Prolog

338 32 1
                                    

Usiadłem na skraju łóżka i przetarłem oczy. Spojrzałem w stronę okna, a jesienne słońce od razu mnie oślepiło. Nic dziwnego. Było południe. Wstałem, po czym udałem się do kuchni, aby zjeść pożywne śniadanie, mimo że była już pora obiadowa.

Zajrzałem do lodówki. Wypełniało ją jedynie światło. Nie miałem wyjścia i musiałem zamówić coś do domu. Sięgnąłem po ulotkę mojej ulubionej „restauracji", po czym wykręciłem odpowiedni numer.

Tym razem postawiłem na pyszne naleśniki z czekoladowym kremem oraz bananami. Po piętnastominutowym czekaniu, śniadanie zapukało do moich drzwi.

Dostawca podał mi jedzenie, a zaraz po tym zapłaciłem.

Po skończonym posiłku wziąłem szybki prysznic, po czym szybko się ubrałem i wyszedłem z domu.

Dziś miałem spotkać się z Jack'iem, gdyż zaplanował dla mnie niespodziankę. Dojechałem we wskazane przez niego miejsce i zaraz po tym zobaczyłem wysokiego, przystojnego bruneta trzymającego w rękach niebiesko - czarne pudełko.

Właściwie mogłem się tego spodziewać. W końcu dziś obchodzę dwudzieste trzecie urodziny. Od czasów liceum minęło już parę dobrych lat, które zleciały jak kilka godzin.

- Wszystkiego Najlepszego! - wykrzyczał.

- Dzięki - powiedziałem, po czym wpiłem się do jego ust.

Przerwałem pocałunek dopiero wtedy, gdy brakowało mi powietrza.

Brunet podał mi prezent, po czym na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wieczko pudełka było niebieskie, a na nim widniał czarny napis „You & Me"

- Mówiłem ci, że nie chcę prezentu - burknąłem zniesmaczony.

Nie przepadam za urodzinami. Człowiek z roku na rok staje się coraz starszy, mimo że w środku nadal czuje się jak dziecko. Młodość przemija i dawne młodociane życie nie wróci, choćbyśmy tego bardzo chcieli.

- A ja mówiłem ci, że nie obchodzi mnie to, czego nie chcesz - rzucił łobuzerskim uśmiechem, po czym puścił mi oczko.

Spojrzałem na niego wzrokiem zabójcy na co on jedynie się zaśmiał.

- Otwórz - wypalił.

- Wiesz, że nie lubię prezentów - oznajmiłem.

- Otwieraj, a mnie nie denerwuj!

Niechętnie otworzyłem prezent, a zaraz po tym pudełko rozpadło się i wtedy zobaczyłem coś niesamowitego. Na samym środku było kolejne pudełko, tym razem mniejsze, a na każdym boku rozpadniętego pudła widniały nasze zdjęcia.

Spojrzałem na Jack'a. Łzy napłynęły mi do oczu. To było piękne.

- Otwórz kolejne - powiedział kuszącym głosem.

Posłuchałem chłopaka i gdy tylko to zrobiłem, koleje ścianki rozpadły się i ujawniły się kolejne zdjęcia.

Było sześć takich pudełek, tyle że za każdym razem były coraz mniejsze. Ostatecznie nadszedł czas na ostatnie z nich. Zrobiłem z nim to samo co z poprzednimi, ale tym razem nie było zdjęć. Na środku było małe czerwone pudełeczko, pokryte miękkim materiałem. Niepewnie spojrzałem na Jack'a, a on podszedł do mnie i zabrał przedmiot.

Duff przełożył obiekt do prawej ręki, po czym klęknął na kolana i otworzył czerwone pudełko.

W środku tajemniczego przedmiotu znajdował się pierścionek. Był dosyć gruby, a do tego ze złota. Na jego środku była poprowadzona linia, którą wypełniał diament.

- Brook - zaczął - Wyjdziesz za mnie?

Byłem zbyt szczęśliwy, aby cokolwiek powiedzieć. Łzy wypłynęły mi z oczu, i jedynie co zrobiłem po skinąłem głową na znak, że się zgadzam.

-  T-tak - powiedziałem po chwili, a brunet założył pierścionek na mój palec.

Tylko raz | JACKLYN IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz