- Może się w końcu trochę odstresujemy, skoro spędziliśmy nad tymi papierami tyle czasu? - zaproponował Sebastian, nieco już zmęczony przeglądaniem kolejnych dokumentów.
Dni się nie ciągnęły, ale nie przelatywały im też przez palce. Wyglądały tak samo, były nużące i przytłaczające niczym deszcz, który tego jednego dnia ominął Londyn szerokim łukiem. W zamian nad miastem świeciło słońce, które hojnie obdarzało swym światłem i ciepłem, zachęcając do opuszczenia wnętrza starej, ponurej rezydencji.
- A nie myślisz, że lepiej to jak najszybciej skończyć? - Ciel uniósł wzrok znad stosu kartek, który oparł na udach.
Nastolatek dokładał sobie dwa razy więcej roboty i najpewniej z chęcią poświęciłby jedzenie i sen, aby tylko mieć to za sobą. Im więcej przy tym siedział, tym bardziej czuł, że znów zaczyna utożsamiać się z tym miejscem. Z małą rezydencją na obrzeżach Londynu, dobrze prosperującą firmą, kochanymi rodzicami. Potem jednak znów wracał do szarej rzeczywistości, w której był nikim. Według urzędu nawet nie istniał.
- Zamęczysz się takim trybem życia. Widzę, że cię to stresuje. Czasami trzeba się oderwać od tego, co nas martwi. Chociaż na chwilę. - brunet przeciągnął się, słysząc trzask swoich kości.
Zależało mu na jakimś wyjściu, aby nie zwariować w tych czterech ścianach. Chciał poza tym pomóc towarzyszowi, któremu tkwienie w rodzinnych sprawach nie służyło.
- Nie wiem. - stos kartek wylądował na stole wraz z towarzyszącym temu gestowi cierpiętniczym westchnięciem.
- Więc idziemy. - zadecydował za nich obu i złapał młodego Phantmohive'a za rękę, wbrew jego woli ciągnąc go w stronę przedpokoju.
Ubrali się do wyjścia, Ciel z większą niechęcią niż jego kompan. Czuł wątpliwości. Tak jakby nie wolno mu było odciągać się od pracy. Mimo to postanowił zdusić w sobie to uczucie, wyciągając z kieszeni czarną, aksamitną opaskę, pod którą zazwyczaj skrywał jedno z oczu. Nim zdążył jej jednak założyć, Michaelis złapał go za nadgarstek, powstrzymując.
- Idziesz bez. - uprzedził, widząc zbierający się w Cielu protest. - Czym ty się tak martwisz?
- Wyglądają dziwnie. Nietypowo. - przejrzał się w lustrze, wpatrując intensywnie w dwukolorowe oczy.
Ta fioletowa, już teraz nieco skryta za grzywką, wydawała się mienić w nikłym świetle wpadającym do przedpokoju. Druga w pełnej okazałości prezentowała piękny, błękitny odcień spokojnego, chociaż nieraz i burzliwego oceanu.
- Są nietypowe, oryginalne, niespotykane. - potwierdził Sebastian, odgarniając grzywkę z jego czoła. Również patrzył w lustro i lekko się uśmiechał, widząc odbicie siedemnastolatka. - Są najpiękniejszymi oczami, jakie w życiu widziałem.
Te słowa ucięły wszelkie sprzeciwy.
***
Ciel widział podobieństwo między ludźmi w barze i kasynie. Czuł słodki zapach fajek i alkoholu mieszający się w jedną, dobrze mu znaną woń. Muzyka grała głośno, zagłuszając nawet jego myśli, które pędziły jak szalone. Miał migawki wspomnień. Karty rozłożone na stole niemalże tak, jak te od tarota.
Poker. Szatańska gra, w której potrafił się bez pamięci zatracić. Delikatnie i subtelnie omamiająca ofiarę, zamykająca w sidłach słodkiego uczucia odurzenia. Łzy i śmiech. Zastrzyk adrenaliny. Granie o sumy tak wielkie, że wizja stracenia ich przyprawia o bezdech.
- Zabawne. Przeszłość mnie prześladuje. - podsumował swoje myśli i skojarzenia nocnego klubu z kasynem, w którym było definitywnie ciszej. Tam pewnie usłyszałby własne słowa, tutaj wpadły w nicość.
