2.|Koliber.|

596 49 107
                                    

Poranne promienie słońca przedostawały się przez nieszczelne zasłony, padając na porysowane panele podłogowe. Pokój był mały, prawie klaustrofobiczny. Znajdywało się w nim tylko małe łóżko, szafa i stolik nocny, na którym były porozrzucane tabletki nasenne. Pusta butelka po wodzie, została zapomniana i pozostawiona obok łóżka. Ściany pokoju były pomalowane na bordowy kolor, kontrastując z białym sufitem i małym żyrandolem zwisającym pośrodku pomieszczenia. Jedynym akcentem, odróżniającym ten pokój od zwykłego, nudnego pokoju motelowego było małe zdjęcie stojące na szafce nocnej, za przewróconym pomarańczowym słoiczkiem z białą etykietką od lekarza.

Zdjęcie przedstawiało dwóch młodych, obejmujących się chłopaków. Chłopcy byli roześmiani i machali w kierunku obiektywu. Jeden z nich był wyższy i szczupły. Jego tlenione włosy opadały  kaskadami na czoło, kontrastując z opaloną skórą. Był ubrany w skórzaną kurtkę i poprzecierane na kolanach spodnie. Drugi chłopak był niższy prawie o głowę. Jego zarumienione policzki dodawały mu młodzieńczego uroku. Czarne włosy niższego chłopca były zaczesane starannie na bok. Miał założony na siebie szary sweter, który całkowicie zakrywał jego drobne ciało. Chłopcy musieli mieć po dwadzieścia lat, sądząc po ich kształcie twarzy i sylwetkach. Zdjęcie było oprawione w czarną ramkę, obsypana cienką warstwą kurzu, który delikatnie unosił się w pomieszczeniu.

Nieruchoma dotychczas sylwetka, przewróciła się na łóżku chcąc uciec od irytującego światła. Różowe włosy rozlały się aureolą dookoła głowy Jimina, a on walczył sam ze sobą o dodatkowe minuty snu. Jęknął cicho czując jak przegrywa tą bitwę i otworzył powoli oczy witając nowy poranek. Leżał w bezruchu parę minut, czekając aż w pełni odzyska świadomość. 

"Muszę naprawić te pieprzone zasłony." pomyślał i sięgnął dłonią pod poduszkę, żeby wyciągnąć spod niej schowany nóż. 

Jimin podniósł się do pozycji siedzącej, a koc zsunął się z jego nagiego torsu. Podrapał się po plecach i wstał z łóżka. Jego bose stopy dotknęły zimnej posadzki, a on syknął głośno. Nie lubił spać w piżamie, dlatego na noc zakładał tylko świeże bokserki. Ukląkł powoli i sięgnął pod łóżko po pas ze swoimi maleństwami. Uśmiechnął się na ich widok i zamontował noże dookoła swojej kostki. Nie czekając dłużej poszedł w kierunku łazienki, żeby umyć twarz i zęby. 

Jego ciało było jego najlepszą bronią. Pomijając idealnie wyrzeźbiony brzuch, mógł pochwalić się mięśniami wyraźnie odznaczającymi się na jego nogach i ramionach. Musiał dbać o swoją formę, szczególnie o ponadprzeciętny refleks i gibkość, które wraz z jego cudeńkami i celnością współtworzyły niebezpieczną mieszankę. Prócz oczywistej dobrej formy fizycznej, Jimin musiał dbać o swój wygląd zewnętrzny. Jego skóra miała zdrowy, delikatnie opalony odcień i wręcz lśniła. Szczęka Jimina była ostro zarysowana, idealnie wpasowując się w koreańskie standardy. Najbardziej lubił w swojej twarzy mały nos i pełne usta, których pozazdrościłaby niejedna kobieta. Jego uśmiech był w stanie oczarować ludzi, roztapiając niepotrzebne bariery i pomagać Jiminowi przeniknąć do serc ludzi by zaskarbić sobie ich zaufanie. Jak muchołapka, która przyciąga swoje ofiary. 

Prócz wyglądu, Jimin był znakomitym aktorem, który idealnie potrafił wczuć się w swoją rolę. Nieważne kto był jego ofiarą i jakie miał preferencje. Kompleks tatusia? Jimin mógł być uroczym, zagubionym chłopcem, który desperacko potrzebował opiekuna. Sfrustrowany seksualnie polityk? Stawał się wyzywającym, pewnym siebie mężczyzną obiecującym niezapomniany wieczór. Zakompleksiony biznesmen? Jimin idealnie udawał empatię i oferował pomoc oraz zrozumienie. Każda gra kończyła się jednak z tym samym efektem. Trupem zostawionym na podłodze i znudzonym Jiminem wychodzącym z budynku.

Jego rola ruszała go może do piątego morderstwa, w którym brał współudział. Początkowo czerwona kropka z celownika snajpera skrajnie go przerażała i bał się, że coś pójdzie nie tak i strzelec chybi. Teraz już o to nie dbał. Doskonale zdawał sobie sprawę, że zarówno on jak i osoba siedząca z bronią na dachu budynku tak samo byli zaangażowani w powodzenie zadania.

Klatka dla ptaków「vmin 」✓Where stories live. Discover now