Dzień 1

949 54 6
                                    

Niedziela


Torby wszystkich były spakowane. Czekałam już tylko, aż zostaną wpakowane do samochodu. Stałam oparta o tylne drzwi z rękami na krzyż.

— Skarbie nie bądź na mnie zła. Dobrze wiesz, że twoja siostra musi dostać karę— powiedziała moja rodzicielka, a ja odwróciłam wzrok w bok.

— Tylko dlaczego ja też muszę być ukarana? — szepnęłam, tak aby nie usłyszała, jednak jak zwykle nie wyszło.

— Potraktuj to jak odskocznia od książek. Za dużo nad nimi siedzisz. Kiedyś taka nie byłaś.

— Ludzie się zmieniają — powiedziałam i już miałam wchodzić, kiedy usłyszałam ze strony kobiety.

— Jednak stare nawyki zawsze pozostają — powiedziała z lekkim uśmiechem. Weszłam do samochodu zamykając drzwi. Poprawiłam okulary, zapięłam pas, zdjęłam buty, przykryłam nogi kocem i byłam gotowa do drogi. Nagle usłyszałam pukanie do szyby. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Ryoko. Otworzyłam drzwi, ponieważ szyba była automatyczna, a auto nie było odpalone.

— Słuchaj mnie. Masz się tam dobrze bawić za mnie. Nie siedzieć w książkach i uczyć. Masz grać w siatkówkę. Rozumiesz? — zapytała z udawaną powagą, po czym wybuchła śmiechem. Ryoko jest moją bliźniaczką, ma falowane czarne włosy związane w kucyka i niebieskie oczy. Jedyne czym się różnimy to długość włosów i to, że moje są proste.

— Jesteś moją bliźniaczką, znasz mnie dłużej niż ktokolwiek inny, dobrze wiesz co będę robiła.

— No ale, przynajmniej postaraj się zrobić dla mnie parę zdjęć. Jesteś w tym świetna — powiedziała i się uśmiechnęła. Nasze relacje w domu są świetne i właśnie to kocham. O relacjach w szkole nie ma co gadać, w końcu są wakacje.

Zamknęłam drzwi i włożyłam słuchawki w uszy, widziałam jak Ryoko gada z Kaori, naszą starsza siostra, ma blond włosy i niebieskie oczy, zdecydowanie jest podobna do taty. Jedynie oczy ma po mamie. Nie przejmując się rodzeństwem włączyłam sobie BTS w wersji pianina. Zobaczyłam jak dwie kobiety wchodzą do samochody i moją bliźniaczkę na zewnątrz. Mama odpaliła silnik i wyjechała za bramę. Czeka mnie długa podróż.

Mijaliśmy drzewa, polany, zwierzęta i inne samochody. W pewnym momencie sięgnęłam po książkę i w spokoju ją czytałam. Nie mam pojęcia ile jedziemy, ale z Tokyo do prefektury Miyagi jedzie się około pięciu godzin, wiec w spokoju skończę książkę.

— Sayuri, zdajesz sobie sprawę, że będziesz pomagała w odbiorach, prawda? — odezwała się moja mama i gdyby nie tak ważna informacja zapewne udawałabym, że nie słyszę przez muzykę.

— Nie mam takiego zamiaru.

— I tak to zrobisz — właśnie tu miała rację. Nieważne jak się uprę, będzie udawała smutną, a ja w końcu ulegnę. Zawsze tak jest. Zrezygnowana wypuściłam powietrze i pogłośniłam muzykę. Naprawdę nie mam ochoty znowu grać w siatkówkę. Jeszcze znowu zakocham się w tym sporcie i moje plany szlag trafi. Nie ważne jak na to spojrzeć, ciężko było się z tym rozstać.

Zamyślona spojrzałam przez okno widząc las. Czyli już dojeżdżamy. Uśmiechnęłam się lekko i zamknęłam książkę, chowając ją do materiałowej torby. Ściszyłam lekko muzykę i oparłam głowę o szybę. Patrzyłam na szybko mijane drzewa, krzewy, dopóki nie zatrzymaliśmy się. Odstępy od drzew były lekko większe niż w dalszych częściach lasu, a między nimi znajdowały się małe drewniane domki.

Wyszłam z samochodu i wciągnęłam w płuca świeżę i ostre powietrze. Było zupełnie inne niż to w mieście. Dlatego kochałam tu jeździć w dzieciństwie. Wzięłam swoje rzeczy z samochodu i udałam się do tego domku co zawsze. Nie było mnie tu dwanaście lat, ciekawe ile się zmieniło przez ten czas. Weszłam za Kaori do środka. Nic, wszystko wygląda tak samo. To samo łóżko, komoda, biurko, wszystko po cztery sztuki. Ciekawe jak to wszystko się tu zmieściło. Zajęłam swoje ulubione łóżko przy ścianie. Usiadłam na materacu i poszukałam aparatu w torbie. Kiedy go wyjęłam postawiłam go na podłodze, robiąc zdjęcie całego pomieszczenia. Przyjrzałam się dziełu i uśmiechnęłam się lekko. Wstałam i wyłączając aparat wyszłam z domku. Kiedyś, piętnaście minut stąd, było tam jeziorko. Zawsze kochałam tam przebywać. Jestem ciekawa jak bardzo się zmieniło.

Zawiesiłam urządzenie na szyi i spokojnym krokiem zaczęłam iść leśną ścieżką. Było tak cicho, że słyszałam świst wiatru i śpiew ptaków. Uśmiechnęłam się lekko wsłuchując się w odgłosy przyrody. Nawet nie zauważyłam, kiedy dotarłam na małe drewniane molo. Usiadłam na jego końcu i zdejmując trampki i skarpetki zamoczyłam swoje nogi. Podwinęłam na szybko czarne getry, zaczynając lekko wymachiwać. Woda się burzyła, powodując małe fale. Spojrzałam w niebieskie niebo i westchnęłam.

— Czyli jutro zaczyna się obóz...

♤♡◇♧

Pierwszy rozdział za nami.

W sumie, ten dzień można uznać za taki prolog.

Ważna sprawa polega na tym, że każdy rozdział przeznaczony jest jednemu dniu.

Chyba wszystko,
DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ

DO WIDZENIA!

❞𝐝𝐳𝐢𝐞𝐥𝐢 𝐧𝐚𝐬 𝐜𝐨𝐬 𝐰𝐢𝐞𝐜𝐞𝐣 𝐧𝐢𝐳 𝐤𝐢𝐥𝐨𝐦𝐞𝐭𝐫𝐲❞ nishinoya yūOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz