Minął miesiąc od ponownego zniknięcia Olivii. Wciąż nie mogę w to uwierzyć, że ledwo co ją odzyskałem, a już ponownie ją straciłem i chociaż jest ciężko, to staramy się jakoś sobie z tym poradzić, ale łatwe to nie jest.
Dwa tygodnie po zniknięciu, odbył się pogrzeb taty oraz Kamila. Jego rodzice, gdy usłyszeli co się wydarzyło i jaką miał w tym wszystkim rolę ich syn nie mogli nam uwierzyć. Byli pewni, że ich syn pojechał do szpitala psychiatrycznego, gdyż dostał do niego skierowanie, po tym jak po wyjeździe dziewczyny pobił jednego chłopaka z ich byłej klasy, gdyż wydało mu się, iż ten utrzymywał z nią kontakt i nie chciał mu zdradzić, gdzie ta przebywała.
Kamil był chory psychicznie i miał się leczyć, lecz jakimś sposobem uciekł. Podobno podczas jednej ze zbiórek, brunet włączył alarm przeciwpożarowy i wykorzystując zamieszanie, uciekł. I mimo tego, że wszczęto poszukiwania to nikt nie raczył poinformować o tym fakcie jego rodziców. Być może, gdyby o tym wiedzieli to ta historia całkowicie inaczej by się potoczyła, lecz cóż...nigdy się tego nie dowiemy, a takie gdybanie nie ma sensu.
W rozmowie z jego rodzicami dowiedziałem się, że nawet jego lekarz stwierdził u niego osobowość typu yandere. Dlatego też, mimo że nie powinno źle się mówić o zmarłych, to twierdzę, że dobrze się stało, że ten szaleniec i oszołom już nie żyję, gdyż istniała przecież możliwość, że mógłby nam zrobić dużo większą krzywdę.
Co do mojego ojca... media szybko zainteresowały się nagłą śmiercią znanego projektanta. Oficjalnie zmarł on na zawał serca. Wytłumaczyliśmy lekarzom oraz policji całą sytuację, a oni zobowiązali się nie udzielać nikomu żadnych informacji na ten temat. Przecież nawet, gdyby świat się dowiedział co się stało naprawdę, to i tak by nic nie zmieniło. Winna była w innym wymiarze, a przede wszystkim była w tym czasie pod władzą akumy czyli nie była świadoma tego co robi.
Po pogrzebie trzeba było przecież żyć dalej. Większości się to udawało, lecz ja po prostu nie potrafiłem. Każdego dnia wpatrywałem się w medalik przy bransoletce oraz czytałem list pożegnalny w nadziei, że znajdę coś czego wcześniej nie zauważyłem, co by pomogło chociaż w małym stopniu odkryć miejsce pobytu dziewczyny. I każdego dnia jedyne co osiągałem, to łzy tęsknoty na policzkach.
- Adrien, kochanie. Może zjesz obiad? Ostatnio tak mało jesz. - zagadnęła mama, wchodząc do mojego pokoju
- Nie, dzięki. Nie jestem głodny. - odparłem nawet na nią nie spoglądając. Mój wzrok był skierowany w zdjęcie, które przedstawiało mnie i niebieskooką dziewczynę
- Skarbie... mówisz coś zjeść. Nie znajdziemy jej przecież, jeżeli się zagłodzisz. - poczułem z tyłu ciężar uginającego się materacu, a następnie rękę, która zaczęła mnie głaskać po plecach
- Yyh... dlaczego... dlaczego ona odeszła? Przecież razem byśmy sobie z tym poradzili...dalibyśmy z tym radę... z jej mocami... Wspierałbym ją przecież. Nie musiałaby przez przechodzić sama. - odwróciłem się na plecy, zakrywając twarz dłońmi, aby mama nie mogła zobaczyć moich czerwonych od płaczu oczu
- Adrien... - szepnęła, głaszcząc mnie po włosach
- Wiem, że jest ci ciężko, ale damy radę. Znajdziemy ją i znowu będziecie szczęśliwi. A teraz może jednak pójdziesz coś zjeść? - spytała ponownie, a ja w końcu postanowiłem się poddać
Razem z blondynką ruszyłem do kuchni, gdzie zjadłem kilka croissantów. Do tej pory, kiedy ojciec jeszcze żył to zawsze obowiązywały mnie jakieś diety, a teraz można powiedzieć, że jemy bardziej normalnie. Oczywiście jest zdrowo, ale nie muszę już liczyć każdej kalorii, aby przypadkiem nie przytyć o te kilka kilogramów.
CZYTASZ
Miraculum Feniksa
FanficVia jest 15-letnią pół-francuską pół-polką. Po dziesięciu latach mieszkania w Gdańku wraca do Paryża. Tego samego dnia dostaje piękną bransoletkę. Miraculum Fenixa. Dzięki jej kwami- Fenni staje się nowym superbohaterem Paryża - Fenixą. Czy Vii i r...