Tymczasem myśli Sebastiana również gnały, jednak nie miały nic wspólnego z tymi Ciela. W głowie mężczyzny pojawiały się urywki z życia, które prowadził, kiedy w końcu był kimś. A kimś, miał na myśli siebie. Przynajmniej w tamtym czasie sądził, że tamten balujący od rana do wieczora dzieciak był nim. Nocne kluby stały się jego domem, a ludzie w nich rodziną, nawet jeśli tylko na jeden wieczór. I stawali się jego miłością, nawet jeśli tylko na jedną noc. Szukał tego, czego nigdy nie dostał w domu. Od ćpunów, alkoholików i prostytutek dostał więcej zrozumienia niż od własnych rodziców. Od przypadkowych mężczyzn więcej miłości niż od dziewczyny, z która według wizji rodziny miał się ożenić. W tamtych czasach nosił zadrapania na plecach i to bezcenne ,,kocham cię" w głowie, nawet jeśli te dwa słowa były tylko słodkim kłamstwem, które miało uczynić tamte zmysłowe, bezuczuciowe chwile słodszymi.
- Sebastian, późno już. Wracamy. - usłyszał głos Ciela, który pociągnął go przy tym lekko za rękaw.
Otrząsnął się i przeniósł na niego lekko nieprzytomny wzrok. Czuł alkohol, który zostawił na jego podniebieniu przyjemny, gorzki posmak. Lekko szumiało mu w głowie, jednak nie powiedziałby, że się upił. Mimo wszystko wyglądało na to, że przez te wszystkie lata trochę się odzwyczaił.
- Która godzina? - zapytał, podnosząc się z miejsca. Lekko się przy tym zachwiał, omiatany czujnym, zmartwiony wzrokiem Ciela.
- Północ. - odpowiedział, wyciągając w jego stronę pomocną dłoń.
- Nie trzeba. - Sebastian pokręcił głową, mimo że nie czuł się pewnie, zmierzając w stronę wyjścia z klubu.
***
Ciel czuł się niezaprzeczalnie dumny, kiedy w końcu wraz z Sebastianem położył się w łóżku. Musiał kilka razy ratować towarzysza przed upadkiem, jednak finalnie udało im się bezpiecznie dotrzeć do sypialni. Phantomhive czuł się po tym wszystkim zmęczony, choć w teorii nie miał kiedy wyczerpać sił. Nie robił nic, co wymagałoby od niego wysiłku psychicznego, fizycznego tym bardziej. Ostatnio jednak dość często się tak czuł. Jakby wszystko go przerastało. Chciał mieć jeden dzień słodkiej wolności od trosk. Kilka momentów wytchnienia.
Spojrzał na Sebastiana, który usnął dość szybko, pewnie z uwagi na swój stan. Czuć było od niego alkohol i fajki, które może palił, a może woń ta wsiąkła w niego przez dym innych palaczy. Ciel poczuł coś bardzo dziwnego. Jakby radość, że może być teraz w tym miejscu i jednocześnie strach, że kiedyś może stracić Sebastiana. Że ich drogi tak po prostu się rozejdą.
- Znaczysz dla mnie więcej, niż podejrzewasz, wiesz? Dziękuję. - wyszeptał i ucałował delikatnie wierzch jego dłoni, którą tak jak każdej nocy trzymał w ciepłym uścisku.
Czuł łzy w oczach, mimo że kąciki jego ust uniesione były ku górze. Jeszcze tak długa droga czekała go do normalności, a jeszcze większa do szczęścia, ale widział w Sebastianie tę iskierkę nadziei. Miał z nim jeszcze tyle rzeczy do zrobienia. Tyle ,,dziękuję" do powiedzenia z całkowitą szczerością. Miał nadzieję, że kiedyś Sebastian tak samo się przed nim otworzy. Wiedział, że zawsze i wszędzie będzie na to czekał.
Witam moje jelonki. Następny rozdzialik, tym razem z pijanym Sebą. W Psychologu Ciel umierał na kaca, tym razem będzie to Sebas-chan. Ostatnio do głowy wpadło mi kilka pomysłów odnośnie tej książki, które będę starała się dopracować w najbliższym czasie. Na pewno nie będziecie czuć się zawiedzeni!
PS z czasu sprawdzania: Czemu Sebastian wyciągał Ciela z nałogów, a potem zabrał go do baru z alkoholem i papierosami? Co tu się stało?
CZYTASZ
POKER FACE || SEBACIEL
Fiksi PenggemarŚwiat hazardu rządzi się swoimi prawami. Grasz, aby wygrać, choć nieraz przegrywasz. Pojęcie przegranej jest jednak obce Cielowi, który w zaledwie kilka tygodni stał się żywą legendą. Jest tak do dnia, w którym w drzwiach kasyna nie zjawia się pewie...