Nowy Dom..

2.9K 81 7
                                    

Co za nonsens mogłam sobię biegać, bawić się z sierotami a ja co, jestem przeżucona przez siodło podziwiając malownicze krajobrazy... Ehh
Myślałam że trochę nam zajmie dotarcie do zamku a tu pyk właśnie przejeżdżamy przez most do zamku za daleko nie jest, trzeba przyznać, pomyślał i wziął szybkiego i silnego konia.
A już miałam cichą nadzieję że będzie mnie nieść i dzięki temu zaplanuję ucieczkę a tu dupa..
Jestem obolała, heloł!
Dyskretnie patrze na Arona ale on jest skupiony na jeździe
Bardzo dziwne nie założył peleryny..,
No ale mniejsza jedziemy ulicami i wyglądamy jak debile, a zwłaszcza ja i mój niecodzienny dosiad, wszyscy się na nas gapią...
A my szybko minęliśmy tłum gapiów którzy posyłali mi współczujące spojrzenia.
Tak doskonale sobię zdaję sprawę że mam przewalone, no bo tak nie mogę uciekać bo mam nogę uszkodzoną, pewnie zamknie mnie w pokoju i nie pozwoli z niego wychodzić by inny samiec mnie nie widział ani dotykał, będzie chciał mnie oznaczyć i dokończyć parowanie a co za tym idzie będzie chciał dziecko więc czy może być gorzej?
Nie chyba nie...
Nawet nie zauważyłam kiedy byliśmy już przed stajnią, zaraz co??!!
Artur zsiadł z konia
-No już dalej musimy iść pieszo, poniosę cię
-niee!
-ehh.. Uparciuch
Artur podszedł zciągnął mnie siłą z wierzchowca i znowu przerzucił jak worek ziemniaków, serio?!
Artur szedł w dobrze znanym kierunku a ja starałam się grać na czas
-a co z koniem?
-Mike zabierze go do stajni
-alee może ja chciałam jeszcze pojeździć
-idziemy do domu
-ja mam swój dom w lesie!
-nie kruszynko idziemy do własnego domu
~Awww nazwał nas kruszynką!!
-zamknij się zdrajczynio!
~oj przestań już się tak puszyć, ciesz się że mamy mate
-po pierwsze nie puszę się tylko racjonalnie myślę i jestem szczera a po drógie nie nie cieszę się bo nie chciałam mate!
Usłyszałam jak Artur otwiera drzwi i byliśmy w środku, było ciemno a pomieszczenie było duże,
skręciliśmy w prawo i przez  momęt zobaczyłam tron, no proszę czyli pierwszym pomieszczeniem jest sala tronowa...
Kolejne drzwi, szliśmy długim korytarzem, skręciliśmy w prawo i Artur szedł schodami w górę, i przez kolejne piętro schodami w górę i znowu schody.. Szliśmy prosto i w prawo.
Pomieszczenie było duże, Aron podszedł do łóżka i mnie delikatnie odłożył, rozejrzałam się ściany ciemno szare, czarne meble, czarna pościel,
-po lewej jest łazienka,za momęt przyjdzie lekarz
I faktycznie nie minęła minuta a lekarz już był w pokoju.No nie powiem całkiem niezły, wysoki, dobrze zbudowany, szatyn, zielone oczy no jak tak no to ja mogę być badana cały dzień 😍😏
Nawet nie zdążyłam podczas badania zapytać jak ma na imię a już usłyszałam warczenie
-spokojnie, chce ją tylko zbadać, panie
-radzę ci się pośpieszyć bo cię rozszarpie na strzępy!
I faktycznie się streszczył
-a więc tak noga jest złamana
Świetnie, po prostu cudownie...
-ale oprucz tego wszystko jest w pożądku,przygotuję wszystko i za godzinę założymy gips
-a co jeśli chciałabym skorzystać z łazienki, sama przecież nie dam rady
-ja ci kochanie pomogę
Ooo niee ja znam ten uśmieszek zboczeńca!
No prędzej sobie rękę odetnę niż ten zboczeniec będzie mnie kąpać lub przebywać ze mną w łazience podczas ubierania i wgl!!!
~Mrrr... Ja nie miałabym nic przeciwko... 😏😏
-ty masz gówno do gadania!
-to ja przyjdę później..
No nie doktorku, niee zostałam sama z tym zboczeńcem...
-No proszę jesteś teraz skazana na moją łaskę - uśmiechnął się tryumfalnie
-tak a wiesz czyja to wina - twoja!
-słucham?!
-tak twoja bo mnie przygniotłeś!
-gdybyś nie uciekała nie musiałbym, pozatym kim była ta kobieta co nam przeszkodziła
-po pierwsze dobrze że nam przeszkodziła a po drugie nie musisz wszystkiego wiedzieć
-jestem twoim mate!
-noi?
Momętalnie jego oczy zrobiły się czarne... Oho no to mam kłopoty....

Wilczy KrólOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz