🌺 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟕 🌺

1.4K 65 11
                                    

🌺

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

🌺

Madeline usłyszała stukot i zobaczyła chłopaków, którzy zbiegali na dół. Według niej zachowywali się dziwnie i zamierzała sprawdzić dlaczego. Zawsze, gdy się tak zachowywali, coś knuli.

— Dzień dobry.— powiedziała dziewczyna, wyrywając się z transu, w stronę babci i dziadka czworaczków.

— Dzień dobry, Madeline.— dziadek uśmiechnął się czule w jej stronę, przez co dostał kuksańca w bok od staruszki. Dziewczyna skrzywiła się w myślach. Dziadek czworaczków bardzo lubił dziewczynę i traktował ją nawet jak swoją wnuczkę.

— Zawsze, gdy tu przyjeżdżamy, jesteś taka sama. Nieuprzejma, brak ci kultury i szacunku do starszych!— pulchna kobieta zaczęła swoje kazanie, rozkładając ramiona.

Madeline już wiele razy słyszała z jej ust takie słowa. Nie przeszkadzało jej to, ignorowała wszystkie złe opinie na swój temat, bowiem wiedziała, że tak nie jest i to nieprawda.

— Niewychowana, twoi rodzice zniknęli szybciej, niż myślałam. Pijaczyny... pewnie wpadli pod jakiś samochód...— dodała roześmiana, a dziewczynie na samą wzmiankę o rodzicach łzy zaświeciły w oczach. To był jej zdecydowanie najsłabszy punkt. Nicky spojrzał na blondynkę i posłał jej łagodny uśmiech, a ona zagryzła wargę i słuchała krytyki dalej, zachowując się, jakby w ogóle jej się słyszała, choć bardzo chciała wygarnąć tej kobiecie.— Dlaczego przyjęliście takie coś pod swój dach?

Spytała staruszka i wskazała na nastolatkę, która zaczęła bawić się swoimi palcami.

Nie dam się tak obrażać jakiejś głupiej babie, która nic o mnie nie wie, pomyślała Madeline.

— Proszę kontynuować.— mruknęła i złożyła ręce na krzyż. Zamierzała być silna i nie dać się złamać z powodu zaginionych rodziców. Nie tym razem.

— Jakaś ty niewychowana! Wyślijcie ją do szkoły z internatem. Może tam nauczy się czegoś pożytecznego. Śpiew! To ci dopiero!— staruszka zaśmiała się gardłowo. Madeline nie wiedziała, co złego jest w śpiewie, była to jej pasja, hobby i coś, co chciała robić w przyszłości.

— Nie wiem, proszę pani, co w tym śmiesznego. To moje hobby.— wymamrotała Madeline.— Mieszkam tutaj, ponieważ państwo Harper zaoferowali mi pomoc. Są dobrymi ludźmi, a pani… chyba to lekceważy.— dodała. Mina staruszki nie wróżyła nic dobrego.

— Jak śmiesz!?— krzyknęła, podchodząc do blondynki, która lekko się przestraszyła.

— Przepraszam...— odpowiedziała cicho Madeline, ale chwilę później poczuła ostry ból w prawym policzku. Jej głowa odskoczyła na bok, a w oczach pojawiły się łzy bólu. Została spoliczkowana przez kobietę.

Nie chcąc pozwolić łzom wypłynąć, wybiegła z salonu i pobiegła do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.

— Co ty zrobiłaś?— zapytał oniemiały dziadek z pretensją w głosie. Nicky stał wryty w podłogę, tak samo, jak i reszta rodzeństwa oraz rodzice.

Dlaczego Wierzysz w Miłość? • Nicky Harper Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz