-----Thomas-----
W drodze do Veronici towarzyszyło mi wiele myśli. Wiem od mojego detektywa, że Evans coś kombinuje. Podobno z firmą Mycrofta. Plotki mówią, że we dwóch chcą wprowadzić moją firmę w bankructwo. Może dlatego Veronica szpiegowała moją posiadłość? Chciała znaleźć na mnie jakieś syfy. Chwyciłem się za głowę i przypomniałem sobie chwilę, w której walczyliśmy, kiedy ją dusiłem, a na koniec ta krucha istotka wpadła w moje ręce. Te oczy były szczere i takie niewinne. Katherin... Mycroft.... Czy ona naprawdę mogłaby działać na moją niekorzyść?Mam nadzieję że ją szybko znajdę.Nagle na kogoś wpadłem a tym kimś okazał się Will.
-Jak miło. Oddaj mi ją!- krzyknąłem na Willa, który wracał z posiadłości dziewczyny.
-W co ty pogrywasz?Nie została porwana przez ciebie?
-Coś ty powiedział?Została porwana?!- Chwyciłem go za koszulę - Kto ją porwał?Kto jej pilnował?
On odtrącił moją rękę i z wyrzutem zaczął.
-Złodziej nazywa innych złodziejem.
- A może nie chcesz mi jej oddać, więc grasz głupiego?
Sięgnął ręką po coś do kieszeni. Następnie pokazał mi nasz medalion. To taki jadeitowy wisiorek. To trzy jedyne egzemplarze na świecie. Mamy go we trzech.
- Znalazłem go w miejscu w , którym została porwana. Czy to nie twój wisior?
Również sięgnąłem do kieszeni
-Tutaj mam swój.
-Emm... eee.. yyy?- zaczął przerzucać wzrokiem między mną a wisior, jak niedowidzący idiota.
-Są nadawane przez samego ojca i są jedynie trzy na świecie, jeśli nie mój ani twój. To tej osoby.
-----Katherin-----
Moja głowa... Obudziłam się lekko otumaniona, jednak po chwili dokładniej przyjrzałam się otoczeniu. To nie jest moje łóżko, to nie jest mój pokój tak w ogóle to nawet nie jest posiadłość Thomasa! Chciałam ruszyć ręką ale za mój nadgarstek szarpnęła przywiązana do niego lina. Podobna sytuacja była z drugą ręką i nogami. Próbowałam wyszarpać je od lin ale to na nic.
-Oho... Nareszcie się obudziłaś.
Spojrzałam w kierunku głosu.
-To ty!
-We własnej osobie.Chyba nie myślałaś że się już nie spotkamy?- Najstarszy z braci Watsonów stał przede mną z chytrym, wręcz obrzydliwym uśmieszkiem.
-Jesteś kandydatem do objęcia największej firmy na świecie, jak możesz stosować takie sztuczki?! Czego próbujesz dokonać wiążąc mnie?
-Jesteś przedmiotem walki między firmą Evansa a Thoma, więc również ja jestem jej uczestnikiem.
- Każda niesprawiedliwość ma swojego sprawcę, a dług dłużnika. Nie mam z nimi nic wspólnego więc mnie wypuść.
Podszedł blisko łóżka i pochylił się nad mną.
-Masz z nimi wiele wspólnego.- Szybko wstał i przechadzał się po pokoju.- Jeszcze do niedawna byłem najpopularniejszym facetem na świecie, a teraz wie o mnie tylko to starsze pokolenie. Nie mam już tak dużo władzy czy pieniędzy. Przez pracę nie mam żadnej wolności, kładę się spać późno i wstaję wcześnie rano.-Chwycił się za głowę i zaśmiał złowieszczo.-Przetrzymam cię tu trochę, żeby Thomas miał trochę więcej roboty i poczuł się zdezorientowany.- I znowu wisiał nade mną.
-----Thomas----
-Czyli to ten irytujący drań Steven... Przez moje niedbalstwo pozwoliłem mu zabrać dziewczynę. W sumie to by pasował Steve i Victoria spotkali się ostatnio. Czy to możliwe żeby ich coś do siebie ciągnęło?
William obwiniał się całą drogę ale ostatnie zdanie mnie zaniepokoiło. Dlaczego mnie to w ogóle interesuje? Mimo to wolałbym by to okazało się tylko przypuszczeniem.
------Katherin----
-Auła!!!- krzyknął mężczyzna kiedy ugryzłam go w rękę.Przytrzymał swoje bolące miejsce po czym mu się przyjrzał.- To jest świetne. Wygląda jak zegar.
-Wypuść mnie albo nie win mnie za to co ci zrobię!! Bo będę gryźć!
-A co ty na to żebym ci coś dał?- Z szafki nocnej wyciągnął małe czarne pudełeczko, uchylił pokrywkę.- Jak obiecasz zostać dam ci to...- Moim oczom ukazały się para kolczyków.Nie byle jakich ale od cioci Suzan. Dała mi je w prezencie na 7 urodziny. Powiedziała że nie wolno się w nich bawić.Należały do jej matki.Mówiła że na świecie istnieje tylko ta jedna para. Wkurzyłam się.
-Widzę, że je poznajesz. - stwierdził ten obrzyn wyjmując je z futerału.To co oddasz mi się? Takiej pięknej rzeczy nie znajdziesz nigdzie indziej...- dalej go nie słuchałam. Czułam tylko jak moja krew buzuje w żyłach. W połowie jego monologu przerwałam.
-Czy mogę być na tyle odważna by zapytać skąd masz te parę?
- Pan Evans mi je podarował.
-Evans? -Powtórzyłam- widocznie we dwoje macie bardzo dobre stosunki.
-Oczywiście mam dobre stosunki ze wszystkimi. Wiesz teraz na czym stoję. Więc zgodzisz się zostać w moim domu za tę parę kolczyków?
-Nie chcę ich! Jestem panią Watson!
-Co... Co powiedziałaś!?
I w tym momencie użyłam całej momencie siły. Rozerwałam sznury, którymi byłam przywiązana i zamachnęłam się z pięścią na niego. Dostał w nos że poleciała mu stróżka krwi.
-Jestem Watson. Veronica Watson!
-To nawet lepiej.- Westchnął i zaczął się rozbierać gdy stanął na bokserkach i podkoszulce powiedział- chcę żeby ta szumowina była tak wkurzona, więc dziś wieczorem pójdziemy na całość...
CZYTASZ
Transakcja życia
RomanceKatherin Evans jest najstarszą córką wpływowego biznesmana, który po śmerci żony, a matki dziewczyny, staje się dla niej oschły. Z tego powodu została uznana za niepotrzebną i wychowała się na wsi. Po ukończeniu siedemnastu lat zajęła miejsce swojej...