Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy. Mógłbym zatem stwierdzić, że uwielbiam przyglądać się ludzkim duszom. "Które są najpiękniejsze?". Hmm... Niechaj się zastanowię. Może ciemne brązowe, w których głębi dałoby się zatonąć? A może jednak w odcieniu błękitu. Takie, w których się przeglądając, gubisz się, niczym pośród obłoków? Tak, te byłyby ładne.
Mnie do takich daleko, bowiem padł na mnie los posiadania oczu w odcieniu przypominającym bardziej mętną breję niż niebiańską odchłań. Na dodatek tej brei najwyraźniej również niezbyt podoba się, że u mnie wylądowała i wraz z upływem czasu zaczęła coraz bardziej odmawiać mi posłuszeństwa.
-Igor, obiad na stole! Wyjdź wreszcie z tego pokoju, i to szybko zanim ci wystygnie!
Eh... a więc to już koniec spokoju... Czuję się tak ociężale, jak zwykle, ale wolę nie narażać się na gniew mamy, w której, przyżekam, odnoszę czasem wrażenie, że ukrywa się nieznany nauce, nieokiełznany stwór z nieograniczoną potrzebą krzyku i zasobem energii przeznaczonej w celu bezmiernej destrukcji. Uchraniając się zatem przed pożarciem, podniosłem się z łóżka, nałożyłem zdjęte uprzednio okulary, zawadzające mi wcześniej w komfortowym ułożeniu się twarzą na poduszce, i ruszyłem w stronę kuchni. Gdy już tam dotarłem, włożyłem sobie na przejrzysty, biały, po prawej lekko, kwieciście zdobiony talerz niezbyt dużą porcję i zasiadłem do stołu, przy którym czekała już na mnie reszta rodziny. Jest to mama pracująca w pobliskiej księgarni, ojciec listonosz i starszy brat Oliwier.
Przyglądałem się jeszcze chwilę pieczonemu kurczakowi leżącemu teraz na moim talerzu. Ciekawe, czy inne kurczaki już zorientowały się o braku ich kolegi. Biedak skończył jako produkt spożywczy turlając się między kartofelkami na talerzu, z jego perspektywy, jakiegoś średnio urodziwego olbrzyma. Chociaż, z drugiej strony, możliwe, że tak jest lepiej, skoro dobrze smakuje. Może jego dusza biega właśnie wśród innych kurczaczków i życzy mi smacznego? W takim razie, czy dziwnym byłoby odpowiedzenie mu "nawzajem", skoro może właśnie wcinać pyszne niebiańskie ziarenka?
-Smacznego. - powiedziała mama, a jej słowa wybiły mnie z chwilowego zamyślenia na temat stygnącego przede mną posiłku.
-Mhm, nawzajem. - odpowiedziałem po części mamie, a po części mojemu kurczakowi, równocześnie wbijając w niego widelec.
-Tak właściwie, to chyba czas już trochę przyciąć te kudły, co mały? - wtrącił brat.
-Pff, nie dużo mniejszy od ciebie. A co do włosów, to co ci w nich nie pasuje?
-Oliwier ma rację, mógłbyś wreszcie chociaż odrobinę zadbać o swój wygląd. - poparł go ojciec.
-Eh, dobra dobra, czaję, zetnę je, dajcie mi tylko skończyć jeść.
Resztę obiadu nikt już sie do mnie nie odzywał, zatem mogłem w spokoju dokończyć konsumować mojego ptasiego kolegę, po czym skierowałem się w stronę łazienki. Wziąłem do ręki nożyczki leżące do tej pory na fioletowej półeczce z lewej strony od lustra. Spojrzałem jeszcze raz na swoje włosy. Chodowałem je do tej długości dobre trzy lata, więc szkoda mi ich trochę, ale cóż, jak to się mówi - nic nie trwa wiecznie.
"Pa pa, włoski" - pomyślałem, po czym zacząłem skrupulatnie odmierzać wzrokiem, gdzie należy wykonać cięcia, by nie schrzanić sobie jeszcze bardziej i tak niepowalającego wyglądu. Przyznaję, patrzenie na opadające powoli, lekko falowane kosmyki, słuchając dźwięku wydawanego przez nożyce podczas obserwowania dokonywanych na sobie zmian w aparycji bylo całkiem przyjemnym doznaniem. Po skończeniu przejrzałem się jeszcze raz w lustrze. Patrzyły na mnie w tej chwili lekko znudzone i delikatnie podkrążone ślepia chłopaka o dość bladej skórze. Rysy twarzy odziedziczyłem głównie po matce, więc nie są one zbyt ostre, raczej przystosowane do mojej wiecznie zaspanej, jak i dość obojętnej ekspresji. Brunatne, lekko falowane włosy układają mi się przeważnie tak, jak im się podoba, otóż straciłem już wolę walki z ich wiecznym sterczeniem i włażeniem mi do oczu. Czasem ewentualnie przegarnę je lekko swym, chyba trochę zbyt kościstym, nadgarstkiem lub, gdy mi się zechce, zwiążę sobie jakiś mały kucyczek na środku głowy. Robię tak zazwyczaj w lato, gdy jest gorąco, bo wtedy mam powód. Inaczej pewnie wywierałbym na ludziach wrażenie infantylnego, co nie? Nawet nie chodzi o to, że niesamowicie obchodzi mnie ich zdanie, jest to bardziej kwestia naturalnego instynktu obronnego chroniącego mnie w ten sposób przed zgnieceniem poprzez wchłanianie w siebie tych ciężkich lądujących na mnie spojrzeń, gdy choć trochę się wyróżnię. Ach, to społeczeństwo, nawet sobie śmiesznego kucyczka związać nie można ot tak, bez powodu. Co komu szkodzą takie małe kucyczki? Mnie tam nie przeszkadzają ani takie, ani inne kucyczki.
Po ostatnim sprawdzeniu, czy dobrze i równo przyciąłem włosy stwierdziłem, że wyszło nawet znośnie. Zmieniłem fryzurę, by byla dość krótka, aby rodzice się już do mnie o to nie czepiali, ale dostatecznie długa, żebym czuł się komfortowo. Rozczesałem ukończone dzieło jeszcze raz, a następnie poszedłem do mojego pokoju. Sięgnąwszy po drodze po leżący na komodzie telefon, położyłem się na łóżko. Sprawdziłem, czy ktoś do mnie przypadkiem nie pisał w czasie, gdy byłem zajęty. A jednak. Po włączeniu messengera natychmiast zauważyłem wiadomość od pewnej zwariowanej kujonki, którą przezywałem czasem "Marmoladzia", od momentu, gdy raz przypadkiem potknęła się i upadła twarzą na kanapkę z marmoladą.
To, co zobaczyłem po przeczytaniu ostatnio otrzymanych wiadomości od wspomnianej przed chwilą niewiasty, świadczyło o tym, iż mój spokój miał być już niedługo zachwiany. Na ekranie widniały bowiem następujące słowa: "Jeszcze nie zrobiłeś dziś nic pożytecznego, leniu? HA. Szykuj się więc na najazd heh :P . Wstawaj nierobie, będę za jakieś 20 minut. (i pamietaj, że masz mi oddać te 7 zł co ci ostatnio na maka pożyczyłam)"
-Ta to potrafi być doprawdy upierdliwa. Eh... Chyba nie zaszkodzi, jak zamknę na chwilę oczy... W końcu łóżko jest takie wygodne...
Wymamrotałem sam do siebie, odłożyłem gdzieś na bok telefon, ułożyłem się nieco wygodniej, przymknąłem powieki i...
CZYTASZ
takie tam zwykłe lub niezwykłe życie przegrywa
Short StoryA więc tak. To opowiadanie to totalny spontan, tak poprostu usiadłam pewnego dnia i zaczęłam je pisać XD. Sama nie wiem jeszcze jak to dalej będzie, ale pewnie co jakiś czas będę wstawiać jakieś kolejne rozdziały więc nom. Mam nadzieję, że ta opowie...