2

11.5K 643 281
                                    

Dazai z niedowierzaniem spojrzał na niższego mężczyznę po czym zaśmiał się cicho. Jego skacowany mózg nie był w stanie pojąć czegoś tak dziwnego i niespotykanego, w końcu nie codziennie dowiadujesz się że wziąłeś ślub z osobą, której szczerze nienawidzisz. Brunet wolał uznać to za żart, bardzo słaby i nieśmieszny ale jednak żart

-Bardzo zabawny żart Chuu, a teraz daj mi spokój - westchnął zmęczony i przetarł twarz dłonią. Głowa bolała go niemiłosiernie dając mu tym samym do zrozumienia, że poprzedniej nocy wypił zdecydowanie zbyt dużo. Najchętniej położyłby się spowrotem spać, ale wiedział że już nie zmróży oczu nie tylko przez ból dosłownie każdej części ciała ale również przez niższego towarzysza niedoli, który już po raz kolejny tego ranka zasypywał go obelgami rzucanymi pod jego adresem

- Chciałbym żeby to był żart - warknął rudzielec potrząsając aktem ślubu przez czekoladowymi tęczówkami wyższego na co ten tylko westchnął zirytowany i wyrwał mu kartkę z ręki po czym zaczął dokładnie czytać i analizować jej zawartość. Nakahara czując na sobie wyzywający wzrok dawnego partnera z pracy i zauważając złośliwy uśmiech widniejący na jego ustach dokładniej zawinął się w kołdrę i zabierając z podłogi swoją koszule i spodnie ruszył do łazienki, w której zamknął się na klucz. Z cichym westchnieniem oparł się o umywalkę i zimną wodą przemył twarz. Liczył, że to go chodź trochę orzeźwi jednak bardzo się mylił. Rozejrzał się po wyłożonej jasnymi płytkami i dobrze oświetlonej łazience. Z warknięciem przymknął oczy czując że znowu kręci mu się w głowie. Oparł się o umywalkę i podniósł wzrok na swoje odbicie w lustrze. Jego oddech nieznacznie przyspieszył gdy ujrzał swoje odbicie. Poza ciemną aureolą sińców pod oczami i nienaturalnie bladą skóra czyli jego zwyczajowymi objawami nieprzespanej nocy coś jeszcze się nie zgadzało. Jego szyja i obojczyk były pokryte malinkami o różnej wielkości. Na jego twarzy malowało się jedynie zdumienie. Nie wiedzieć dlaczego jego policzki pokryły się krwistym rumieńcem a bicie jego serca przyspieszyło. Był wściekły. Wściekły na bruneta, ale również i na siebie. Jak mógł pozwolić żeby coś takiego się stało? Miał nadzieję, że skończyło się tylko na tych malinkach. Niestety już nigdy nie dowie się co tak na prawdę się wydarzyło. Na samą myśl, że między nimi mogło wydarzyć się coś więcej czuł narastające w nim obrzydzenie. Do siebie samego i do tego samobójcy. Był zażenowany tym wszystkim. To jakaś farsa. Miał nadzieję, że za chwilę obudzi się w swoim łóżku a to wszystko okaże się snem. Delikatnie uszczypnął się w przedramię, ale nic to nie dało. Najwidoczniej ten koszmar jest jego nową rzeczywistością. Wściekły założył koszule i zapiął ją pod samą szyję licząc, że uda mu się zakryć chociaż część malinek. Szybko wciągnął na siebie spodnie i trzymając kołdrę w ręku wrócił do sypialni. Na łóżku siedział już ubrany Osamu i śmiał się pod nosem poraz kolejny czytając dokument. Rudzielec wściekły cisnął w niego kołdra z ogromną furią i fuknął pod nosem

-Z czego się śmiejesz ty kretynie?!- warknął patrząc na wyższego nienawistnie. Gdyby spojrzenie mogło zabijać brunet byłby już martwy i nie było co do tego żadnych wątpliwości. Wyższy z westchnieniem oparł się o zagłowie loża

- Śmieje się z tej sytuacji meżusiu- prychnął i obrócił w palcach prostą złotą pozbawianą żadnych ozdób obrączkę -To bardzo zabawne. A jeszcze zabawniejsze jest to, że nie wiadomo czy uda nam się coś z tym zrobić- prychnął rozbawiony i podniósł wzrok na poirytowanego mężczyznę -No i jeszcze...- parsknął śmiechem parząc na jeden z paragrafów tekstu - Przyjąłeś moje nazwisko Chuu- prychnął i spojrzał na zaskoczonego niebieskookiego, który do tej pory stał z założonymi na piersi rękami i względnie spokojną miną. Ściągnął brwi i zamrugał kilka razy po czym wyrwał kartkę z dłoni partnera

- Żartujesz- szepnął i zaczął czytać dokładnie linijkę po linijce licząc w głębi duszy, że to wcale się nie wydarzyło- o kurwa...to nie może być prawda...- podniósł wściekły wzrok na wyższego śmiejącego się z niego - To na pewno twoja wina idioto!- krzyknął i podarł akt na kawałki po czym zabierając płaszcz i kapelusz wszedł z pokoju trzaskając drzwiami i ignorując dziwne spojrzenie pokojówki, którego źródłem mogły być malinki widniejące na jego szyi równie dobrze jak krzyki dochodzące jeszcze przed chwilą z pokoju, który przed momentem opuścił. Rzucając wścibskiej kobiecie mordercze spojrzenie wszedł do windy i zjechał na parter. Szybko opuścił budynek i udał się w stronę swojego mieszkania

Pewnej nocy |DazaixChuuya| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz