to co najmniej śmiesznie. Jeden pijany mężczyzna próbujący zapanować nad drugim pijanym mężczyzną ciągnąc go za nadgarstek. W pewnym momencie brunet postanowił przerwać niezręczną ciszę, której niezręcznością niekoniecznie przejmował się w tamtej chwili
– Ej Damian – zawołał blondyna
– Jaki Damian – zdziwił się blondyn, przypominając sobie, że brunet już wcześniej tak go nazwał.
– No ty Damian – oznajmił Karol
– Jesteś pewien, że z nikim mnie nie pomyliłeś? – zapytał chcąc się upewnić, czy całe to zajście nie jest jedną wielką pomyłką
– No – przytaknął
– Co no – nie zrozumiał blondyn
– Nie pomyliłem – uparł się Karol
– To czemu nazywasz mnie Damian – zapytał Hubert wciąż nie rozumiejąc
– No bo to twoje imię przecież – wyjaśnił brunet
– Jestem Hubert – sprostował blondyn przypominając sobie, że o ile faktycznie się nie znają, nie zdążył się jeszcze przedstawić
– A głupoty gadasz – machnął ręką Karol w geście zniewagi
Nagle blondyn poczuł ciężar na sobie. Nawet nie zdążył spostrzeżec, zanim oboje wylądowali w wielkiej kałuży. Fakt, że byli przemoczeni do suchej nitki nie ułatwiał ich obecnej sytuacji. Mimo to brunet wybuchł głośnym śmiechem, co było przeciwieństwem reakcji blondyna. Pomimo, że umysł Huberta był przyćmiony mgłą wywołaną nadmiarem promili alkoholu w krwi, chłopak był w stanie poczuć niezręczność zaistniałej sytuacji i zwyczaje zaczął panikować. Szybko odsunął się od Karola i nieudolnie próbował wstać, co nie spodobało się brunetowi
– A ty gdzie? – zapytał sarkastycznie Karol i szybkim ruchem pociągnął Huberta za rękę z powrotem do wody. Położył swoje ręce na jego ramiona uniemożliwiając mu tym samym ponowne próby wstania. Okulary chłopaka zsunęły się prosto do wody. Blondyn postanowił założyć mu je spowrotem na nos. W tym momencie ich spojrzenia się na chwilę spotkały, ponieważ blondyn szybko odwrócił wzrok niezauważalnie czerwieniąc się na twarzy, w wyniku panującego mroku. Okulary pokryte były nieznacznie kroplami wody
– Nie chcesz ich wytrzeć? – zapytał blondyn zerkając na niego
– Zrobię to jak już dojdziemy do ciebie – uśmiechnął się w odpowiedzi brunet
Chłopcy ponownie podjęli próbę dostania się do domu Huberta.
Nie zwracali zbytniej uwagi na zimno spowodowane przemoczonymi ubraniami. Poczucie trzeźwości przez Hubera okazało się jednak złudzeniem zaraz po dojściu do miejsca docelowego, gdyż Hubert po przebudzeniu następnego dnia rankiem kompletnie nie potrafił sobie przypomnieć, co działo się od momentu przekręcenia klucza od zamka. Tym bardziej, że nie obudził się sam.