Wracałaś właśnie ze szkoły do swojego domu, otaczała cię cisza, którą zabijałaś za pomocą muzyki w swoich [ulubiony kolor] słuchawkach. Było już ciemno, zwykle wracałaś do domu, gdy jeszczs było jasno, ale dzisiaj nauczycielka poprosiła cię o pomoc, a ty i twoje troskliwe serce nie potrafiłyście odmówić.
Dlatego teraz przerażone metr pięćdziesiąt szło po ciemnej ulicy i modliło się o spokojne dojście do domu.
Niestety bogowie najwyraźniej mieli cię gdzieś, bo nagle zza rogu wyskoczył jakiś agresywny, pijany facet, który miał może z metr dziewięćdziesiąt.
-Wyskakuj z kasy mała ****!-krzyknął w twoją stronę i wyciągnął z kieszeni nóż, którym zaczął machać na wszystkie strony.
Nic nie odpowiedziałaś i zaczęłaś uciekać w drugą stronę, mając nadzieję, że zgubisz napastnika. Nic bardziej mylnego, facet był od ciebie większy i szybszy, nawet mimo swojego obecnego stanu, więc przyszpilił się do muru stojącego obok. Zrzucając przy tym twoje słuchawki i torbę szkolą na ziemię.
-Gdzie uciekasz mała ******?!-krzyknął ci do ucha. Kiedy był tak blisko dokładnie było czuć zapach alkoholu-Powiedziałem dawaj kasę albo cię zarżnę jak świnię!
-Nie mam!-odpowiedziałaś przerażona. Bałaś się że pijany, ledwo kontaktujący ze światem mężczyzna zrobi ci krzywdę.
-Nie masz?! To w naturze!-krzyknął i zaczął zdzierać z ciebie koszulę.
Ty próbowałaś jakoś się wyswobodzić, ale gdy mężczyzna podłożył ci nóż pod gardło stanęłaś jak wryta i przez chwilę zapomniałaś jak się oddycha. Oczy napełniły ci się łzami-Dlaczego ja?-pomyślałaś załamana. Płakałaś teraz głośno i nawet nie próbowałaś sciszyc głosu.
-Zostaw ją ty zboczony dupku!-krzyknął głos za wami.
-Kto to powiedział!?-napastnik popchnął cię na ziemię koło siebie i nadepnął ci na kręgosłup, żebyś nie uciekła, a następnie spojrzał na źródło głosu.
Okazał się nim być niski białowłosy chłopak o złotych oczach, ubrany w białoniebieską bluzę dresową-Ja to powiedziałem, a teraz zostaw ją w spokoju!-krzyknął twój wybawca.
-Spadaj smerfie!-krzyknął wściekły mężczyzna.
-Jak mnie nazwałeś?!-zapytał również rozgniewany białowłosy.
-Nazwałem cię smerfem, smerfie, a teraz **********, bo mam tu coś do załatwienia-rozkazał napastnik.
-Zadarłeś z niewłaściwym licealistą dupku-powiedział złotooki po czym ruszył biegiem w stronę pijanego napastnika.
Zanim mężczyzna zdąrzył zareagować białowłosy był już przy nim i wyskoczył w górę kopiąc napastnika w twarz, przez co ten stracił przytomność i upadł na asfalt.
Poczułaś jak z twoich pleców spadł wielki ciężar i poczułaś ulgę.
-Hej, wszystko w porządku? Nic ci się nie stało?-spojrzał na ciebie zatroskanym wzrokiem, twój wybawca wyciągając do ciebie rękę, by pomóc ci wstać.
-Tak, wszystko w porządku, dziękujęza troske- przyjęłaś pomocną dłoń chłopaka.
Gdy wstałaś, zobaczyłaś, że twoja koszula jest całkowicie podarata. Całkowicie zawstydzona zaczęłaś zakrywać dłońmi stanik i piersi.
Przez moment chłopak nie rozumiał o co chodzi, ale potem najwyraźniej się domyślił, bo spalił buraka i odwracając głowę w drugą stronę podał ci swoją bluzę-Masz zakryj się-powiedział.
Zawstydzona przyjęłaś bluze, a gdy założyłaś ja na siebie, zobaczyłaś, że była ci za duża i sięgała do połowy uda, ale nie narzekałaś-Lepsze to niż stanie w samym staniku-pomyślałaś.
-Już się ubrałaś?-zapytał chłopak wciąż lekko zawstydzony.
-Tak-potwierdziłaś na co chłopak się odwrócił-Słuchaj, ja na prawdę nie wiem jak ci dziękować za ratunek.
-Hmm...-udawał zamyślonego chłopak-Może w podzięce dałabyś się zaprosić jutro na jakieś ciastko, co mała?-zaproponował chłopak.
-Nie jestem mała!-zaprzeczyłaś.
-Jesteś-prowokował cię chłopak-Ale spokojnie, małe jest piękne, wiesz? A ty akurat jesteś tego najlepszym przykładem-posłał ci słodki uśmiech, na co się zarumieniłaś-A tak w ogóle to jak ci na imię ślicznotko?-zapytał.
-Nazywam się [t/i] [t/n], a ty?-zapytałaś.
-Hoshiumi Kourai-odpowiedział-A wracając pójdziesz ze mną jutro na jakieś ciastko? Tu niedaleko jest taka kawiarenka ,,Herbata i herbatniczek".
-Jasne-odpowiedziałaś.
-Super, to widzimy się jutro tak o szesnastej przed tą kawiarneka okej?-zapytał.
-Okej-zgodziłaś się.
-Do jutra-pożegnał się Hoshiumi.
-Do jutra-pożegnałaś chłopaka i radośnie wyruszyłaś w drogę do domu z wizją jutrzejszego spotkania z chłopakiem-Kto by pomyślał, że tak okropny dzień może mieć takie szczęśliwe zakończenie-pomyślałaś.
KONIEC
CZYTASZ
✔Małe jest piękne l Hoshiumi x Reader l One shot ✔
FanfictionZ nim one shotów na polskim wattpadzie jeszcze nie widziałam, więc napisałam. P.S rysunek z okładki nie należy do mnie.