Prolog

34 3 0
                                    

-Berk i Clark do dyrektora ! -wrzasnęła wściekła nauczycielka.
-Co pani taka nerwowa? -spytałem i zacząłem się śmiać.
-Okres ma. -powiedział Dylan i pokazał palcem na białą spódniczkę nauczycielki na , której widniała spora czerwona plama.
-Do dyrektora natychmiast!!! -wrzasnęła.
Razem z Dylanem udaliśmy się do gabinetu pana Grega. Wiedzieliśmy , że kara nas nie ominie ale nie przejmowaliśmy się tym. Zawsze dostawaliśmy uwagi albo musieliśmy po godzinach sprzątać szkołe. Wielkie mi co.
Stanęliśmy przed wielkimi drewnianymi drzwiami. Dylan powoli do nich zapukał.
-Proszę. -usłyszeliśmy zachrypnięty męski głos.
Weszliśmy zatem do środka i zajęliśmy miejsca na przeciwko biurka.
-Co was do mnie sprowadza ? -powiedział surowym tonem przy tym lekko zsuwając okulary.
-um...Pani Matzehn kazała nam tu przyjść. -powiedziałem i spojrzałem się na Dylana , który zdawał się w ogóle nie być zainteresowany rozmową. Błądził wzrokiem po całym gabinecie spoglądając od czasu do czasu na mnie.
-Dlaczego zostaliście tutaj przysłani? -spytał dyrektor Greg już łagodniejszym tonem.
-Posmarowaliśmy jej krzesło czerwoną farbą i centralnie usiadła na tym swoim tłustym dupskiem brudząc sobie spódniczkę. -wtrącił Dylan i zaśmiał się pod nosem.
-Uważacie , że to jest zabawne?! -podniósł ton mężczyzna.
-Trochę napewno. -skomentował Dylan i posłał mi arogancki uśmieszek. Wiedziałem , że dyrektora to rozwścieczy jeszcze bardziej. Zawsze tak było.
-Tym razem nie skończy się na upomnieniu czy uwadze. -powiedział srogo karcąc nas wzrokiem. -Przez miesiąc w każdą środę i w każdy piątek będziecie zostawać trzy godziny po lekcjach na dodatkowych zajęciach z panią Matzehn. Wyśmienicie kurwa. -pomyślałem. Teraz dwa razy w tygodniu lekcje będę kończył o jebanej 19. Cudownie.
-To wszystko możecie wyjść. -powiedział pan Greg i wrócił do swoich obowiązków.
Opuściliśmy gabinet z spuszczonymi głowami.
-przesadziliśmy...- powiedziałem w stronę blondyna.
-No coś ty James. Przesadzasz. Nie zrobiliśmy nic złego. Tej kurwie się po prostu należało. -uśmiechnął się zawadiacko i poklepał mnie po plecach.
-Może i masz racje. -skomentowałem niepewnie wpatrując się w szmaragdowe tęczówki blondyna.
-Ja zawsze mam rację. -powiedział. -wyobraź sobie sześć godzin w tygodniu z tą pizdą. Ona prędzej się zwolni niż z nami wytrzyma. -zaśmiał się.
-To fakt będzie ciężko. -uśmiechnąłem się.
-Dobra. Koniec smutków. Kto pierwszy na parkingu. -powiedział i zaczął biec przed siebie. Nie zamierzałem być gorszy i również ruszyłem przed siebie wyprzedzając go na ostatniej prostej.
-Wygrałem. -powiedziałem zdyszany.
-No , no miałeś farta. -odparł uśmiechając się szeroko. -Wsiadaj. -dodał po chwili i otworzył swoje auto.
Ale od początku z Dylanem przyjaźnie się od przedszkola. Nasi rodzice prowadzą wspólne interesy i dzięki temu sporo czasu zawsze spędzaliśmy razem. Jesteśmy jak bracia. Mieszkamy od siebie zaledwie 5 minut drogi. Dylan to wysoki dobrze zbudowany blondyn o szmaragdowych oczach. Uwielbia rap i od zawsze jest typowym psem na baby. Każda laska w szkole się koło niego kręci i marzy o tym , żeby ją przeleciał. Odkąd pamiętam blondyn interesowaje się pisaniem własnych rapowych kawałków i sportem. Rok temu zrobił sobie tatuaż na ramieniu. Natomiast ja jestem dość wysokim brunetem ale niższym od Dylana. Mam ciemno brązowe tęczówki i wysportowaną sylwetkę. W sporcie zawsze byłem lepszy od blondyna. Dziewczyny od czasu do czasu również się za mną uganiają ale po ostatnim moim związku , który skończył się dwa lata temu jestem sam i nie angażuje się w żadne bliższe relacje. Pasjonują mnie tatuaże ale sam nie miałem do tej pory odwagi zrobić sobie żadnego co mam nadzieje się kiedyś zmieni. Od przedszkola nasi rodzice musieli świecić za nas oczami gdyż wpadaliśmy zawsze na głupie pomysły , które fatalnie się później kończyły. W przedszkolu Dylan ugryzł przedszkolankę w sutka a ja przywaliłem z całej siły koleżance z grupy bo zabrała mi zabawkowe autko , którym bawiłem się tylko ja i Dylan i każdy z grupy o tym wiedział. W podstawówce Dylan zepchnął przypadkowo woźnego z drabiny , który przez to złamał rękę a jego rodzice musieli zapłacić mężczyźnie odszkodowanie. Ja natomiast rzuciłem krzesłem w nauczycielkę od polskiego gdy zrobiła niezapowiedzianą kartkówkę tak , że wypadła jej proteza na biurko a cała klasa wybuchła śmiechem. W gimnazjum Dylan podpalił śmietnik i podłożył go do pokoju nauczycielskiego a ja ukradłem ogromny krzyż z sali religijnej i zrobiłem pielgrzymkę po całej szkole. Odkąd pamiętam nasze mamy łapały się za głowę gdy dowiadywały się o kolejnych naszych durnowatych pomysłach. I tak trafiliśmy razem do liceum jednak po ostatniej akcji rodzice Dylana przenieśli go do innej klasy ze względu na to , że gdy za dużo czasu przebywamy w swoim towarzystwie to po prostu odbija nam. Równo dwa tygodnie temu zrobiliśmy niewinny żart naszej nauczycielce matematyki pani Matzehn , której swoją drogą nienawidzimy najbardziej w całej szkole. Wyrzuciliśmy jej torebkę łącznie z jej zawartością za okno z 4 piętra. Była oburzona gdyż w torebce trzymała telefon i szkolnego laptopa za którego nasi rodzice musieli oddać jej pieniądze. Przez to właśnie rozdzielili nas do osobnych klas ale nie zepsuło nam to zabawy.

FriendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz