Zakochany Dachowiec czyli "Aryskotraci" (1970)

63 7 0
                                    

Uwielbiam kiteki. Na serio. Sama nawet kiedyś miałam kota. 

Przez trzy miesiące. Nie myślcie, że będę wam opowiadać co się stało, że już go nie mam, bo jak zapewne wiecie nie jest to temat dzisiejszego gdybania, więc przejdźmy do rzeczy.

"Aryskotraci" rozpoczynają w animacji tak zwaną brązową erę Disneya. Jest to okres po śmierci założyciela tej wytwórni- Walta, kiedy próbowano podtrzymać wypracowany za jego czasów poziom, co niestety przyniosło marne owoce. Na Wikipedii niby można wyczytać, że Walt zdążył jeszcze zatwierdzić "Aryskotratów", czy coś, ale wydaje mi się to raczej mało realne.

Bądź co bądź, nie zmieni to faktu, że wszystkie filmy z tamtych lat są raczej mało znane. Czy słusznie? Z jednej strony każda z nich ma coś ciekawego do zaoferowania, ale zgodzę się z tym, że brakuje im pewnej ikry, bądź dobrego marketingu. Nie inaczej sprawa ma się i w "Aryskotratach", którzy są de facto czymś w stylu "Zakochanego kundla" pomieszanego z "101 Dalmatyńczykami". Mimo, iż fabularnie w porównaniu do nich nie wyróżniają się niczym aż tak oryginalnym, to zapewniam was, ze muzyka nadrabia to w zupełności.

Animacja opowiada o rasowych kotach, należących do bogatej samotnej kobiety, która ze względu na swój bardzo dojrzały wiek postanawia przekazać im w spadku swój dorobek. By przeszkodzić jej w spełnieniu tego planu jej lokaj, który czeka drugi w kolejce po majątek, postanawia porwać podopiecznych swojej pani by przejąć go za wszelką cenę.

 By przeszkodzić jej w spełnieniu tego planu jej lokaj, który czeka drugi w kolejce po majątek, postanawia porwać podopiecznych swojej pani by przejąć go za wszelką cenę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mała dygresja

W obecnym zdziwaczałym świecie nawet takie pomysły jak przepisywanie spadku podmiotom nie należącym do gatunku Homo sapiens nikogo nie dziwi, ale moim zdaniem nie jest to normalne podejście. 

Koniec małej dygresji

Główną bohaterką produkcji jest kotka Duchessa, która wychowuje samotnie trójkę swoich dzieci: Toulouse'a, Berlioza (wcale nie brzmi to jak borelioza) oraz (być może wam znaną) Marie. Jako wychowankowie z wyższych sfer odżywiają się tylko i wyłącznie ratyfikowaną karmą z najwyższej jakości drobno posiekanych kawałeczków mięsa w wykwintnych sosach...(Dobra, z tym żarciem to mnie poniosło)... i śpią na satynowych poduszkach. Kiedy rodzinka zostaje porwana i zgubiona po drodze przez wcześniej wymienionego lokaja, koło jednej ze wsi poznaje dachowca włóczęgę - Thomasa O'Malley'a, który...

...Co tutaj dużo mówić. Jest po prostu świetny.

Z charakteru bardzo przypomina Trampa z wcześniej wymienionego "Zakochanego kundla", tak samo jak Duchessa przypomina Lady. Nadal natomiast można dostrzec w ich osobowościach pewne różnice: on jest bardziej elegancki, a ona mniej sztywna. Pomimo wszystko doskonale się uzupełniają i moim skromnym zdaniem stanowią wyśmienity duet. Mówiąc szczerze wydają mi się po prostu bardziej naturalni w porównaniu ze swoimi "pieskimi" odpowiednikami.

Disney według EchiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz