Rozdział III - Michael

331 23 0
                                    

Uśmiechałem się sam do siebie. Zaprosiła mnie. To było miłe. Patrzyłem się na oddalającą się jej sylwetkę. Byłem nią zauroczony. Podobała mi się. Kurcze, chyba się zakochiwałem. Jedna noc z właściwą osobą może zmienić wszystko... Odwróciłem głowę w stronę przygnębionego Asha. Podszedłem do niego.

-Czemu jej nie powiedziałeś? - zapytałem, próbując brzmieć zupełnie normalnie. Gdzieś w głębi duszy byłem wkurzony na tego gościa.

-Mikey... To... To jest zbyt trudne... - jąkał się. - Wiedziałem, że tak będzie... Gdy tylko się o tym dowie, będzie myślała, że o niej zapomnę i nie będę zwracał na nią uwagi... - spojrzał mi w oczy. - Ale tak nie będzie. Nigdy... Aline zawsze zostanie Aline, a duet A&A będzie istaniał forever...

Przerwał mu dzwonek. Westchnął. Odwrócił się do swojej szafki i wyjął podręczniki do matematyki. Ja w tym czasie wygrzebałem z kieszeni telefon i podłączyłem do niego słuchawki.

-Nie idziesz na matmę? - zadał mi pytanie blondyn,

-Nie. - odwórciłem się i odeszłem.

Nie chciałem nic mówić, ale dzisiaj miał być test, a ja nic nie umiałem :)

Spojrzałem w ekran telefonu. Dochodziłą godzina 16.00. Trzeba było się zbierać na kółko z muzyki. Oczywiście, ja na nie chodziłem, ja je PROWADZIŁEM. Tak, moja szkoła właśnie tak działa. Kiedy jakaś osoba (w tym przypadku ja) jest lepsza niż inni z jakiegoś przedmiotu, a kilka osób jest z niego słaba, to ta dobra ma obowiązek zorganizować zajęcia pozalekcyjne... Niby debilizm, ale ja dzięki temu zdaję...

Wbiegłem do klasy numer 216 cały zdyszany. Spojrzałem na twarze zebranych. Na całe moje szczęście - nie było jeszcze wszystkich. Usiadłem i się zamyśliłem. O dziwo, myślałem o jednej rzeczy - Aline. Nagle drzwi się otworzyły i do sali weszła "Charlie i jej paczka" - idiotki. Za nimi szedł dyrektor. Tak, dyrektor. Na początku nie wiedziałem o co chodzi. Domyśliłem się w chwili, gdy zobaczyłem kto idzie za nim. Za nim szła Ładna.

Weszła do klasy nie zauważając mnie. Stanęła pod tablicą, przyciśnęła teczkę, którą miała w rękach (cholera, chciałbym być na jej miejscu) do piersi i spuściła głowę. Wtedy odezwał się Pan Szef aka Dyrektor:

-No, Michael, dziś będziesz miał kogoś do pomocy! - powiedział szczęśliwy.

*****

Na słowo "Michael" podniosłam głowę. Nie wierzyłam własnym oczom. Miałam prowadzić zajęcia Z NIM! Wydaje mi się, że policzki miałam wtedy czerwone, zawstydziłam się... Słuchałam jak to pan Green o mnie opowiada, jak mówi, że ja się niby tak bardzo znam na muzyce klasycznej i bla bla bla bla bla... A potem wyszedł. Zostawił mnie samą z Cliffordem. No, może niekoniecznie samą, ale dla mnie to była masakra.

-Cześć. - odezwał się do mnie chłopak, nie ukrywając śmiechu.

Kurde, gdy się śmiał był taki uroczy. EJ, CO JA GADAM :/

To będą okropne zajęcia...

*****

Szedłem w stronę jej domu zupełnie rozluźniony. Zapukałem do drzwi. Otworzyła je cała zapłakana. Coś było nie tak, jak być powinno... Musiałem wiedzieć co. Objąłem ją. Ona owinęła ręce wokół mnie i mocno się we mnie wtuliła. Staliśmy w milczeniu. Po jakimś czasie ona jednak odsunęła się. Starła łzę z policzka.

-Zdejmij buty i wchodź.

Zniknęła w salonie. Zrobiłem to, co mi kazała. Zastałem ją płaczącą na kanapie w salonie. Podeszłem do niej. Usiadłem i lekko przytuliłem.

-Mike... - szepnęła, wchodząc na moje kolana.

Przyciągnąłem ją do siebie.

-Co się stało? - zapytałem cicho.

-Oni... Ashton, Alexa...

No tak, przecież oni.

-Eeej, cichutko już. Nie płacz. Nie warto. Wiesz, że nie zrobili tego specjalnie... Jesteś dla nich ważna Aline. Nie strać tej przyjaźni przez jakieś głupie fochy. - uspokajałem ją.

Po chwili przestała ronić łzy. Przetarła twarz dłońmi i zaczęła się na mnie dziwnie patrzyć. Bardzo dziwnie... Jej wzrok mnie przeszywał. Czułem się niekomfortowo. Chcąc się choć troszeczkę uratować z niezręcznej sytuacji, zaproponowałem obejrzenie filmu. Włączyliśmy jakąś beznadziejną komedię i śmialiśmy się raczej z tego, jak bardzo była nieśmieszna. W pewnym momencie Aline zupełnie zamilkła. Spojrzała się na zegar, a później w moją stronę. Zdjęła bluzkę i powiedziała coś w stylu:

-Już pora...

*****

Spojrzałam w stronę zegara, a następnie na Michaela.Zrzuciłam ze swojego ciała bluzkę i rzekłam:

-Już pora...

Jego oczy były rozmiaru monet. CO JA WYPRAWIAM?! Zbliżyłam się do niego. Wydało mi się, że odzyskał przytomność. Przyciągnął mnie do siebie i usadził na kolanach. Zaczął całować moje ramiona. Gładził moje plecy. CHOLERA, JEGO DŁONIE BYŁY DO TEGO STWORZONE. Powoli odpiął mi stanik i siedziałam przed nich w samych spodniach.

-Jesteś zajebista... - powiedział.

Na moich ustach pojawił się uśmiech.

-Wiem. - szepnęłam mu do ucha.

Przeniósł mnie do sypialni. Szybko zdjęłam z siebie spodnie i położyłam się wyczekająco. On usiadł na brzegu łóżka i tylko się na mnie patrzył. ROBIŁ MI NA ZŁOŚĆ! Pisnęłam cicho, próbując go pobudzić do działania. Zaczął się śmiać, wydaje mi się, że ze mnie.

-Zamknij oczy. - powiedział.

Przytulił mnie do siebie i całował po całym ciele. To było przyjemne, cholera, na serio przyjemne. W końcu pociągnął w dół jedyną rzecz, która miałam na sobie. Leżałam przed nim zupełnie naga. I wtedy stało się. Poczułam niebiańskie uczucie, lekki ból poniżej brzucha. Był we mnie...

*****

Podniosłem się z łóżka. Spojrzałem na leżącą obok mnie Ali. Była śliczna, naprawdę śliczna. Czułem coś do niej, ale nie wiedziałem co. Nie wiedziałem jak się przy niej zachowywać, jak się odezwać. Musiałem to przemyśleć. Albo ją zostawić, albo pokazać, że ją kocham. To nie była odpowiednia chwila. Wstałem, ubrałem się i po cichu wyszedłem.

Kiedyś jej jeszcze pokażę, że mam uczucia...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Heej ^.^

Kolejny rozdział gotowy C:

Pisała obecna zawsze i wszędzie xBezImiennax ^^

PA :3

Close Your Eyes - M. CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz