Po skończonych zajęciach spotkałem się z Dylanem pod salą 102 w której za niecałe dziesięć minut mieliśmy odbyć karę wyznaczoną przez dyrektora. Trzy godziny czystej matematyki z jakże cudowną nauczycielką. Dobrze , że chociaż będzie tam Dylan. -uśmiechnąłem się sam do siebie.
-gotowy? -spytał mnie posyłając zadziorny uśmiech.
-no pewnie. -odwzajemniłem gest.
Staliśmy tak jeszcze chwilę aż do rozmowy przyłączyła się nasza wspólna przyjaciółka Mindy.
-hejka czemu jeszcze nie idziecie? -spytała.
-nie słyszałaś? -spytał Dylan i uśmiechnął się do niej promiennie.
-o czym? -zaciekawiła się.
-Dostaliśmy karę od dyrektora i dzięki temu mamy niesamowitą podróż po świecie matematyki przez najbliższe trzy godziny. -powiedział ponuro.
-niestety. -dodałem.
-kurdee współczuje wam. -powiedziała i pożegnała się z nami gdyż musiała już wracać do domu.
Po skończonych męczarniach z panią Matzehn postanowiliśmy jak najszybciej znaleźć się w domu. Na dworzu było już ciemno a my szliśmy przez opustoszały już o tej godzinie park. Czułem lekką gule w gardle i co chwila przechodziły mnie dreszcze. Oboje z Dylanem milczeliśmy. Nagle usłyszeliśmy jak coś rusza się w krzakach. Byłem spanikowany i nie myśląc co robię odruchowo złapałem za rękę Dylana. Po chwili zorientowałem się co ja właśnie zrobiłem i chciałem wyswobodzić rękę z uścisku jednak blondyn ścisnął ją mocniej. Kurwa. Moje ciało wypełniło dziwne pulsujące uczucie. Zrobiło mi się gorąco i zakuło mnie w podbrzuszu. Cholera pewnie znowu się zatrułem tym jedzeniem z stołówki. Z krzaków nagle wyskoczył pies na co dosłownie podskoczyłem ze strachu. Dylan zaczął się śmiać ale wciąż nie puścił mojej ręki. Chociaż w sumie dziewczyny , które przyjaźnią się ze sobą długo chodzą za ręce więc czemu i chłopcy nie mogą.
-boisz się piesków? -ponownie zaśmiał się blondyn.
-jak wyskakują na mnie z zaskoczenia to tak. -również się zaśmiałem.
-głuptas. -powiedział i mocniej ścisnął moją dłoń. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Kurwa. Jebane jedzenie z stołówki. Jutro opierdole solidnie te kuchareczki od siedmiu boleści. Za chwilę znajdowaliśmy się już pod moim domem.
-wejdziesz na herbatę? -spytałem blondyna.
-Wybacz ale marzę tylko o prysznicu i ciepłym łóżku. -posłał mi życzliwy uśmiech i poszedł w swoją stronę wypuszczając przy tym moją dłoń. Zimno. Cholernie zimno na tym dworzu. Wszedłem do środka i przywitałem się z rodzicami.
-Jak w szkole? -spytał mnie Ojciec.
-jak zwykle. Nudno i dużo nauki. -powiedziałem sięgając jabłko z miski znajdującej się na wyspie kuchennej.
-A jak kara? -zapytała mama.
-Nudna. Nudna i jeszcze raz nudna. Trzy godziny matematyki jaka może być? Okropna. -skomentowałem.
-Może w końcu podciągniesz oceny. -uśmiechnęła się mama. -szukaj pozytywów. -dodała.
Łatwo mówić. Poszedłem na górę do swojego pokoju i wziąłem prysznic w mojej łazience. Rodzice mieli osobną. Przebrałem się w luźną koszulkę i ściągnąłem spodnie pozostając w bokserkach. Usadowiłem się wygodnie w łóżku i gdy już miałem iść spać dostałem sms-a od Dylana.𝘿𝙮𝙡𝙖𝙣:
Dobrej nocy i nie planuj nic na jutro po szkole , mam niespodziankę ;)Znów odczułem skutki nieświeżego jedzenia z szkolnej stołówki więc postanowiłem jak najszybciej udać się spać.
***
Totalnie się nie wyspałem. Śniły mi się jakieś głupoty z których teraz już nic nie pamiętam. Pognałem do toalety i wykonałem wszystkie poranne czynności. Założyłem na siebie czarną koszulkę z krótkim rękawem , gdyż była dziś bardzo ładna pogoda. Spakowałem wszystkie potrzebne książki i wyszedłem na dwór gdzie jak zwykle czekał na mnie Dylan ale tym razem bez auta.
-gdzie masz brykę? -spytałem i zbiłem pionę z chłopakiem.
-Pogoda dziś dopisuje po co się grzać w aucie? Co powiesz na spacerek? -spojrzał na mnie i posłał mi zawiadiacki uśmiech. Skręciło mnie w brzuchu ale to pewnie dlatego , że znów nie zjadłem śniadania.
-o jaką niespodziankę chodziło ci wczoraj? -zapytałem.
-Jakbym ci powiedział nie byłaby to już niespodzianka nie sądzisz? -uśmiechnął się tajemniczo i ruszyliśmy do szkoły. Promyki słońca padały nam na twarz. Było bardzo ciepło jak na październik. Na nasze szczęście dziś czwartek i nie musimy zostawać do późna w szkole tak jak wczoraj.
-nie chce mi się tam iść. -blondyn wskazał gmach szkoły gdy znaleźliśmy się tuż przed nią.
-mi też nie. -skomentowałem spoglądając w tęczówki blondyna.
-No to nie idziemy. Proste. -rzekł i ruszył w stronę pobliskiego molo.
-I to mi się podoba. -odparłem i dotrzymałem mu kroku.
CZYTASZ
Friends
Teen FictionDwójka najlepszych przyjaciół , którzy uwielbiają robić różne numery swoim nauczycielom i kolegą kolejnym swoim żartem narażają się szkolnemu bandycie co nie wróży nic dobrego. Wszelkie prawa zastrzeżone 😅