SEI: A więc do kogo należysz, Venus?

30.1K 1.2K 1.3K
                                    

Miłego czytania :*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zacisnęłam mocniej palce na dłoni mojej mamy, wpatrując się ze smutkiem i jednocześnie gniewem w nieprzytomnego tate.

Chwilę po tym jak się rozłączyłam, powiadomiłam mamę i najszybciej jak mogłyśmy znalazłyśmy się w szpitalu.

Został ciężko pobity, a przez chwilę jego życiu było zagrożone, lecz na szczęście teraz jego stan był stabilny, ale on cały czas był nieprzytomny.

Jakiś chłopak go znalazł w jakimś opuszczonym budynku. Nie wiadomo kto to zrobił, ponieważ na miejscu już nikogo nie było, ale ja byłam prawie pewna kto zlecił pobicie mojego ojca i nie mogłam tak tego zostawić.

Jeszcze zapłaci za to co zrobił.

- Mamo... ja muszę iść coś załatwić. Ty też nie siedź tutaj za długo, jesteś zmęczona. - uśmiechnęłam się smutno i wytarłam łzy z jej twarzy. - Będzie dobrze, hm? Tata jest silny. - przytuliłam ją mocno.

- No dobrze, skarbie. - pociągnęła nosem. - Ale gdzie idziesz? - zapytała gdy się od niej odsunęłam i zmarszczyła brwi. 

- A, nieważne. Takie tam, Francesca mnie poprosiła żebym jej w czymś pomogła. - próbowałam brzmieć przekonywująco. Nie mogłam jej przecież powiedzieć gdzie idę naprawdę.

- No w porządku, tylko nie siedź za długo. - pocałowała mnie w czoło.

Spojrzałam ostatni raz, ze smutkiem, na tatę po czym ruszyłam w kierunku wyjścia.

Byłam cholernie wściekła i miałam wielką ochotę zrobić coś złego jednej konkretnej osobie. Jak on mógł? Co do cholery mój ojciec mu zrobił, że musi się na nim tak mścić?

Wróciłam do domu, żeby się przebrać, bo miałam na sobie tylko sukienkę, a na zewnątrz nie było zbyt gorąco. Założyłam na siebie czarne rurki z dziurami na kolanach, szarą bluzę, z kapturem z napisem HANDS OFF i klasyczne, białe Air Force. Włożyłam telefon do kieszeni spodni i wyszłam z domu i żwawym krokiem skierowałam się na ściężkę, która prowadziła do lasu.

Byłam bardzo zdeterminowana żeby wybić mu kilka zębów, tak, że droga do jego ogromnego zamku trwała zaledwie kilka minut.

Stanęłam przed tą willą i rozejrzałam się do okoła. Tak jak wtedy przed stało wiele drogich aut, ale pośród nich nie było czarnego Ferrari. Mimo to, miałam nadzieję, że jest w domu. Może po prostu auto jest w jakimś garażu.

Przed bramą stało dwóch ochroniarzy, którzy wyglądali jeszcze bardziej przerażająco niż Kaczor Donald.

Podeszłam bliżej, mając nadzieję, że nawet na mnke nie spojrzą, lecz tak niestety się nie stało. Jeden z nich, zdjął okulary przeciwsłoneczne z nosa i uważnie mi się przyjrzał, po czym powiedział:

- A panienka to kto? - uniósł brwi do góry i podszedł bliżej, na co ja automatycznie odsunęłam się do tyłu.

Nie wyglądał na zbyt miłego.

- Venus Rogers. - założyłam ręce na piersi, udając, że wcale się go nie boję.

Gdy usłyszał jak się nazywam, spojrzał na chwilę na swojego towarzysza, po czym znów na mnie.

- Ale, że ta Venus Rogers? - zapytał głupio.

- Nie wiem czy ta, czy inna, nieważne. Muszę się pilnie spotkać z waszym szefem.

- No nie wiem, szef jest zajęty. A o czym chcesz z nim pogadać?

- A słyszałeś, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? - uśmiechnęłam się sarkastycznie.

MAFIOSO / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz