29. Idź za głosem serca.

820 19 3
                                    

Shawn

Otworzyłem oczy. Pierwsze co zobaczyłem, to przepiękna twarz mojej dziewczyny. Delikatnie pocałowałem ją w czoło.

-Hej kochanie.- szepnęła otwierając oczy

-Nie chciałem cię obudzić...

-Spokojnie. Już od godziny nie śpię.

-Znowu było ci niedobrze?- lekko skinęła głową.- Słoneczko może lepiej pójdź do lekarza. A dzisiaj na imprezę pójdę sam.

-Kochanie tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.- zaśmiała się- A na imprezę z tobą pójdę. Ariana tam będzie, a musimy pogadać. I wiem, że to dla ciebie ważne. Bo jest to początek naszej nowej pracy... - szybko pocałowałem ją, tym samym nie pozwalając jej dokończyć.- Chcesz coś do picia?- szepnęła

-Serio? Ja tu dbam o ciebie, a ty się pytasz o takie rzeczy... Ale tak. Zrobisz kawusię?

-Mogę pożyczyć twoją koszulę? Zimno mi, a to będzie najszybsze rozwiązanie.- lekko się uśmiechnęła.

-Jasne. Tylko ją oddaj.

Julia wzięła i ubrała moją koszulę po czym wyszła z pomieszczenia. Wziąłem telefon i wybrałem numer mamy.

-Shawn coś się stało? - Karen miała zaspany głos. Prawdopodobnie ją obudziłem... Trudno, ta sprawa jest ważniejsza od snu mamy.

-Tak i nie... Julia się jakoś inaczej zachowuje... Podejrzewałem że czymś się zatruła, ale to trwa zbyt długo.

-Dzisiaj nie mogę przyjechać, bo mam wizytę u dentysty... Co powiesz na jutro po południu?

-Dziękuję.

-Ja już kończę... Miłego dnia synku.- rozłączyła się.

Wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni. Julia stała przy dzbanku. Podszedłem do niej i złapałem w talii.

-Nie jest ci zimno?- przeskanowała mnie z góry do dołu.- Same bokserki? Ja bym zamarzła...

-Nie podoba ci się moja sylwetka?

-Nawet nie wiesz jak bardzo, ale nie chcę, żeby ci było zimno.

-Tylko, że mi nie jest zimno.- pocałowałem ją w szyję.

-Shawn mam do ciebie pytanie. W sumie od twojego fana, który napisał do ciebie wczoraj w prywatnej wiadomości: Gdybyś miał zostać ojcem jak nazwałbyś swoje dziecko?

-Słonko rozmawialiśmy już o tym... Straciłem już jedno dziecko i nie chcę znów tego przeżywać. Jesteśmy jeszcze młodzi. Na dzieci przyjdzie czas, a teraz żyjmy całym życiem.

Dziewczyna zalała kawę sztucznie się uśmiechając. Po czym wziąłem swój kubek i poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie. Dziewczyna mocno się we mnie wtuliła.

-Nie odpowiedziałeś na pytanie.- popatrzyła na mnie, tymi swoimi błagalnymi oczami.

-Gdyby był chłopak Rafael, dziewczynka- Clary. A ty?

-Strasznie szybko odpowiedziałeś... Chłopczyk Alexander, a dziewczynka to nie mam pojęcia... Zaraz... Roses... Tak zaczął się nasz związek... A gdyby Rosie?

-Kochanie mamy jeszcze dużo czasu.- lekko się uśmiechnąłem.

-O której musimy być na miejscu?- szybko zmieniła temat.

-Za osiem godzin.

-Pójdę się jeszcze położyć. Może usnę...- odsunęła ode mnie po czym wzięła herbatę i poszła do sypialni.

Roses / Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz