Obudziłam się zmęczona. Co jest trochę dziwne, bo zwykle po przespanej nocy, człowiek powinien być wypoczęty...
Miałam ochotę zostać w domu i przespać cały dzień. Sprawdziłam godzinę i zobaczyłam na wyświetlaczu godzinę 4.38. Jezuuu....
Jako że miałam mnóstwo czasu, postanowiłam zrobić porządne śniadanie. Zeszłam na dół. Zatrzymałam się przy miskach. Pustka. Szybko je napełniłam i umyłam ręce. Po baardzo długim czasie, udało mi się zaparzyć herbatę i spalone bułki z masłem, serem, wędliną i jajkiem. Taki ala hamburger, bardziej trucizna.
Usiadłam i odruchowo sprawdziłam godzinę. 5.11. Ooookey! Włączyłam telewizor i usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
-Cześć mamo-powiedziałam zanim ugryzłam ''hamburgera''
-Cześć...-odpowiedziała siadając naprzeciw mnie.-Jest coś co chcę ci powiedzieć.-orzekła poważnie. Zmarszczyłam brwi i z lekką obawą czekałam na to, co ma do powiedzenia.-Zauważyłam, że spędzam z tobą bardzo mało czasu i akurat ten okres poświęcam pracy. Jak to w pracy bywa... W każde wakacje wyjeżdżasz do taty. Twój brat natomiast przyjeżdża do mnie i nie macie zbytnio okazji porozmawiać i porobić coś razem. Rozmawiałam wczoraj z tatą i zgodził się na twój przyjazd do niego. Potrwa to mniej więcej dwa tygodnie. Tyle czasu poświęcę pracy, aby później móc go spędzić z tobą
-Na twa tygodnie od teraz?-pytam cicho mamę. W odpowiedzi kiwnęła głową.-A nie mogę po prostu zostać w domu?-uśmiechnęła się lekko-Radzę sobie jakoś... A tak w ogóle, jak sobie poradzisz z Hugo, Astro i Tito? W dodatku grasuje tutaj jakiś facet-próbowałam podać mamie konkretne argumenty na to, abym tutaj została
-Spokojnie, psy zawiozę do Marthy, a ze sobą mam zawsze gaz pieprzowy
-Nie ufam jej dzieciom.-powiedziałam stanowczo na co mama westchnęła
-Wiem, wiem... po prostu mi- to znaczy jej zaufaj. To moja siostra. Nie pozwoli psom ucierpieć
-Jesteś tego pewna...?
-No pewnie, że tak!-Uśmiechnęła się promiennie. Wiedziała, że udało jej się mnie przekabacić. Wstała i podeszła do lodówki. Wyjęła pudełko i je otworzyła. Zamknęła lodówkę i zaczęła jeść śniadanie. Akurat w tym momencie skończyłam spożywać śniadanie, wstałam i już miałam iść w kierunku schodów, aż tu mama powiedziała szybko: W piątek wyjazd skarbie...!Pobiegłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Rzuciłam się na łóżko i wyjęłam telefon. A nie, sory. Nie wyjęłam, bo zostawiłam na dole. Podeszłam do laptopa i go włączyłam. Po krótkim czasie, wpisałam hasło i od razu wybrałam wiadomości z moim bratem.
Harvey glooooop
5.24
Ja: Hej, wiesz, że przeprowadzę się do ciebie niedługo?
Harvey: Yyyy, czekaj, spytam Harvey'a
Ja: CO
Harvey: Żarcik kosmonaucik. Wiem, jakieś 5-10 minut temu ojciec powiedział mi o tym
Ja: ah, ok.
Harvey: No to widzimy się w sobotę, cnie?
Ja: No raczej tak...
Harvey: Dobra. A teraz daj mi się wyspać JEST KURWA 5 RANO
Ja: Oj sory, sory......
Ja: Dokładnie to 5.31
Harvey: JA PIERDOLE. IDŹ. JUŻ KURWA. SPAĆ.Wylogowałam się i położyłam na łóżku. Nawet nie ogarnęłam kiedy zasnęłam.
Obudziłam się o 6.12. Wstałam zdecydowanie za szybko i miałam mroczki przed oczami. Po kilku sekundach lagga, ruszyłam w stronę okna.
