Lustro

2.2K 194 149
                                    

Kokichi wiedział, że zrobił źle wiedział i to bardzo dobrze, więc dlaczego wciąż biegł!? Może nie było już odwrotu. Może właśnie zmarnował swoją jedyną szanse na bycie zaakceptowanym? Poczucie winy zalały Kokichiego od środka a, gdy w końcu dobiegł do swojego domu i zatrzasnął za sobą drzwi, pobiegł do łazienki i zaczął płakać. Był to głośny pełen bólu szloch. Z tego wszystkiego Kokichi ukląk na ziemi i między szlochami zaczął uderzać pięścią o kafelki teraz już nieco poplamione łzami. Kokichi po chwili doczłapał się do deski sedesowej, nadal płacząc i włożył sobie rękę do gardła tak głęboko jak tylko mógł i tak parę razy za pierwszym nigdy nie działało. W trakcie tej czynności zaczęło mu się już zbierać na wymioty i gdy wyjął rękę z gardła już wymiotował. Kiedy skończył, oparł się o sedes i spojrzał na swoje ręce. Co ty zrobiłeś? Znowu wszystko zepsułeś. Łzy same ciekły mu z oczu. No i po co płaczesz? No jasne rycz sobie bochorze. Wszystko spieprzyłeś. Może mogłeś się z nim zaprzyjaźnić nawiązać relecje i mieć kogoś przy sobie. Kto byłby z tobą w takich chwilach a ty co spieprzyłeś! Zwaliłeś wszystko co tylko dało się zwalić. Kokichi przysunął swoje kolana do głowy i znowu zaczął boleśnie szlochać.

Po dłuższej chwili jednak przypomniał sobie o czymś istotnym jego matka ma wrócić o 19 a on był w rozsypce. Szybko stanął na nogi. Jednak za nim to zrobił spojrzał w lustro. Przeraziło go to co zobaczył. Ochydny, brzydki, gruby, obrzydliwy wręcz do odrzucenia Kokichi Ouma. Jednak czego się spodziewał. Umył twarz w umywalce i szybko sprawdził godzinę. 18.30 fiuu miał jeszcze pół godziny, aby się przygotować. Postanowił jak zwykle uniknąć kolacji, bo według Kokichiego był to najbardziej ze wszystkich nie potrzebny posiłek dnia, bo nie miał kiedy go spalić. A wymiotowanie czegoś odrazu po zjedzaniu skoro mógł tego wogóle nie jeść wydawało mu się lepszą opcją i przedewszystkim dużo łatwiejszą do wykonania. Postanowił zrobić kolacje, ale nie dla siebie telko dla swojej matki. Był to bardzo dobry sposób, bo można w tym czasie powiedzieć, że swoją porcje już zjadł, po za tym było to miłe czyli dobre, raczej nie wzbudzało podejrzeń. Kiedy dajmemy coś komuś ta osoba myśli w tym czasie czym sobie na to zasłużyła, albo jak nam się odwdzięczyć czy podziękować, więc nie zawraca sobie głowy tym, jaki był dokładny cel naszego działania. Taka była przynajmniej wizja Kokichiego.

Saihara za to po tym jak został pozostawiony samym sobie na chodniku postanowił nie iść za Kokichim, jeszcze bardziej by się wkopał. Poprostu wrócił do swojego domu kopiąc przy tym wszystkie małe kamyczki które miał pod nogami. Był dosyć zawiedziony swoją postawą. Nie był dumny z tego co powiedział. Mógłby zwalać całą winę na Kokichiego, ale czy nie tego właśnie oczekiwał i nie na to miał się przygotować? Miał być poprostu miły  a zwalił po całej linii. Możliwe, że po tym wszystkim Kokichi nie będzie chciał już z nim nawiązać kontaktu, bo w końcu chyba domyślił się już czego Saihara chce. Jednak czy to był jedyny powód dla którego Shuichi chciał zbliżyć się do Kokichiego? Wcześniej myślał, że tak to chyba jesne chciał rozwiązać jego tajemnice, ale teraz? Może chciał poprostu się z nim zaprzyjaźnić, bo gdyby chodziło mu tylko o to dlaczego kłamie tak dużo, poprostu by się poddał i powiedział, że poprostu tego nie rozwiąże, ale tak nie było. Saihara nie wiedział i nie wiem nawet czy bardzo chciał wiedzieć co nim w tej chwili prowadzi, ale może jednak warto było zainteresować się małym przywódcą tylko, dlatego że był poprostu interesującą osobą. Jednak po tym jego myśli wróciły do tego co Kokichi powiedział. Mówił, że Saihara intesuje się nim tylko po to by go wykorzystać tak jak zawsze było. Zawsze? Ej a może to, dlatego kłamał, bo był wykorzystany. Ktoś go wykorzystał, a potem bał się już z kimkolwiek nawiązać relacje. To była wczesna teoria, jednak Saihara był tak pewny, że odkrył właśnie jedną z najważniajszych tajmnic swojego życia. Dlaczego miało to tak wielką wagę? Możliwe, że dlatego, że jednak Kokichi zaczął stanowić dla niego ważny aspekt jego własnego życia? Wydawało mu się to nie możliwe, ale nie można temu do końca zaprzeczyć. Zanim poszedł spać postanowił, spróbować jeszcze raz pogadać z Kokichim, ale tym razem nie popełni tego samego błędu. Nie skupi się wyłącznie na sobie, a zajmie się tym co Kokichi miał do powiedzenia. Nawet jeśli będzie to totalna głupota. On tego wysłucha.

Kokichi w tym czasie, gdy jego matka wróciła do domu siedział przed biurkiem i był wpatrzony w list który dał mu Shuichi czy to będzie jego jedyna pamiątka po nim? Położył głowę na swoim biurku i powiedział wręcz błagalnym tonem.

- Shuichi proszę, jeśli kiedy kolwiek będziesz jeszcze chciał ze mną porozmawiać to ja, spróbuję. Nie ja będę dla Ciebie najlepszy jak tylko będę umiał. Możesz mnie wykorzystać do czego tylko chcesz tylko proszę... Błagam nie zostawiaj mnie samego, bo dałeś mi nadzieję a ja nie chce jej stracić.

Jak Powstają Listy? OumaSai/Saiouma [Korekta]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz