~1~

224 16 7
                                    

*Evie*

Właśnie się obudziłam. Z przezwyczajenia sięgnęłam po telefon. Jest 8.00. Dziwne. Zwykle nie budzę się o takiej porze. Usiadłam na łóżku, a potem rozejrzałam się po pokoju.

Zaraz! Chwila!

To nie jest mój pokój!

Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra.

Nie! To niemożliwe!

Ja... Jestem... Chłopakiem!

Spokojnie Evie. Spokojnie. To tylko sen. To na pewno jest sen. Nic innego. Podeszłam do szafki nocnej, a następnie wzięłam ligitymacje. Ten chłopak nazywa się Carlos. No dobra. Czyli w tym śnie jestem jakimś Carlosem. Świetnie. Zaczęłam się ogarniać. Makijażu nie mogłam sobie niestety zrobić, ale nałożyłam na siebie jakieś jego ubrania. Całe są w kolorach: czarnym, czerwonym i białym. Wyszłam z pokoju. Po drodze zdążyłam zaliczyć spotkanie ze ścianą.

Ałć.

Zbyt realistyczny ten sen.

Poszłam do kuchni, a tam był...tata? Chyba tak.

-Cześć Carlos. Niestety nie zdążysz zjeść śniadania. Musisz się po śpieszyć, bo inaczej spóźnisz się do szkoły.

-Eeee... Tak jasne.-odpowiedziałam i poszłam z powrotem do pokoju. Sięgnęłam po telefon. Była tam jakąś wiadomość.

Co Ty jeszcze robisz w domu? Zbieraj się, bo inaczej się nie wyrobisz.

Wiadomość od Jaya. Hm? Nie znam go. Zacząłam pakować plecak, a następnie wyszłam na zewnątrz. Okazało się, że jestem w... Waszyngtonie. Nie mogę w to uwierzyć! Jestem w tym mieście. To najlepszy sen w moim życiu. Zaczęłam iść w kierunku szkoły. Gdyby nie nawigacja to nie wiem co bym zrobiła. Podeszłam do dwóch chłopaków którzy do mnie machali.

-Spóźniłeś się. Znowu.-powiedział do mnie jeden z nich

-Przepraszam.-odpowiedziałam, a oni otworzyli szeroko usta

-Ty takie słowa znasz?-spytał jeden z nich

-Eee... Wybaczcie...-wymamrotałam, a oni patrzyli na mnie jak na wariatkę

-"Wybaczcie"?-spytał znowu ten sam chłopak co wcześniej

-Lunch masz?-spytał drugi. Pokręciłam głową.

-No dobra. Dziwny jakiś jesteś. Podzielimy się z Tobą. Co nie Harry?-powiedział najprawdopodobniej Jay

-Jasne.-odpowiedział Harry i podał mi kanapkę z szynką. Wzięłam ją do ust. Ble... Jak można coś takiego jeść.

-Skoczymy do kawiarni?-spytał Jay

-Jestem za.-powiedział Harry-A Ty Carlos?-spytał i dopiero po chwili zorientowałam się, że to było w moim kierunku.

-Co? Eee... Tak! Chętnie z wami pójdę.-powiedziałam. Po chwili byliśmy już na miejscu. Siedliśmy przy stoliku, a potem dostaliśmy menu. Spojrzałam na ceny. Boże! Przecież u mnie za to można wyżyć przez cały miesiąc. No dobra. Zamówię sobie coś. W końcu to tylko sen.

-Po proszę ciasto jagodowe.-powiedziałam

-Przecież Ty nie lubisz ciasta jagodowego.-zauważył Harry

-Eee... Od niedawna jakoś je polubiłam.-powiedziałam

-Polubiłam?-spytał Jay

-Eee... Polubiłem.-szybko sprostowałam moją pomyłkę. Muszę się przezwyczaić, że jestem chłopakiem. Kiedy dostałam ciasto przyszło mi powiadomienie o jakiejś zmianie. Na szczęście był podany adres tego miejsca.

-Eee... Słuchajcie. Ja już muszę lecieć.-powiedziałam szybko wstając z krzesła.-To pa. Jutro Wam oddam za jedzenie.-dodałam i wyszłam. Zaczęłam iść według nawigacji. Po chwili byłam na miejscu. Na zewnątrz czekała na mnie pewna dziewczyna. Z tego co widzę na plakietce to nazywa się Audrey.

-Cześć Carlos. Wreszcie jesteś. Czas zaczynać już zmianę. Przebieraj się w strój.-powiedziała

-A gdzie on jest?-spytałam

-No jak to gdzie? W Twojej szafce.-powiedziała Audrey. Weszłam do restauracji, a następnie poszłam według strzałek na zaplecze.

-Gdzie jest ten klucz.-mówiłam sama do siebie grzebiąc w plecaku tego całego Carlosa. W głębi duszy modliłam się, żeby ten sen już się skończył. Po 5 min udało mi się znaleść jakiś klucz. Mam nadzieję, że to ten. Włożyłam go do dziórki. Tak! To ten! Udało mi się go znaleźć. Nareszcie. Po otwarciu szafki znalazłam strój, a potem się w niego przebrałam. Potem wyszłam z zaplecza i stanęłam przed barem.

-Co tak stoisz? Czwarty stolik na Ciebie czeka!

-Ruszaj się szybciej!

-Jakiś dziwny dzisiaj jesteś.

Kucharze i kelnerzy gadali tak przez trzy godziny. Najgorsze jednak miało dopiero nadejść.

-Proszę Pana!-zawołała mnie osoba, której zaniosłam pizzę

-Tak?-obróciłam się by spojrzeć na tego mężczyznę

-Tu jest wykałaczka.-powiedział pokazując na swoją pizzę. No to wtopa.

-Przepraszam, ja...-zaczęłam się tłumaczyć, ale ten Pan mi przerwał:

-A co by było gdybym to zjadł?-zapytał. Wtedy przyszła Audrey.

-Carlos idź obsługiwać dalej klientów, a ja porozmawiam z tym Panem.-powiedziała do mnie, a ja obróciłam się na pięcie i poszłam za bar. Różowowłosa rozmawiała chwilę z tym Panem, a potem podeszła do mnie i zaczęła mówić:

-Daliśmy temu Panu kolację na koszt firmy. Jestem pewna, że szukał zaczepki. I wiesz co? Ludzie mówią, że jesteś jakiś inny, ale wolę Cię takiego jaki jesteś teraz.-powiedziała

-Eee... Dzięki.-odpowiedziałam

-Na dzisiaj koniec pracy.-powiedziała różowowłosa, a ja odetchnęłam z ulgą.-Słuchaj Carlos. Może chcesz się przejść?-spytała Audrey, a ja kiwnęłam głową na zgodę.-Świetnie. W takim razie za kilka minut będę!-wykrzyknęła i poszła na zaplecze, a ja za nią. Ubrałam się w normalne ubrania, a potem zamknęłam szafkę.

-Jestem gotowa!-krzyknęła Audrey, a ja podeszłam do niej z uśmiechem na twarzy. Zaczęłyśmy iść. Trochę gadałyśmy, a kiedy już ją odprowadziłam wróciłam do "domu" za pomocą nawigacji.

-Już jestem!-zawołałam

-Cześć Carlos. Siadasz do kolacji?-spytał tata Carlosa

-Tak. Za chwilę przyjdę.-powiedziałam, a następnie poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku, a potem wyjęłam komórkę z kieszeni. Zaczęłam ją przeglądać. Hmm? Wygląda na to, że Carlos prowadzi dziennik. Czyli muszę coś napisać? No dobra. Wpisałam wpis, a następnie go wysłałam.

-Carlos! Kolacja!-usłyszałam wołanie "mojego ojca"

-Już idę.-zawołałam. Ech... Zazdroszczę mu takiej relacji z ojcem. Nawet jeśli to sen. Wyszłam z pokoju, a następnie zaczęłam iść do jadalni. Kiedy już tam byłam to usiadłam na krześle.

-No i jak tam dzień Ci minął?-spytał "mój ojciec"

-Dobrze.-odpowiedziałam-Dużo było pracy w restauracji i...

-Nie mówiłeś, że pracujesz w restauracji.

-Eee... Bo stwierdziłem, że tak będzie lepiej. Dzisiejszy wpis w dzienniku jest wyjątkowy.-powiedziałam

-O tym, że prowadzisz dziennik też nie mówiłeś.-powiedział ojciec Carlosa-Czemu?-spytał

-Tak jakoś.-odpowiedziałam. Resztę czasu spędziłam w miłej atmosferze. Potem poszłam do łazienki. Następnie umyłam się i potem poszłam spać. To był cudowny sen.

~~~

Hejka! Oto kolejny rozdział. Taki trochę dłuższy. Mam nadzieję, że wam się podoba 😃

💕Pozdrawiam💕

💕Julcia082💕

💕Zamiana ciałami ~Carvie~💕Tom I TrylogiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz