Rozdział 4.

1.9K 76 6
                                    

Per. Czkawka.
  Weszłem razem z wandalami i Kari do lecznicy.
  - Część Czk... Czekaj kolejny co jest z nimi. - powiedziała Sandra nieźle wybrnęła z tego prawie powiedziała moje imię.
  - Tego tu Smarka tak urządziła Kari z pomocą Szpili. - powiedziałem do Sandry po chwili pojawiła się blondwłosa dziewczyna.
  - Czyli Kari go tak urządziła, pewnie ją podrywał. - powiedziała Astrid z kpiną.
   - Nie musiał, to idiota to wystarczyło. - powiedziała Kari.
   - Już cię lubię. - super będę miał drugą Kari na wyspie. I tak to lepiej niż mieć dwóch Dagurów.
   - Szpila, Trutka połóżcie tego idiote na którymś łóżku! - ryknełem po smoczemu do smoków wydając im rozkaz, a Szybkieszpice rzuciły Smarka na pierwsze lepsze łóżko.
   - Co to było?? - zapytali się jednocześnie Wandale.
   - To nazywa się smoczym językiem. Jego wysokość jest mistrzem w tym języku. - powiedziała Kari z jej figlarnym uśmiechem co oznacza że wpadła na jakiś głupi żart.
    Wandale patrzyli na mnie jakbym miał dwa łby. No pewnie pierwszy raz słyszą smoczy. Oni są idiotami jeśli myślą że zdołają coś zrozumieć tylko patrząc.
   - Pokazać wam chatę w której będziecie mieszkać czy wolicie za czekać aż ten idiota wstanie? - zapytałem się Wandali.
   - Wolę już dowiedzieć się. - powiedział mój "ojciec".
   - Czekaj, mam pytanie. - powiedziała nagle Astrid.
   - Jakie? - rzuciłem na szybko
   - Czy wszyscy będą tu traktować Smarka jak idiote? - zapytała się blądyna. Ale Smark jest idiotą więc skąd to pytanie.
   - Oczywiście że tak skąd to pytanie, kochasz go? - zapytałem się chytrze.
   - Nie!! - krzyknęła Astrid. - Ja tego idioty nie kocham!! Rozumiesz wasza smocza mość, ja tego głupiego idioty nieznoszę!!! Ale niestety jest następcą tronu Berk. - Czekaj, czekaj. Smark mie zastąpił w kolejce, dlaczego?
   - Dobra blondi, uspokój się i tak nie będziecie mieszkać razem. - powiedziałem. - No to może już chodźmy do waszych tymczasowych chat.

Per. Astrid.
  Ten smoczy królewicz przesadza ja i Sączysmark prędzej pocałuje świnie niż jego.
   Ta osada jest dość dużo i na niebie lata mnóstwa smoków, a większość z nas nie ma już broni, dlatego że jego wysokość, Sandra i tamta dziewczyna zabrali nam broń byśmy nie mogli denerwować tych potworów. Jego wysokość zatrzymał się przy jakiś dwóch podobnie wyglądających chatach. Różniły się tylko jednym kolorem tarczy z smoczych łusek.
   - Tu będziecie mieszkać dziewczyny na lewo, chłopacy na prawo. - zaczął już iść w stronę skąd przyszliśmy ale się zatrzymał. - Tylko nie zniszczcie nic. - poczym odszedł, a my weszliśmy do chat dzielę dom tylko z Szpadką więc mamy dużo wolnej przestrzeni.
   - Astrid co o nim sądzisz.
   - Co masz na myśli i jakim nim?
   - No wiesz o jego wysokości. Czy Ci się on podoba. - I Szpadkasię zaczerwieniła, a ja razem z nią.
   - Jest całkiem niczego sobie ale niewiem jak wygląda bez maski.
   - Myślisz że ktoś wie jak wygląda bez maski?
   - Pewnie dziewczyny które tu są.
   - Pewnie masz rację.
   - Ciekawe czy któraś z nich z nim jest.
   - Pewnie tak, jest dobrze zbudowany, jego głos jest władczy i jest tu całkiem sporo dziewczyn.
    - Spróbuję go zdobyć.
    - Ja też, będzie mój.

Per. Czkawka.
   - Czkawka co ci chodzi pogłowie?- zapytał się mój ukochany brat i przyjaciel Szczerbatek który leci obok mnie w chmurach.
   - Wandalowie, dlaczego się tu rozbili.
   - Zapytajmy się Albrechta i Dagura.
   - Nie poczekajmy i spróbujmy dowiedzieć się od nich. Lądujmy teraz. - poczym schowałem skrzydła i zaczełem spadać na dół.

526 słów

Smoczy Król i BratOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz