Julia
Dni nam minęły bardzo szybko. Zanim się obejrzeliśmy były już święta. Z samego rana pojechaliśmy do rodziców Shawn'a. Aaliyah całą podróż coś opowiadała. Szczerze mówiąc jej nie słuchałam. Kiedy dojechaliśmy dziewczyna pobiegła po prezent po czym poszła wręczyć go swojemu chłopakowi.
-Wreszcie jesteście.- Karen wyszła z domu szeroko się uśmiechając
-Niech pani nie wychodzi bez kurtki. Przeziębi się pani.- lekko się uśmiechnęłam patrząc na śnieg.
-Przerabiałyśmy to już z milion razy.- jego mama się załamała.- Mówiłam, że masz do mnie mówić mamo albo w najgorszym wypadku Karen.
Shawn podbiegł do mnie i nasmarował mi twarz śniegiem, głupkowato się śmiejąc.
-Shawn!- Karen krzyknęła, tak głośno, że niektórzy ludzie powychodzili z domów. -Nic się nie stało spokojnie...- uspokajała ich po czym zrobiła chłopakowi kazanie.
Po paru minutach weszliśmy do domu. Shawn odłożył nasze prezenty pod choinkę, rozmawiając ze swoim ojcem.
Nagle do salonu wszedł starszy pan, podpierając się laską. Gdybym miała zgadywać jego wiek bez wahania odpowiedziałabym sto lat.
-Wujku, nie przemęczaj się. Miałeś zawołać.- Karen podbiegła do niego.
-Może jestem stary, ale nie jestem niepełnosprawny. I nawet nie próbujcie sadzać mnie na wózek. Nie po to walczyłem na wojnie i podróżowałem po całym świecie byście teraz mnie uziemili.
-Dziadek.- Shawn podszedł do niego mocno przytulając
-Wnusio... Nie podobała mi się twoja ostatnia piosenka. Żałosna...
-Dziękuję dziadku za pochwałę... Chciałbym ci kogoś przedstawić.
-Mam nadzieję, że to jakieś słodycze...
Shawn wyciągnął rękę w moją stronę.
-Dziadku to jest moja narzeczona Julia.
-Ona jest nawet lepsza od słodyczy...- szepnął.- Moja pani.- wziął moją rękę i lekko ją pocałował
-Dziękuję, ale naprawdę nie trzeba słodzić.
-A ty chyba nie tutejsza co? Masz dziwny akcent. Skąd jesteś?
-To daleko...
-Dziewczyno taki cukiereczek jak ty nie może zawijać się w papierek. Zawsze musi przechodzić do sedna, aby inni z chęcią ciebie próbowali, znaczy... Poznawali. Mam już 99 lat więc mam rację, choćby z doświadczenia.
-Jestem z Polski. To kraj w Europie.
-Z Polski? Po koniec wojny się tam zatrzymałem... Dziewczyny przepiękne, język jeszcze piękniejszy. Mogłabyś zrobić coś dla mnie i powiedzieć coś w twoim języku? Jeszcze przed śmiercią musiałbym go raz usłyszeć...
-"Mi tak samo, jak panu brakuje języka Polskiego. Też tęsknię za krajem choć nie wiem co z nim pana łączy. To bardzo miłe, że pan poprosił mnie o parę słów w tym języku."
-"Tylko proszę nie mów do mnie pan. Po prostu dziadek. Bardzo ładnie to powiedziałaś. Jak chcesz to mogę odpowiedzieć ci moją historię. Mam nadzieję, że powiedziałem wszystko dobrze... Już dawno nie używałem tego języka..."- szeroko się uśmiechnął. Lekko kiwnęłam głową.
-Dobra możecie już nie mówić po polsku? Źle się czuję nie rozumiejąc was.
-Kotku nie spinaj się. Idź pomóc Karen. Twój tata ma pojechać po dzieci sąsiadki. Przez śnieg zamknęli pociągi i nie mają jak wrócić. Ja porozmawiam z twoim dziadkiem.
CZYTASZ
Roses / Shawn Mendes
Fiksi PenggemarUwaga! To jest moja pierwsza prawdziwa książka i prosiłabym o wyrozumiałość.😘 Nie chcę zdradzać szczegółów książki więc przeczytajcie sami. Nominacje: #13 w shawnmendes - 13.01.2020 #2 w roses - 10.02.2020 #5 w mendes -27.03.2020 #1 w mendesarmy- 5...