AtsuAku|Dawno, dawno temu...

650 20 22
                                    

Dedykowane LunarisSalomon
_

____________________

Dawno, dawno temu, kiedy cuda jeszcze się zdarzały...

W wiosce stojącej u podnóża góry trwała niespotykana tam wrzawa. Na placu zebrał się spory tłum. Ludzie przekrzykiwali siebie nawzajem. Powód tego zamieszania znajdował się w zamku stojącym na szczycie góry. Wśród wieśniaków krążyły plotki, że mieszka tam przerażająca Bestia. Opowieści o krwiożerczym potworze podsycały znajdowane od czasu do czasu przez myśliwych rozszarpane sarny i jelenie. Wieśniacy bali się Bestii, dlatego stwierdzili, że udobruchają ją, składając jej ofiarę. Zebrali się na placu domagając się, żeby wójt poświęcił swoją córkę (jedyną młodą dziewczynę w wiosce). Wściekły Mori wyszedł ze swojego domu. Urocza Elise była jego oczkiem w głowie i bardziej był skłonny oddać Bestii całą wioskę niż narażać swoją córkę. Zaczął dyskutować z rozwrzeszczaną hołotą. Nie mogli dojść do porozumienia. Tłum domagał się ofiary. Nagle Moriego olśniło. Przecież jest jeszcze ta sierota! Jak mu było... Rynu... Ryusuke? Od małego wszyscy brali go za dziewczynę, więc pewnie Bestia nawet się nie zorientuje. Natychmiast uspokoił wieśniaków mówiąc, że jeszcze tej nocy Bestia dostanie swoją ofiarę. Na szczęście to wystarczyło, by tłum się rozszedł. Mori przywołał do siebie swoich zaufanych ludzi i kazał im przygotować chłopaka. Musiał wyglądać jak dziewczyna, żeby Bestia się nabrała.

Wieczorem przyprowadzili wystraszonego Ryunosuke do wójta, który czekał na nich na skraju wioski. Chłopak miał na sobie nieadekwatną do początku zimy białą sukienkę na ramiączkach. Szare oczy były zamglone od powstrzymywanych łez. Mori chwycił go za podbródek zmuszając do patrzenia mu w oczy.

- Słuchaj, mała przybłędo. Pójdziesz do tego zamku, rozumiesz? - powiedział twardym głosem. Przerażony chłopak zdołał tylko pokiwać głową. - I nawet nie próbuj wracać. - dodał zimnym tonem, pchając go w stronę nieuczęszczanej od dawna ścieżki prowadzącej do siedliska Bestii.

~~~

Ryunosuke szedł już jakiś czas. Było mu zimno, a kamienie i wysuszone krzaki znajdujące się na ścieżce raniły jego bose stopy. Po jego policzkach spływały łzy. Objął się ramionami, próbując się ogrzać. Szare spojrzenie powędrowało do zamku. Robiło się coraz ciemniej, a on był dopiero w połowie drogi. Nagle po lesie poniósł się pomruk jakiegoś dzikiego zwierzęcia. Czarnowłosy wzdrygnął się wystraszony i przyspieszył kroku, co rusz się potykając. Kręciło się mu w głowie, a w płucach brakowało powietrza. W pewnym momencie usłyszał trzask łamanych gałązek. Spojrzał w stronę, z której dobiegł dźwięk. Wśród drzew dostrzegł wpatrzone w niego świecące oczy. Cokolwiek kryło się w mroku zaczęło iść w jego stronę. Przerażony chłopak zaczął się cofać. Obraz mu się rozmazywał, wstrząsały nim niekontrolowane dreszcze. Przez czarne plamy nie mógł zobaczyć istoty, która zdążyła już do niego podejść. Ostatnie co poczuł, zanim zemdlał, było nagle ogarniające go ciepło.

__

Spacerował wśród drzew po sytym posiłku. Wydał  z siebie zadowolony pomruk. Nagle poczuł zapach człowieka i... krwi? Zmarszczył brwi. Nie lubił, gdy myśliwi z wioski wchodzili na jego teren. Udał się w stronę, skąd dobiegał zapach.

Gdy tam zmierzał usłyszał dobiegający z tego kierunku płacz. Zaniepokojony przyspieszył kroku. Dziwne... Źródło tego wszystkiego znajdowało się w okolicach ścieżki, a przecież już od dawna nikt z niej nie korzysta. Podchodząc do linii drzew ujrzał na ścieżce filigranową postać. Biała sukienka powiewała na wietrze. Zaintrygowany przechylił głowę. Dlaczego chłopak ma na sobie sukienkę? I to jeszcze o takiej porze roku? Doprawdy, ludzie są dziwni. Widział jak czarnowłosy się trzęsie. Podszedł bliżej, ale postawił nieuważny krok i pod jego stopą pękła gałązka. Wystraszone szare oczy spojrzały wprost na niego. Postanowił wyjść z ukrycia. Czarnowłosy zaczął się chwiejnie cofać, trzęsąc się z zimna. Widział jego sine usta, drżące od płaczu. Gdy już dotarł do szarookiego, zarzucił mu na ramiona swój płaszcz. Chwilę później chłopak spadł prosto na jego klatkę piersiową. Zdziwiony spojrzał na niego. Chyba stracił przytomność... Ludzie są naprawdę słabi. Pokręcił głową i zabrawszy czarnowłosego na ręce, udał się do zamku.

One-shoty | BSDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz