Książka ta jest prezentem urodzinowym dla taigeoxx i nie ma nic wspólnego z moim kanonem, opiera się jedynie na uniwersum Rowling. Chciałabym Ci życzyć wszystkiego najlepszego z okazji twoich urodzin!
~
Pokój Wspólny Gryffindoru wypełniony był po brzegi ludźmi, którzy świętowali wygraną Gryfonów w dzisiejszym meczu Quidditcha.
Jako, że w tym roku do drużyny dołączył nowy i świetny szukający - Harry Potter, Oliver był pewien, że w tym roku zdobędą Puchar Quidditcha. Mimo, iż ledwo przed chwilą wygrali mecz ze Ślizgonami, on już wymyślał strategię przeciwko Krukonom. Siedział na fotelu w rogu Pokoju Wspólnego, popijając piwo kremowe, gdy podeszło do niego dwóch rudowłosych bliźniaków.
- Oliver, zamierzasz całą imprezę przesiedzieć i myśleć nad strategią? - zapytał jeden z nich.
- Może chociaż rozerwij się trochę, bo jeszcze nam tu zesztywniejesz - dodał drugi.
- Uważajcie, żebym wam nie dał dodatkowych okrążeń na poniedziałkowym treningu - zagroził im Wood, na co bracia jęknęli. Bliźniacy Weasley byli w drużynie pałkarzami i to jednymi z najlepszych, jakich miał Gryffindor. Jednakże nie zmieniało to faktu, że musiał cały czas ich motywować do dalszego działania, tak jak zresztą wszystkich w drużynie. Bo chociaż wszystkim zależało na wygranej, to jednak on, jako kapitan, musiał przypominać im, że wszystko zdobywa się ciężka pracą.
- Ależ wybacz nam panie kapitanie, że chcieliśmy tylko, by się pan rozerwał, czyż nie, George? - spytał Fred przesadnie uroczystym głosem.
- Oczywiście, bo przecież chcieliśmy tylko zadbać o to, by pan mógł zachwycić wszystkich swoim tańcem - dodał jego bliźniak.
Oliver popatrzył na dwójkę trzeciorocznych z niedowierzaniem. Odkąd trzy lata temu przybyli do Hogwartu, to nie było dnia, żeby nie starali się z kimś lub z kogoś zażartować. Potrafili też dobrze poprawić humor, więc nic dziwnego, że nie umiał się na nich szczególnie długo gniewać. Chociaż dodatkowych ćwiczeń i tak im nie odpuści.
- Pańskie fanki już ustawiają się w kolejce, więc jeśli nie chce pan ich rozczarować panie Wood, to radzilibyśmy do nich pójść - mówił dalej Fred.
- Zawsze możecie sami pójść do swoich fanek - odparł im szatyn. Chciał w spokoju wymyślić kolejną strategię, a oni nie dawali mu spokoju nawet na chwilę.
- Słyszałeś Fred o jakichś fankach? - zapytał George brata.
- Tylko o tych naszego kochanego kapitana - odparł Fred.
Obaj bracia byli znani w szkole z robienia żartów, co przez trzy lata zdążyło przysporzyć im zarówno przyjaciół, jak i wrogów. Tych drugich szczególnie wśród Ślizgonów i ich opiekuna domu, Snape'a.
- Wiesz co George, skoro on nam nie wierzy, to może przyprowadźmy mu jakąś dziewczynę? - zasugerował Fred.
- Czyli podejdziemy do najbliższej dziewczyny i spytamy, czy chce pogadać z Oliverem? Jasne, zróbmy to! - odparł z entuzjazmem George, a Wood zastanawiał się, czy oni kiedykolwiek odpuszczą.
Bracia zaczęli się rozglądać po Pokoju Wspólnym i zauważyli szatynkę, stojącą pod ścianą niedaleko. Postanowili do niej podejść.
- Cześć, jak się nazywasz? - zapytał Fred dziewczynę trzymającą w ręku butelkę piwa kremowego.
CZYTASZ
Karta z nieśmiałkiem | Oliver Wood - One Shot ✅
FanfictionOliver Wood był dobrym kapitanem drużyny Quidditcha, jednak czasami potrzebował też innej rozrywki. Czasami był wciągany w grę w Eksplodującego Durnia, gdzie karta wybuchała na osoby, które nie zdążyły ich dotknąć różdżką.