Wycie rozlegało się ze wszystkich stron, Amanda wciąż była nieprzytomna, Dagmara panikowała, rwąc sobie włosy z głowy, a tajemniczy wybawiciel prowadził, przyprawiając szatynkę o zawał na każdym zakręcie.
— Jesteśmy już bezpieczni? — pytała co chwilę, chociaż doskonale znała odpowiedź na to pytanie.
— Niezupełnie — wzdychał za każdym razem chłopak, ale nie wyglądał na zmartwionego.
Wiedział, że teraz wszystko potoczy się tak, jak powinno od samego początku.
— Gdzie tak właściwie nas zabierasz i kim jesteś? — nie chciał zdradzać o sobie wszystkiego w takiej chwili.
— Powiem wam, kiedy dotrzemy na miejsce — obiecał, wyjeżdżając wreszcie z lasu.
Wycie natychmiast ustało, jakby na drodze pojawiła się jakaś magiczna bariera.
— Nie biegną za nami? — zaskoczona Dagmara zerknęła do tyłu, ale widziała tylko potężnego szarego basiora, który stał na linii drzew. Nie wyglądał na zadowolonego, co wcale jej nie dziwiło.
— Granica — szepnął wybawiciel — nie mogą jej przekroczyć. Ta ziemia jest nienaruszalna.
— Dlaczego? — westchnął, wahając się, czy powinien wyznać jej prawdę.
— To ziemia wampirów — uśmiechnął się słabo, a ona poruszyła się niespokojnie.
— Wampirów? Nie cierpię wampirów! Są okropne! — szatynka skrzywiła się z obrzydzeniem. — Chociaż to i tak lepsze, niż te popieprzone wilkołaki.
Amanda powoli zaczęła otwierać oczy, chociaż robiła to z niemałym trudem.
— Gdzie... — nie zdążyła dokończyć, bo koleżanka zgniotła ją w silnym uścisku.
— Matko, tak się bałam, że ten cały alfa coś ci zrobił! Nigdy więcej mnie tak nie strasz! — rozkazała, podczas gdy dziewczyna usiłowała nabrać powietrza do płuc.
— Dusisz mnie! — mruknęła i natychmiast została wypuszczona z ciepłych objęć. — Krzyczał na mnie — przyznała po chwili ciszy — kazał wracać.
Wzdrygnęła się, jakby przeżyła najgorszą rzecz w życiu.
— Nie masz się czego bać — zapewnił kierowca, uśmiechając się do niej delikatnie w lusterku. — Będzie dobrze. Nie musisz go już słuchać.
— Nie muszę? — zdziwiła się. — Jak to? Znaczy, nie miałam takiego zamiaru, ale mimo wszystko, on mógł na mnie wpływać — to też było okropne, dlatego skrzywiła się podwójnie.
— Jego władza tutaj nie sięga — zapewnił. — Nie ma możliwości, by nękał cię w pałacu.
Amanda otworzyła oczy szerzej ze zdumienia, a Dagmara jęknęła.
— W pałacu? W pałacu wampirów? — nie podobało jej się to ani trochę.
— Wampiry nie są złe i pozbawione serca, jak mówią inni — posłał im rozbawiony uśmiech. — Zresztą przekonacie się same.
CZYTASZ
Luna
WerewolfAmanda Hale to zwyczajna dziewczyna, która marzy o miłości i życiu bez martwienia się niezapłaconymi rachunkami. Jasper Withell to dojrzały mężczyzna, alfa dużego stada, który od lat poszukuje partnerki. Nie w głowie mu jednak miłosna więź, a korzy...