Camila przyglądała się kobiecie, która leżała naga obok niej. Podziwiała jej piękne ciało i obserwowała jak rusza oczami pod zamkniętymi powiekami. Ewidentne coś jej się śniło, ale nie chciała budzić kobiety. Wiedziała, że była zmęczona po wcześniejszych czynnościach. Gdy przyszła do jej mieszkania poprzedniego dnia wieczorem była zdenerwowana. Chciała chociaż na chwilę pomóc kobiecie oderwać się od wszystkich złych myśli. Poszły do łóżka i tam namiętnie się kochały jak przynajmniej dwa razy w tygodniu od ponad dwóch lat.
Od zawsze w ich relacji istniała namiętność i ogromne pożądanie zarówno ciała jak i swojej uwagi, głosu i obecności.
Camila opuszkami palców delikatnie dotknęła nagie raniono Lauren. Było ono chłodne dlatego po chwili przykryła jej ciało kocem. Spojrzała na ciemne kręcone włosy kobiety, które niedawno miała w dłoni podczas gdy ją przyciągała bliżej siebie. Camila nie spała tamtej nocy. Nie mogła zmrużyć oka. Myślała nad tym o czym dowiedziała się poprzedniego wieczora. Czuła ogromne poczucie winy i musiała podjąć decyzje za Lauren ponieważ wiedziała, że kobieta nie będzie w stanie tego zrobić.
Po chwili Camila wstała z łóżka i ubrała swój cienki prześwitujący szlafrok. Zawiązała go tylko trochę zasłaniając tym samym swoje nagie ciało. Poszła do kuchni by jak zawsze, gdy nocuje u niej Lauren zrobić dla nich śniadanie. Przygotowała masę na naleśniki i gdy jeden był w trakcie smażenia pokroiła banana oraz kiwi. Następnie położyła gotowego naleśnika na talerz, polała syropem klonowym i dodała owoce. Dokładnie wiedziała w jaki sposób Lauren lubi mieć podane naleśniki. Podczas ich dwuletniej relacji dowiedziała się wielu rzeczy. Widziała, że Lauren nie lubi pić rano kawy, a po południu piłaby ją litrami. Była świadoma alergii Lauren na orzechy oraz pyłki kwiatów. Doskonale wiedziała, że nie lubi tuńczyka ale uwielbia za to łososia.
Camila podniosła tace z dwoma talerzami naleśników oraz jedną kawą i zaniosła ostrożnie po schodach do sypialni w której spała jeszcze Lauren. Zbliżała się dziewiąta dlatego kobieta wiedziała, że musi już obudzić Lauren. Położyła na stoliku obok łóżka tacę ze śniadaniem i położyła się na łóżku. Delikatnie przejechała palcami po policzku Lauren i odgarnęła jej włosy z twarzy.
„Kochanie." powiedziała uśmiechając się, gdy zobaczyła jak Lauren marszczy nos. „Kochanie, musisz już wstać." kobieta powoli otworzyła oczy, które od razu powędrowały do Camili. Na jej twarzy pojawił się zmęczony uśmiech. „Dzień dobry, moje kochanie." powiedziała.
„Dzień dobry skarbie." odpowiedziała zasypanym głosem.
„Zrobiłam ci śniadanie." uśmiechnęła się. Lauren popatrzyła na zegarek. Prawie dziewiąta.
„Muszę już wracać..." odpowiedziała z poczuciem winy.
„Wiem." odpowiedziała udając uśmiech. „Zjesz innym razem." zapewniła. Nie wiedziała w tamtym momencie kogo bardziej oszukuje. Siebie czy Lauren.
Kobieta wstała i skorzystała z łazienki. Gdy z niej wyszła była umyta i ubrana. Podeszła do Camili i pocałowała ją delikatnie w usta. „Kocham cię." powiedziała.
„Kocham cię." minutę później wyszła.
Camila leżała dalej w łóżku. Wzięła tacę z jedzeniem, którą wcześniej przygotowała i odłożyła jeden talerz z naleśnikami na szafkę. Napiła się kawy oraz zjadła śniadanie. Następnie spojrzała na talerz z naleśnikami, który przygotowała dla Lauren. Zawsze odkładała go w to samo miejsce. Zawsze jedzenie stygło zanim lądowało w koszu na śmieci.
Camila wzięła długi prysznic cicho płacząc. Wiedziała jak wyglada ich relacja i była świadoma, że już dawno powinna się do niej przyzwyczaić. Jednak z czasem pragnęła nieco więcej. Pragnęła Lauren nieco więcej.