Powoli rozsunęłam firanki i uchyliłam okno. Czułam ciepło. I w sumie stałam jak jakiś debil patrząc nie to co jest za oknem, a na okno, bo zastanawiałam się czy przypadkiem nie jego otworzyć na oścież. Postanowiłam, że otworzę i zaryzykuję. Jeśli będzie padało, jakaś burza nas zaskoczy to chyba armagedonu w domu nie zrobi, prawda? Otworzyłam okno i zrobiłam największy wdech jaki mogłam zrobić. Zamknęłam oczy. Słychać było śpiew ptaków, szczekanie psa i przejeżdżające obok samochody.
Było chłodno. Orzeźwiająco.
Podeszłam do szafy i przez chwilę miałam przed oczami urywek mojego snu. automatycznie zaczęłam szukać telefonu w moim pokoju, bo nie miałam go ani w kieszeni, której n ie mam, ani na łóżku. Zeszłam więc na dół. Szybko zabrałam telefon i w podskokach wróciłam do pokoju. Sprawdziłam co oznacza mój sen. Jego definicja była bez sensu.
Być wśród elfów - wątpliwości, kogo wybrać, pokochać oraz oddać swoje serce i uczucia
Głupota.Wybrałam z szafy takie ubrania:
Gdy już skończyłam się ubierać, sprawdziłam godzinę i była 6.33. Poczesałam włosy i włożyłam gumkę do kieszeni. Poszłam do łazienki umyć zęby. Włączyłam piosenkę. (Wrapped in Kindness). Miło jest rozpocząć dzień od czegoś równie miłego. Gdy skończyłam, zeszłam na dół żegnając się z mamą. Wsiadłam na rower i pojechałam szybko do sklepu Pani Tracy.
-Dzień dobry...!-powiedziałam pospiesznie
-Przyjechałaś dzisiaj trochę za wcześnie złotko... Ale to żadna strata dla mnie-uśmiechnęła się życzliwie. Wybrałam jakieś większe przekąski i podeszłam do lady. Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Wsiadłam na rower i sprawdziłam godzinę. Było bardzo wcześnie, to prawda. Postanowiłam więc przejechać się trochę dalej niż zwykle.Spędziłam czas jeżdżąc po mieście obserwując ludzi. Każdy z nich miał inny rytuał wstawania.
Każdy jest wyjątkowy.
Odpoczęłam trochę w parku. Gdy zegar na wyświetlaczu wskazywał godzinę 25 po siódmej, westchnęłam. Wstałam, otrzepałam i rozciągnęłam się. Potem wsiadłam na rower. Jadąc do szkoły myślałam o tym co będę robić u taty. Jest daleko. Bardzo daleko. Ale na tym polega jego praca. Plus, jest pewien haczyk, jeśli chodzi o naszą rodzinę. Ale o tym później.Lekcje dzisiaj przeminęły mi bardzo powoli. Jak gdyby czasem zarządzał leniwiec.
Zaczęłam się przyzwyczajać do samotności. Nie jest taka zła. Co prawda, mam ochotę się do kogoś odezwać, ale mam barierę społeczną. Trudno mi jest zagadać do kogoś nowego.
NIE UMIEM PROWADZIĆ ROZMOWY. Wolę dostosować się do tej osoby.
Nie wiem w sumie dlaczego, ale tak mi pasuje. Może to jest ten powód...
Wracając.Wróciłam do domu zmęczona. Nasypałam psiakom i kotu jedzonka i nalałam wody oraz mleka. Weszłam do pokoju i ustawiłam sobie drzemkę. O 16.00 mam się obudzić. Zanim jednak położyłam się sprawdziłam co mamy zadane. Wyjęłam wszystko i ułożyłam mały stosik z tego co zadane. Położyłam się i zasnęłam.
Obudził mnie alarm. Za szybko. Zdecydowanie za szybko. Wstałam i rozciągnęłam się trochę. Podeszłam do biurka i zaczęłam odrabiać lekcje.
~~~~~~~~
Jeszcze przed snem zaczęłam zastanawiać się jak tam będzie. U taty. W szkole. Jacy będą tam ludzie. Mili, czy może wredni? A co jeśli wcale się nie dowiem, bo zginę w wypadku samochodowym...?
Jezusie, przestań wymyślać takie głupoty...
Raczej będzie dobrze.
Powinno być dobrze.
Prawda?
CZYTASZ
My Dear Midnight...
Short StoryI'm so sick of lying You gotta know that~ Lou to zamknięta w sobie dziewczyna. Nie liczcie na nic więcej.