Rozdział III

19K 673 709
                                    

Pov. Satoru
-Pora wstawać.-usłyszałem głos jakby za mgłą,jęknąłem cierpieniczo po czym wtuliłem się w źródło ciepła.
Chwila,ciepło? W piwnicy?
Otworzyłem lekko oczy,ujrzałem bogato zdobiony oraz wielki pokój. Śmiech...odwróciłem głowę w stronę głosu. Leżałem na...Takashim?! Zerwałem się o mało nie spadając z łóżka. Ten tylko obserwował każdy mój ruch z lekkim uśmiechem.
Zrobiłem się cały czerwony,jaki wstyyyd!! Ponad to jestem dalej bez ubrań i mi stoi ! Szybko zakryłem się kołdrą,dlaczego w takim momencie?!

Pov. Takashi
Takiej reakcji się nie spodziewałem. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu,gdy ten maluch robił takie przedstawienie. Ta jego czerwona buźka była przeurocza. Zebrałem się w sobie i wskazałem mu drzwi do łazienki. Kto by pomyślał,że tak na niego działałem.
Chłopak szybko wyszedł i zamknął drzwi. Kto by pomyślał,że tak szybko umie odzyskiwać siły,pewnie dlatego nie umarł w tej piwnicy,chociaż patrząc na jego stan wiele czasu by mu nie zostało. Muszę mu jeszcze opatrzyć plecy,bo dalej wyglądają okropnie,jeszcze te jego kościste ciało,ygh-wypadałoby to dotuczyć.

Usłyszałem skrzypchnięcie,zwróciłem wzrok. Dalej było mu głupio. Westchnąłem.
-Muszę Ci opatrzyć rany,więc kładź się.
Nie sądziłem,że będzie,aż taki uległy. Wyjąłem z szafki nowy opatrunek,maść i wodę utlenioną. Gdy tylko zacząłem się nim zajmować spiął się i syknął z bólu. Nie chce wiedzieć jak to musi boleć. Skończyłem odsuwając się. Podniósł się patrząc w dół. -Chodź do kuchni.-rozkazałem.

Pov. Satoru
Posłusznie zszedłem za nim na dół. Tym razem sam,więc jest postęp. Podał mi jakąś papkę,wodę i tabletki. Nie chciałem jeść,więc najpierw sięgnąłem po środek przeciwbólowy. Skarcił mnie łapiąc za rękę. Był poddenerowany,a w jego głosie dało się wyczuć pogardę. -Słuchaj,nie obchodzi mnie to,że nie chcesz jeść. Na pusty żołądek się nie połyka. Poza tym dasz radę,bo to porcja dla niemowlaka.   Stanął przede mną bacznie obserwując oraz czekając.
Spiąłem się i się w to wpatrywałem. Może mi odpuści albo pobije?
Strasznie mnie boli,ale mogę wytrzymać. Patrzyłem się w to jakieś 5 min po czym ukradkiem spojrzałem na niego wystraszonym wzrokiem.
-Skoro po dobroci się nie da,to może ci pomogę? -uśmiechnął się chytrze.
Natychmiast pomyślałem o wciśnięciu mnie w tą miskę. Zacisnąłem mocno powieki. Poczułem mocne pociągnięcie do tyłu upadając mu na...kolana?

Pov. Takashi
Wsunąłem rękę między jego uda. Zaczął się trząść mocno kuląc. Jeździłem delikatnie wzdłuż uda,drugą dłonią delikatnie ściskając jego sutek. Zbliżyłem się do jego szyi pieszcząc,zostawiając raz na jakiś czas malinki. Chyba nigdy nie był tak traktowany,bo uspokoił się minimalnie.  Nie miałem zamiaru go gwałcić. Jeździłem po podbrzuszu omijając to miejsce. Oparł się na mnie-dobry znak. Przygryzłem mu płatek ucha,zacisnął wargę. Podoba mu się?  Spojrzałem w dół. I mam odpowiedź,ale to nie pora.

Zabrałem rękę i podałem miskę. Spojrzał na mnie z niezrozumieniem.
-Otwieraj buzię.
Nie chciał,dlatego zbliżyłem się do szyi przejeżdżając po niej językiem. Z jego ust wydobył się cichy jęk. Idealnie. Szybko wcisnąłem mu łyżeczkę. Zjadł,jakby z trudem. Dałem mu to przepić na przemian karmiąc.
-Słuchaj,muszę dzisiaj wyjść. Wrócę około 23. Zostaniesz sam,więc będziesz mógł sobie pochodzić po posiadłości,ale nawet nie myśl o ucieczce bo wszystko jest pozamykane. Ponad to byś daleko nie zaszedł. Przygotuję ci wszystko,żebyś nie musiał szukać. No i jeżeli chcesz dam jakąś bluzkę.
- N-nie trzeba panie...-wyszeptał,ale nieco głośniej niż zazwyczaj.
Dałem mu połknąć tabletkę po czym zaprowadziłem do pokoju. -Muszę zaraz wychodzić.

Pov.Satoru
Nie rozumiem tego człowieka,raz wydaje się miły,a raz jakby chciał zabić. Rozejrzałem się po pomieszczeniu,w którym było chyba wszystko: gry,zabawki,wielki plazmowy telewizor,książki,puzzle oraz....zabawki erotyczne?! Chwila co?! Nerwowo się rozejrzałem. Czy on mnie chce wykorzystać jak wróci?
Moment....w końcu jest moim panem,może zrobić ze mną co tylko zechce,kupił mnie. Przynajmniej jeszcze nie pobił...

Minęło sporo czasu zanim odważyłem się z tamtąd wyjść. Dopiero teraz zrozumiałem jakie to wszystko jest ogromne. Ponad to jest cały czas bardzo ciepło.
Mijały godziny,obejrzałam wszystko zaglądając do wszystkich szafek,układałem puzzle,grałem...na końcu się wykąpałem kładąc się do łóżka,w których roiło się od pluszaków. Wziąłem książkę i przytuliłem się do maskotki. Jednak nie mogłem się skupić,cały czas myślałem jaki by mógł mieć pożytek ze mnie,kim jest oraz dlaczego tu nikogo nie ma. 
Powoli zasypiałem,gdy usłyszałem kroki.

Pov. Takashi
Cholera...jak mi się chce... Ci debile pewnie znowu dosypali mi czegoś do napoju dla tzw. 'żartu'. Mnie to jakoś nie bawi,muszę sobie ulżyć. Skierowałem się do pokoju,w którym powinien być Satoru. Patrzył na mnie zamglonym wzrokiem. Czyżbym go obudził? Nieważne! Zbliżyłem się odkrywając. Od razu się obudził. Boi się mnie ze względu,że jestem trochę podpity i śmierdzę alkoholem?

Wyjąłem kajdanki i skułem go jednym ruchem. Szkliste oczy,cóż nie mam na to czasu,wie,że jest moją własnością.
Pocałowałem go delikatnie w usta. Raczej się tego nie spodziewał. Pieściłem językiem jego szyję zostawiając mokre ślady. Ręką jeździłem po torsie. Z czasem zniżałem się coraz niżej zostawiając malinkę na obojczyku,aż w końcu zahaczyłem o jego sutki.
Lizałem,ssałem i delikatnie przygryzałem na przemian. Drugim bawiłem się w rękach. Poczułem,że na dole mu się powoli podnosi. Haha,nie ma tak łatwo. Gdy stwierdziłem,że wystarczy wróciłem do ust dając czułe pocałunki,jednak ręką zacząłem jeździć po udzie.

Pov. Satoru
To co robił było..naprawdę przyjemne. Myślałem,że zrobi tak jak mój ,,ojciec". Takashi przejechał językiem po mojej wardze prosząc o dostęp. Uchyliłem lekko usta i splotłem jego język ze swoim. Nawet nie zauważyłem,że majstruje coś na dole. Dopiero,gdy włożył pierwszy palec się spiąłem. Lekko się uśmiechnął odrywając się oraz zniżając.
Czy on...? -wziął czubek mojego członka do ust. Ah! Jestem taki wrażliwy.. Z moich ust wydobywały się ciche jęki. Ręką jeździł po moim pobrzuszu,chyba zaraz zwariuję!
Wziął całego wsuwając drugi palec, delikatnie mnie rozciągając. Natomiast on zaczął się ruszać szybko. Niech on przestanie,bo zaraz doj..AHH!
Doszedłem  mu do ust,jaki wstyd...jeszcze mi tak gorąco... Połknął moją sperme liżąc jeszcze przez chwile po czym się odsunął uśmiechając cwanie.

Pov. Takashi
Widziałem,że jest na skraju wytrzymałości,ponad to próbował tłumić jęki,ale coś mu nie wychodziło.
Rozebrałem się i przystawiłem mu go do ust. Niepewnie zaczął go lizać. Pomrukiwałem cicho.  Zobaczyłem w jego oczach iskierki.
Jęknąłem,gdy znalazł mój słaby punkt i go mocno stymulował. Cholerny dzieciak.... O mało nie doszedłem.

Zabrałem go po czym odwróciłem chłopaka na brzuch. Mocno się spiął.
-Musisz się rozluźnić,bo będzie boleć.
Kiedy stwierdziłem,że jest gotowy powoli wsunąłem główkę. Oplotłem rękami i ucałowałem. Zobaczyłem łzy,ztarłem je wsuwając się w niego jednym,szybkim ruchem. Krzyknął prosząc,żebym przestał,bo to boli.
Nie miałem nawet takiego zamiaru. Odczekałem parę sekund poruszając się w nim powoli. Uspokajałem go,że już jest dobrze i krzywda mu się nie stanie.

Z czasem poruszałem się coraz szybciej łapiąc go za penisa ruszając ręką.  Niby był gwałcony,ale cały czas jest cholernie ciasny.  Przyśpieszyłem trafiając w jego prostatę. Z jego ust wydobył się niekontrolowany,przeciągły,głośny jęk. Haha,trafiłem. Robiłem to najszybciej jak tylko mogłem za każdym razem starając się trafić w jego czuły punkt.
Chłopak po kilku pchnięciach doszedł mi na rękę,a ja chwilę później,tylko,że w nim.

Wysunąłem się z niego dysząc oraz odwiązując. Zobaczyłem na jego twarzy wielkie rumieńce i prawie nie zauważalny uśmiech.
Pocałowałem go w usta po czym wyszedłem się umyć. Poniosło mnie? Przynajmniej już nie boli... Eh...

Wróciłem do pokoju,Satoru jeszcze nie spał. Ułożyłem się obok kładąc go na sobie. Okryłem po czym przytuliłem.

Zostań ze mną [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz