12. Nigdzie nie idę

116 14 2
                                    

...Szlifował kolejny pierścień. Z jakiegoś powodu nie mógł osiągnąć tego idealnego, okrągłego kształtu. Zdeformowana obrączka wciąż wypadała mu z rąk. Wydał z siebie niezadowolony pomruk i sfrustrowany rzucił kawałek metalu o ziemię. "Skarbie, nie denerwuj się tak" usłyszał to już za sobą jej głos. W jej głosie była nutka sarkazmu, coś co kiedyś mu tak imponowało, a teraz drażniło go niemiłosiernie.

Nawet się nie odwrócił. Podniósł pierścień z ziemi i stanął przed ogromnym, kamiennym tronem. Siedział na nim czarno-włosy Valar, w długiej srebrnej szacie. Patrzył na niego milczący, gdy na jego kolanach pojawiła się ONA. Siedziała uśmiechnięta, wtulona w niego, posyłając Majarowi wredny uśmiech. Kowal ponownie wydał niezadowolone burknięcie.

"Czy czegoś potrzebujesz?" zapytał Valar, poprawiając swoją srebrną koronę. Kowal spojrzał na trzymana w ręku obrączkę, kiedy usłyszał przytłumiony chichot. Podniósł głowę i spojrzał na parę. Dziewczyna zarzuciła ręce na szyję Valara, pieszczotliwie całując go po policzku. Władca nawet nie drgnął, patrząc na swojego sługę bez wyrazu. Majar odwrócił się oburzony, obracając w palcach niekształtny krążek.

"Nie rozumiem co cię tak drażni, jestem tu i dla ciebie" sylwetka dziewczyny pojawiła się tuż przed nim. Jej długa, srebrna sukienka zaszeleściła, gdy podeszła bliżej i objęła delikatnymi dłońmi jego policzki. Mężczyzna bez słowa przysunął się do niej, całując ją namiętnie. Z początku chciał się odsunąć, lecz jej smak był wręcz uzależniający. Chciał ją przytulić, dotknąć, mieć tylko dla siebie, lecz w tym momencie to ona się odsunęła. Posłała mu szeroki uśmiech, ale on czuł. że wcale nie był szczery, jakby robiła to z przymusu, jakby wcale go nie chciała.

Wtem czyjś niski głos zawołał ją po imieniu. Oboje odwrócili się w tamtą stronę. Na brzegu ogromnej rzeki stał biały statek o pięknych złotych żaglach. Tuż przed nim, na białym koniu, siedział wysoki Majar w ozdobnej zbroi.

"Czego on to chce?" skrzywił się Kowal, obejmując talią dziewczyny. Niestety ona nie miała zamiaru z nim zostać. Wykręciła się z ciasnego ucisku i odeszła w stronę brata. Wdzięcznie pogodziła białe futro jego zwierzęcia, przesuwając palcami po końskiej szyi.

Nagle ziemia pod stopami Kowala zaczęła drżeć. Niemal natychmiast stracił równowagę i upadł na kolana, znajdującc się tuż przed nad jej ciałem. Majarka leżała na wznak z szeroko otwartymi oczami. Majar patrzył na swoją dawną miłość. Cały świat dookoła zniknął, wszystko rozpłynęło się w powietrzu. Jedyne co teraz widział, na czym skupił wzrok, była jej blada twarz. Mężczyzna poczuł chłodny dreszcz przebiegający przez jego ciało. Patrzył na nią z rosnącym przerażeniem. Sekundę temu tu była, oddychała, mrugała... Majar Pochylił się nad nią, patrząc w jej szkliste, wyblakłe oczy. Czy właśnie tak odejdzie? Z dnia na dzień? Bez słowa? Tak...nagle?

***

Zbudziło cię gwałtowne poruszenie. Leniwie otworzyłaś oczy i westchnęłaś głęboko. Na zewnątrz namiotu było jeszcze ciemno, przez co nie byłaś pewna która jest godzina. Podniosłaś się na łokciach i się ziewnęłaś przeciągle. Zerknęłaś na leżącego obok Saurona. Wyglądał jakby wciąż spał, ale po chwili drgnął gwałtownie, nie otwierając oczu. Uśmiechnęła się do siebie, na ten widok. Pewnie coś mu się śniło. Opadłaś z powrotem na posłanie, ciaśniej okrywających się filcowym kocem.

Kolejne mruknięcie przykuło już twoją uwagę. Najwidoczniej to co mi się śniło nie było najlepsze. Znów się podniosłaś i zawiesiłaś wzrok na jego twarzy. Był na niej wyraz bólu i smutku. "Może dokucza mu jego ramię?" pomyślałaś gdy przesunęłaś palcami po jego policzku, chcąc go obudzić. Nagle Majr zerwał się z prostego posłania, tak gwałtownie, że odskończyłaś, wystraszona.

{Preferencje }Wygnani W Głąb Śródziemia Sauron X Córka NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz