IV

184 38 12
                                    

Armitage sam nie wiedział, dlaczego właściwie podążył za Mae do jej kwatery. Miał nieodparte wrażenie, że nogi same go tam poniosły. Czego jednak oczekiwał? Co pragnął tam znaleźć lub zobaczyć? Najbardziej chyba pragnął upewnić się w swych podejrzeniach i zastać ją w niedwuznacznej sytuacji z Renem. Po tym, co wydarzyło się na korytarzu, z pewnością pragnęłaby pocieszenia w ramionach kochanka, jak każda zresztą kobieta. Tymczasem, gdy wszedł do kajuty generał Odille, kobieta nawet się nie zorientowała. Stała odwrócona plecami do drzwi, a jej ramiona drżały, jak gdyby płakała. Musiała być ogromnie roztrzęsiona. Dopiero po chwili zwróciła ku niemu swą twarz. Na jej widok Hux aż cofnął się o krok. W niczym nie przypominała kobiety, którą była, gdy po raz pierwszy ujrzał ją w głównym hangarze „Steadfast". Jej włosy były w całkowitym nieładzie, a na zaczerwienionej twarzy widniały ślady łez. Armitage zawstydził się, oglądając ją w takim stanie. Musiało być to dla niej ogromnie upokarzające. Jasne oczy generał Odille rozszerzyły się, gdy go spostrzegła. Zaczesała za uszy kosmyki długich włosów i pociągnęła w dół bluzę od munduru, starając się nieco doprowadzić do porządku. Grzbietem dłoni starła z policzków resztki łez.

— Generale Hux... — zaczęła. Głos lekko jej drżał. Odchrząknęła. — Co pana do mnie sprowadza?

Mężczyzna zawahał się. Rozejrzał się, jakby szukał w pomieszczeniu śladów obecności kogoś innego. Na przykład Rena. Nie dostrzegł jednak niczego specjalnego. Kwatera Mae wyglądała tak samo, jak kwatery pozostałych oficerów. Nie zaśmiecały jej żadne zbędne, osobiste rzeczy.

— Ja... — zaczął. — Chciałem jeszcze raz panią przeprosić, generał Odille. Moim zamiarem naprawdę nie było zdenerwować pani, czy... Czy przerazić...

Hux ze zdumieniem zdał sobie sprawę, że zaczynają pocić mu się ręce, a jego serce bije przyspieszonym rytmem. Przepraszał Odille, choć sam nie miał pojęcia za co. Nie rozumiał, co wydarzyło się na korytarzu, ale z pewnością nie była to jego wina. Przecież niczego nie zrobił! Mae uciekła przed nim, a on pomyślał, że mogło mieć to jakiś związek z Renem. Może jednak nie taki, jak wcześniej sądził? Być może ona także była wrażliwa na Moc, podobnie jak Ren i jego rycerze? Chyba liczył na to, że kobieta zdradzi mu o sobie całą prawdę, ale czy nie było to głupie i dziecinne? Najwyższy Porządek był niczym kłębowisko węży. Sam powiedział jej wcześniej, że wszyscy tutaj knują przeciwko sobie. Musiałaby więc być kompletną idiotką, aby zdradzić mu swe sekrety. Nie mogła mieć pewności, że nie wykorzysta czegoś przeciwko niej. Nie potrafił jednak zaprzeczyć, że coś ciągnęło go do tej kobiety. Jakby jakieś... Przeczucie. Nie wyczuwał już od niej wrogości (cóż, przynajmniej nie tak ogromnej, jak wcześniej), lecz Odille nadal sprawiała wrażenie, jakby pragnęła znaleźć się wiele kilometrów stąd, byle jak najdalej od niego. Przybrał więc swój zwykły, obojętny wyraz twarzy i sztywno skinął jej głową. Odwrócił się, kierując swe kroki ku wyjściu, nie zamierzając dłużej zakłócać jej spokoju, gdy nagle usłyszał za plecami głos kobiety.

— Generale Hux... — mówiła. Mężczyzna przystanął. Spojrzał na nią. Na wargi generał Odille wypłynął lekki, nieco smutny uśmiech. Zawahała się na moment. Huxa skrzywdzono w dzieciństwie, ale pewnych wyborów dokonywał sam. Czy mogła każdy jego uczynek usprawiedliwić tym, że był maltretowany fizycznie i psychicznie przez swojego ojca? Co do tego nie miała pewności, ale... Chciała poznać tego człowieka. Ujrzeć jego prawdziwą twarz. Uważała bowiem, że każdy zasługuje na drugą szansę. — Może zostanie pan na filiżankę herbaty? — zaproponowała. — Gorzka tarine, czyż nie?

Oczy młodego mężczyzny rozszerzyły się, gdy spoglądał na Mae, która patrzyła na niego wyczekująco, z lekko uniesionymi brwiami. Poczuł, że zaschło mu w gardle. Zwykle nie miał żadnego problemu z doborem słów, uważał się za niezwykle elokwentnego człowieka, ale przy tej kobiecie znów zapomniał języka w gębie. Z trudem przełknął ślinę.

— Słucham? — wykrztusił. Nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś okazuje mu inne uczucia poza pogardą. Chyba nigdy nie doświadczył czegoś takiego, jak zwykła sympatia. A może generał Odille czegoś od niego chciała? Nagła zmiana w nastawieniu kobiety wzbudziła jego podejrzenia.

— Gorzka herbata tarine — powtórzyła Mae. — Pana ulubiona, czyż nie?

Hux podszedł bliżej.

— Tak — odparł. — Skąd pani wiedziała, generał Odille?

Kobieta wzruszyła ramionami. Uśmiechnęła się leciutko.

— Mam swoje sposoby. I, proszę mi mówić Mae — dodała, wyciągając ku niemu prawą dłoń ukrytą w rękawiczce.

Armitage zapatrzył się na jej twarz i dopiero po chwili dotarło do niego, że generał czeka na jakąś reakcję z jego strony. Delikatnie ujął dłoń kobiety, nadal mając w pamięci, co wydarzyło się, gdy ich palce zetknęły się poprzednim razem. Teraz jednak nic podobnego nie miało miejsca.

— Armitage — powiedział, przytrzymując dłoń Mae może nieco dłużej, niż powinien.

Odille obdarzyła go kolejnym uśmiechem. Wskazała mu miejsce na czarnej, skórzanej sofie i usiadła obok. Wezwała droida, któremu nakazała przygotować ulubiony napój Huxa. Przez chwilę milczała, ale tym razem generał nie czuł się przy niej niekomfortowo. Milczenie wcale mu nie przeszkadzało. Wystarczyła mu sama obecność generał Odille. Znów zapatrzył się na jej piękną twarz, a przez głowę przebiegła mu myśl, że może to być początek całkiem interesującego sojuszu...

Star Wars - Tarcza kłamstwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz