.~DAHLIA~.

271 9 0
                                    

Minął tydzień. Z Jungkookiem prawie nic nie rozmawiałam. Tak jakby odpuścił. Pare razy zaczepiał ale nie było to denerwujące aż tak jak w tym pierwszym tygodniu. Widziałam go parę razy całującego się z inną laską i za każdym razem nie mogłam na to patrzeć i za każdym razem to ja chciałam być na jej miejscu. Trochę mi go brakowało. Tylko nie wiem dlaczego. Brakowało mi go bo on jedyny się mną interesował, nieświadomie robił mnie szczęśliwą głupim zaczepianiem bo nie myślałam o starych przyjaciołach i tacie. Teraz, od kiedy nie myślę nałogowo o Gguku moja głowa jest zawalona myślami o starych czasach. Codziennie, gdy nadaży się chwila w której jestem sama lub gdy zasypiam ja płacze. Nie mam na nic siły, na nic ochoty, nawet ochoty do życia. Mało brakuje a zacznę się ciąć. I ja w tym momencie nie żartuje, już parę prób miałam lecz nie miałam jeszcze odwagi przeciągnąć ostrzem po własnej skórze.

Dzisiaj byłam do tego stopnia zniechęcona że ubrałam do szkoły czarne dresy adidasa, czerwoną bluzę, pierwszą lepszą kurtkę czyli jeansową, pierwsze lepsze buty- czarne Conversy i czarna zwykła czapka bo było dosyć zimno. Włosy tak jak zawsze zostawiłam rozpuszczone a z twarzą to praktycznie nic nie robiłam oprócz nałożeniu tuszu do rzęs i błyszczyka.

~°~

Lekcje się skończyły, wychodziłam z Jennie z szkoły.
- Nie chciałabyś może gdzieś wyjść?

- Kurcze noo... Obiecałam babci że od razu po szkole do niej przyjdę.

- Nie no.. spoko..- świetnie nie mając kary też nie mam z kim gdzie wyjść.

- Nie bądź na mnie zła ale na prawdę dawno mnie u niej nie było.

- Nie jestem na ciebie zła. Rozumiem.

- Jejku kamień z serca mi spadł. Obiecuję ci że jutro po szkole gdzieś pójdziemy.

- Nic na siłę.

- Ale ja chcę, od tygodnia chodzisz taka bez życia, trzeba ciebie rozruszać. ~uśmiech

- To serdeczne powodzenia. Dobra idź już do tej babci, pewnie czeka na ciebie z niecierpliwością.

- Pewnie tak.. Okej, ja spadam, trzymaj się kochana.

- Pa.

Nie miałam nic do roboty, do domu też nie chciałam wracać bo nie chce mi się już słuchać marudzenia mamy jak to ona ma ciężko w życiu i jak bardzo jest nieszczęśliwa.
Zauważyłam że dobrze znani mi chłopacy grają w kosza. Usiadłam na samym końcu trybun by być niezauważalna i przyglądałam się rozgrywce. Niby są tacy niedobrzy i w  ogóle ale gdy się tak na nich popatrzy i posłucha to nieświadomie pojawia się uśmiech na twarzy. Tworzą zgraną grupkę przyjaciół. Widać że razem są szczęśliwi i traktują się jak bracia. Zazdroszczę im tego, że mają siebie, są mimo wszystko uśmiechnięci, nie zabardzo przejmują się opinią innych, robią to co lubią i że mogą na siebie polegać. Zastanawia mnie tylko i nie wiem też dlaczego tego się nie dowiedziałam na przykład od Jennie dlaczego oni wszyscy mieszkają w jednym domu.

Chłopcy skończyli swój mecz i zaczęli się rozchodzić do samochodów. Ja chciałam jeszcze chwilę zostać. Oparłam się głową o jakiś metal i przymknęłam oczy. Wyglądałam pewnie jak bezdomny co chce się wyspać w cichym miejscu ale od kilku dni nie potrafię się wyspać, w dodatku ta otaczająca cisza.

- Dlaczego siedzisz tutaj sama?- otworzyłam oczy i spojrzałam na tego co do mnie podszedł, nie spodziewałam się go tutaj, szedł przecież do auta.

~°•The school asshole can love•°~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz