"Moja mała wampirzyca" || Katsuki Bakugou x female reader

Rozdział 8

Po upływie około trzech godzin grania w gry (w tym ok. 4 wybuchy złości blondyna) Katsuki musiał już wrócić do dormitorium. Chłopak właśnie pomógł mi posprzątać popcorn, który "wysypał się sam" na podłogę podczas naszego grania w Five Nights at Freddy's.

-Dzięki Bakuś za pomoc w sprzątaniu.

Bk-Nie ma za co... Było nawet zabawnie patrzeć, jak z zawzięciem przyglądasz się grze, a później podskakujesz w miejscu z krzykiem.

Bakugou zaczął się śmiać na samo wspomnienie sytuacji. Podeszłam do niego i mocno (czyt. słabo) zaczęłam bić go pięściami w ramię.

-To nie jest zabawne! Ja tam prawie na zawał zeszłam!

On tylko bardziej zaczął się śmiać. W końcu zmęczyłam się tym całym biciem go pięściami i usiadłam po turecku na kanapie. Gdy Katsuki trochę się uspokoił, spojrzał w moją stronę.

Bk-Oi Lucy, co ci? Obraziłaś się? Serio?

Nawet mu nie odpowiedziałam, nadal siedziałam tak jak wcześniej. Chłopak tylko westchnął i odwrócił się w stronę drzwi (oczywiście zauważyłam to tylko kątem oka).

Bk-Skoro nie chcesz ze mną gadać to sobie pójdę...

Po tych słowach usłyszałam kroki oddalające się ode mnie. Momentalnie wstałam i podbiegłam do Bakusia, przytulając go od tyłu. On tylko parsknął delikatnym śmiechem i odwrócił się w moją stronę. Jego twarz znalazła się bardzo blisko mojej. Już spodziewałam się kolejnego pocałunku, ale on wtulił się we mnie (oczywiście musiał się schylić). Odwzajemniłam uścisk pomimo tego, że byłam lekko zawiedziona brakiem kolejnej bardziej namiętnej czułości. Odsunął się ode mnie i pocałował w czoło. Zrobił to tak niespodziewanie, że moje policzki momentalnie stały się czerwone. 

Bk-Ktoś się zarumienił~

-N-nie prawda!

Katsuki uśmiechnął się, pożegnał i wyszedł z mojego domu. Kolejny raz zostawiając mnie lekko oszołomioną przed drzwiami. Chyba nigdy do tego nie przywyknę...

***

Od Autorki: Witam. Przepraszam, że rozdział jest strasznie krótki, ale piszę go na przemian z pracami domowymi. Koronoferie już mi się nie podobają :(